Jastrzębski Węgiel II - Metro Warszawa
Od początku spotkania byliśmy świadkami wyrównanej walki. Obie drużyny były świadome, jak wysoka jest stawka tego meczu. Po udanej kiwce Kwolka z lewego skrzydła jastrzębianie odskoczyli przeciwnikom na dwa punkty (10:8). Akcję później o czas poprosił trener Wojciech Szczucki. Jego zespół przegrywał 8:11. Rywale wyraźnie jednak złapali swój rytm, przejmując kontrolę nad przebiegiem wydarzeń na boisku (14:9). Grali pewnie w kontrataku, co miało przełożenie na wynik. Przy stanie 18:11 dla jastrzębian, drugą przerwę zarządził trener Metra. Tej przewagi podopieczni Jarosława Kubiaka nie zamierzali już jednak wypuścić, w czym pomagali im przeciwnicy, popełniając własne błędy (21:12). W końcówce urazu kostki doznał Lipiński, co wybiło z rytmu obie ekipy. Ostatecznie premierową odsłonę zwyciężyli jastrzębianie 25:16.
Pierwsze akcje drugiej partii toczyły się punkt za punkt. Żadna z drużyn nie mogła wypracować sobie wyższego, niż jednopunktowego prowadzenia. Tak stało się dopiero w momencie, gdy Kraśniewski wykorzystał piłkę przechodzącą (10:8). Tę dwupunktową przewagę warszawianie starali się utrzymywać, a gdy udało im się zablokować Szmajducha jeszcze ją zwiększyli (14:10). Wyraźnie poprawiali swoją grę w porównaniu z premierową partią, sprawiając wiele problemów swoim przeciwnikom. Ci jednak zaczęli grać dobrze w bloku. Dzięki czemu odrobili większość strat. O czas poprosił trener Wojciech Szczucki, bowiem jego zespół prowadził już tylko 19:18. Chwilę później mieliśmy remis, bowiem piłkę przechodzącą wykorzystał Biegun (20:20). Gdy jastrzębianom udało się objąć prowadzenie – 21:20, o drugi czas poprosił trener Metra. Końcówka należała jednak do siatkarzy Jarosława Kubiaka, którzy ustawiali na siatce ścianę nie do przejścia dla zawodników z Warszawy (23:20). W końcówce o czas poprosił jeszcze trener jastrzębian, bowiem zrobiło się nerwowo (24:23). Wprawdzie warszawianie zdołali wyrównać, jednak ostatecznie po ataku w siatkę Lemańskiego 26:24 wygrali rywale.
Podobnie jak w poprzednich setach, na początku walka toczyła się punkt za punkt. Jako pierwsi odskoczyli warszawianie (6:4) i tę przewagę starali się utrzymywać. Na przestrzeni partii zdołali ją podwyższyć, dzięki czemu byli coraz bliżsi przedłużenia tego spotkania (19:15). W końcówce o czas poprosił jeszcze trener Wojciech Szczucki, bowiem rywale zniwelowali część strat (20:18). W końcówce zrobiło się nerwowo, gdy Halaba atakował w aut. Drugą przerwę wykorzystał szkoleniowiec Metra. Jego zespół wygrywał już tylko 23:22. Kolejna pomyłka Halaby, który ponownie uderzał w aut dała remis – 24:24. Akcję później kapitan warszawian został zablokowany i to jastrzębianie mieli piłkę meczową – 25:24. Spotkanie zakończył atak w taśmę Miernowskiego (26:24).
Drużyna Jastrzębskiego Węgla jest już pewna awansu do finałów z pierwszego miejsca.
Jastrzębski Węgiel II - Metro Warszawa 3:0
(25:16, 26:24, 26:24)
Składy:
Jastrzębski Węgiel II: Kwolek, Gil, Biegun, Szmajduch, Niemiec, Wysocki, Ziomek (libero) oraz Ernastowicz, Wojtaszkiewicz,
Metro Warszawa: Troczyński, Lemański, Wojtal, Lipiński, Kraśniewski, Halaba, Starek (libero) oraz Pietras, Stelmaszczyk, Miernowski.
***
BKS Chemik Bydgoszcz - AZS Pol. Św. Effector Kielce
Spotkanie lepiej otworzyli nasi siatkarze, którzy po udanym bloku pary Rafał Nowakowski / Jędrzej Goss prowadzili 4:2. Nasz atakujący bardzo dobrze radził sobie w polu serwisowym, a gdy wykorzystał kontratak było 7:4. Akcję później o czas poprosił trener Effectora Kielce (4:8). Rozmowa z podopiecznymi przyniosła rezultat, bowiem goście odrobili większość strat i tym samym to trener Zaczek zarządził przerwę (8:7). Na boisko wróciliśmy z o wiele lepszą grą. Przede wszystkim graliśmy dużo skuteczniej i przy zagrywce Michała Gorzenia zbudowaliśmy przewagę (13:7). O czas poprosił Mateusz Grabda. Choć kielczanie starali się walczyć, nasz zespół utrzymywał bezpieczny dystans (17:12). Świetnie funkcjonowała zagrywka, co pozwalało nam ustawiać bardzo szczelny blok (22:13). To właśnie punkt zdobyty tym elementem dał nam piłkę setową (24:16). Premierową partię zakończył as serwisowy Gossa – 25:16.
Seta udanie otworzył Jan Lesiuk, wykorzystując piłkę przechodzącą, a po akcji Gorzenia prowadziliśmy już 4:2. Gdy bloku nie przebił Nowakowski mieliśmy jednak remis – 5:5. Szybko odzyskaliśmy jednak przewagę. Po skutecznej akcji na środku Aleksandra Łyczaka było 9:6. O czas poprosił trener Effectora Kielce. Po wznowieniu nadal byliśmy świadkami lepszej gry bydgoszczan, choć niepozbawionej błędów własnych. Gdy goście powstrzymali blokiem najpierw Gorzenia, a akcję później Gossa, przerwę zdecydował się zarządzić trener Tomasz Zaczek. Wygrywaliśmy, ale już tylko 13:11. Wprawdzie zdołaliśmy odbudować swoje prowadzenie, jednak kielczanie wciąż ambitnie walczyli. Nasz szkoleniowiec zdecydował się wprowadzić na boisko Kacpra Bobrowskiego w miejsce Lesiuka. Gdy nasza przewaga urosła do pięciu „oczek”, o drugi czas poprosił trener Mateusz Grabda – 19:14. W końcówce skuteczny był Gorzeń, dzięki czemu pewnie kroczyliśmy po wygraną w tej partii, która jednocześnie dawała nam pewny awans do finałów Mistrzostw Polski (23:16). To właśnie ten siatkarz zakończył odsłonę wynikiem 25:18!
Pierwsze akcje trzeciego seta toczyły się punkt za punkt. Dopiero, gdy Goss pojawił się w polu serwisowym odskoczyliśmy rywalom (5:3). Prowadzeniem nie cieszyliśmy się jednak długo. Po bloku na Bobrowskim kielczanie doprowadzili do remisu (8:8). Gra znacznie się wyrównała. Żadna z drużyn nie potrafiła wypracować sobie bezpiecznej przewagi. Przy stanie 16:15 dla Effectora o czas poprosił trener Tomasz Zaczek. Po asie serwisowym Wacka, to przeciwnicy mieli dwa „oczka” przewagi – 19:17. Szybko doprowadziliśmy do remisu (19:19), jednak chwilę później o czas zmuszony był prosić szkoleniowiec gospodarzy, bowiem przegrywaliśmy 20:22. Gdy bloku nie przebił Walendzik, czas zarządził trener Grabda (23:24). Akcję później był remis! Walkę na przewagi na swoją korzyść rozstrzygnęli jednak rywale – 26:24 – i grać będziemy dalej.
Od początku czwartej partii wróciliśmy do naszego wyjściowego ustawienia, z Lesiukiem na przyjęciu i Płomińskim na rozegraniu. Rozpoczęliśmy ją jednak źle, bo po błędzie w ataku Gossa, przegrywaliśmy 2:4. Szybko doprowadziliśmy do remisu i od tego momentu gra toczyła się punkt za punkt. Dopiero po świetnym bloku Błażeja Płomińskiego udało nam się odskoczyć – 10:8. Wówczas o czas poprosił trener Effectora Kielce. Przerwała podziałała na jego podopiecznych, bowiem odrobili straty, a nawet wyszli na prowadzenie – 13:11. Sytuację starał się ratować szkoleniowiec naszej drużyny, prosząc o przerwę (12:15). Graliśmy bardzo nierówno. Dopiero po asie serwisowym Bobrowskiego i błędzie po stronie rywali, zdołaliśmy doprowadzić do remisu (17:17). W końcówce podkręciliśmy tempo. Dwa bloki i kontra Lesiuka dały nam już trzy „oczka” przewagi – 21:18. Tego nie zamierzaliśmy już odpuścić. Wygraliśmy 25:20 i cały mecz 3:1.
BKS Chemik Bydgoszcz - AZS Pol. Św. Effector Kielce 3:1
(25:16, 25:18, 24:26, 25:20)
Składy:
Chemik Bydgoszcz: Płomiński, Goss, Nowakowski R., Łyczak, Lesiuk, Gorzeń, Stysiał (libero) oraz Szczucki-Kriese, Bobrowski, Droszyński, Tobolewski (libero),
Effector Kielce: Sławnikowski, Wilczyński, Spelak, Walendzik, Wacek, Stachura, Dzierżyński (libero) oraz Sobota, Moś, Pobocha, Salwerowicz.