Spotkanie lepiej rozpoczęli warszawianie, którzy po dotknięciu siatki przez naszych siatkarzy prowadzili 4:2. Gospodarze zdołali doprowadzić do wyrównania, jednak w walce punkt za punkt wciąż minimalnie lepsi byli rywale. Po ataku Graczyka wygrywali 7:6. Dopiero gdy w polu serwisowym pojawił się Kacper Bobrowski udało nam się wyjść na prowadzenie - 10:9. Kolejny as serwisowym, tym razem Karola Aleksandrzaka, sprawił iż mieliśmy już dwa "oczka" przewagi - 14:12. Choć rywale szybko wyrównali, ponownie udało nam się odskoczyć po wygranej przepychance na siatce Bobrowskiego. Akcję później o czas poprosił trener AZSu, bowiem było już 18:15 dla naszej drużyny. Nic on nie zmienił. Podopieczni trenera Krzysztofa Kowalczyka wyraźnie przyspieszyli i przy zagrywkach swojego kapitana - Macieja Kleinschmidta, pewnie kroczyli po zwycięstwo - 23:15. Premierową odsłonę zakończył blok na Graczyku - 25:16.
Drugiego seta otworzył blok gości na Macieju Różańskim, jednak szybko objęliśmy prowadzenie. Po ataku Bobrowskiego było 3:2. Gdy ten sam zawodnik stanął na zagrywce odskoczyliśmy rywalom - 5:2. Szybko o czas poprosił trener Wojciech Szczucki. Jego zespół przegrywał 3:7. Gospodarze nie zamierzali jednak odpuszczać i spokojnie kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku (12:6). Z akcji na akcję graliśmy coraz pewniej, jednocześnie ryzykując. Świetnie spisywał się przede wszystkim Bobrowski - 16:7. Gdy rywalom udało się częściowo zniwelować straty, o czas poprosił trener Krzysztof Kowalczyk (16:10). Po powrocie na boisko kontynuowaliśmy swoją skuteczną grę, co prowadziło nas do zwycięstwa również i w drugiej odsłonie (21:10). Ostatecznie drugą odsłonę wynikiem 25:12 zakończył Szczypkowski, serwując w aut - 25:12.
Pierwsze akcje trzeciej partii to walka punkt za punkt (3:3). Szybko jednak odskoczyliśmy, prowadząc po ataku Aleksandrzaka 7:4. Przy stanie 8:4 dla naszych siatkarzy, o czas poprosił trener Wojciech Szczucki. Przerwa podziałała na jego podopiecznych, bowiem odrobili część strat. Po asie serwisowym Graczyka przerwę zarządził trener Krzysztof Kowalczyk. Wygrywaliśmy, ale już tylko 9:7. Po powrocie na parkiet warszawianie doprowadzili do wyrównania, jednak w ważnym momencie skutecznie atakował Bobrowski - 10:9, pozwalając nam uciec z niewygodnego ustawienia. To ten siatkarz, dzięki swoim świetnym zagrywkom dał nam także przewagę - 13:11. O czas poprosił trener AZS Politechniki. Po wznowieniu gry staraliśmy się utrzymywać korzystny dla nas wynik, jednak nie mogliśmy zbudować bezpiecznej przewagi. Gdy asem popisał się Graczyk było już 19:18 dla warszawian. Zaczęło się robić nerwowo, bowiem przez siatkę nie mógł przebić się Bobrowski. Trener Kowalczyk ratował się zmianami, jednak przegrywaliśmy już 18:21. W końcówce nasz szkoleniowiec poprosił o czas. Politechnika wygrywała 22:19. Nie udało nam się już odwrócić losów tego seta. Rywale zwyciężyli 25:19.
Dobrze rozpoczęliśmy czwartą partię, bo od prowadzenia 2:0. Goście jednak szybko doprowadzili do wyrównania i byliśmy świadkami zaciętej walki, punkt za punkt (2:2, 5:5, 8:8). Sami wyciągaliśmy pomocną dłoń w stronę rywali, popełniając własne błędy. Gdy bloku nie przebił Bobrowski, o czas poprosił trener Kowalczyk. Przegrywaliśmy 10:12. Rozmowa przyniosła oczekiwany rezultat, bowiem najpierw wyrównaliśmy, a następnie po asie serwisowym Bobrowskiego wyszliśmy na prowadzenie - 13:12. Długo na to czekaliśmy, ale wreszcie udało nam się zbudować przewagę. Po ataku Kleinschmidta i asie Aleksandrzaka wygrywaliśmy - 17:14. Grę przerwał trener Politechniki. Po powrocie na boisko Aleksandrzak zagrywał w siatkę, jednak odkupił to skutecznym zbiciem ze skrzydła - 18:15. Rywale nie poddawali się i walczyli o odrobienie strat (18:17). W końcówce było nerwowo, bowiem warszawianie mocno naciskali (20:20). Zdołali również odwrócić wynik na swoją korzyść , po asie Janikowskiego - 23:22. O przerwę poprosił szkoleniowiec Łuczniczki. To był dobry ruch, bowiem to my jako pierwsi mieliśmy piłkę setową, która była jednocześnie meczową (24:23). Nie wykorzystaliśmy jej i walka toczyła się na przewagi. Więcej zimnej krwi zachowali siatkarze Politechniki, którzy zwyciężyli 29:27.
Tie-break rozpoczęliśmy od prowadzenia 3:1, po ataku Aleksandrzaka. Gdy nasz atakujący raz jeszcze popisał się udanym zbiciem o czas poprosił trener Wojciech Szczucki (4:1). Przerwa niewiele zmieniła, wciąż to bydgoszczanie kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku (7:4). Przy zmianie stron wygrywaliśmy 8:4. Co najważniejsze jednak graliśmy skutecznie, choć nadal brakowało pewności. W końcówce po ataku Bobrowskiego wygrywaliśmy 11:8, a gdy Janikowski uderzył w siatkę, przerwę zarządził trener Szczucki. Wszystko wskazywało na zwycięstwo gospodarzy (12:8). Goście jeszcze walczyli, ale niewiele już mogli zrobić. Zwyciężyliśmy 15:10, po błędzie w zagrywce rywali.
MVP: Maciej Kleinschmidt
Łuczniczka Bydgoszcz - AZS Politechnika Warszawska 3:2
(25:16, 25:12, 19:25, 27:29, 15;10)
Składy:
Łuczniczka Bydgoszcz: Wołowicz, Kleinschmidt, Bobrowski, Różański, Aleksandrzak, Prejs, Stysiał (libero) oraz Zimniak, Lesiuk, Mendel,
AZS Politechnika Warszawska: Berwald, Troczyński, Graczyk, Kucharczyk, Witek, Udziela, Toropolski (libero) oraz Szczypkowski, Bagniuk, Janikowski, Pluto, Żaczek.