Anna Falk: Jak wiele wiedzieliście o pozostałych zespołach przed startem Młodej Ligi?
Łukasz Owczarz: „Tak właściwie to o rywalach nic nie wiedzieliśmy. Sądziliśmy, że Bełchatów będzie na pewno mocny i Rzeszów, bo oni grali składem juniorskim. Rok temu zdobyli Mistrzostwo Polski Juniorów, także wiedzieliśmy, że te dwie drużyny na pewno będą silne. Olsztyn też miał paru chłopaków, którzy występują w PlusLidze. Może nie pokazali tego, co potrafią. A o reszcie zespołów nie wiedzieliśmy zupełnie nic. Jechaliśmy na mecze i w trakcie spotkania próbowaliśmy się czegoś dowiedzieć. Dopiero na drugą rundę mogliśmy jakieś założenia taktyczne na nich ustawiać"
Pierwszy sezon i od razu brązowe medale. Uważasz, że to sukces?
„Jest to sukces. Cieszymy się z tego, chociaż wiem, że mogliśmy powalczyć nawet o złoto. Udało nam się jako jedynej drużynie wygrać z Rzeszowem, a przegraliśmy tutaj dwa mecze u siebie, z Olsztynem i Jastrzębiem. No i ten mecz z Bełchatowem, który był chyba najważniejszy. Wtedy trener Wspaniały powołał Marcina Walińskiego na mecz do Jastrzębia i widać było w tym spotkaniu, że go brakuje. Przegraliśmy 2:3, a myślę, że jakby on był, to na pewno utrzymał by trochę przyjęcie i atak, bo słabo się on u nas rozkładał. Dużo piłek szło do Wojtka Kozłowskiego i do mnie. Brakowało też w tym ataku Marcina i na pewno gdyby był, to mogliśmy wygrać nawet za trzy punkty"
To było dla nas kluczowe spotkanie, bo przed nim wiedzieliśmy, że wygrana za trzy punkty zrówna nas w tabeli z Bełchatowem. To był klucz do tego, by powalczyć o coś więcej.
„Dokładnie, dlatego liczyliśmy na to, że gdy wygramy, to będziemy walczyć do końca o to drugie miejsce. Niestety przegraliśmy. W następnym meczu wygraliśmy z Jastrzębiem i umocniliśmy się na tej trzeciej lokacie i wtedy w porozumieniu z trenerem doszliśmy do wniosku, że te dwa ostatnie spotkania zagra skład juniorski. Właściwie to ten ostatni mecz, na który pojechali samymi juniorami. Z Rzeszowem jeszcze powalczyliśmy, ale już trener wpuszczał tych młodszych chłopaków, żeby ograli się przed Mistrzostwami Polski Juniorów, które mieli za tydzień"
Bilans tych spotkań macie jednak zupełnie niezły. Wygraliście 12 meczów, są porażki po tie-breaku. No i wszyscy podkreślają, że jako jedyni wygraliście z Asseco Resovią
„No tak. Zespół z Rzeszowa jest takim niewygodnym rywalem. Nie każdemu pasuje ich styl grania, nam przypasował. Akurat tam w Rzeszowie wszyscy zagraliśmy dobry mecz i myślę, że dlatego udało nam się wygrać po ciężkiej walce. Gdyby któryś z zawodników nie zagrał na swoim dobrym poziomie, to ciężko jest z nimi wygrać"
To właśnie mecz z Resovią był tym najlepszym w Waszym wykonaniu?
„Na pewno jeden z lepszych, a chyba najlepszy"
Chociaż to spotkanie w Jastrzębiu też było niezłe w Waszym wykonaniu. Wygraliście tam 3:0.
„Tak, w Jastrzębiu było 3:0, ale w dużej mierze dzięki Marcinowi Walińskiemu, który spisał się bardzo dobrze. Ja zagrałem tam słabszy mecz, Wojtek Kozłowski też taki średni, a w meczu z Rzeszowem każdy dołożył swoją cegiełkę i udało nam się wygrać 3:2"
Wracając do Skry Bełchatów. Co takiego miał w sobie ten zespół, że nie udało się go pokonać? To jedyny zespół, z którym nie wygraliśmy. U nich było 3:1, a u nas udało się wyciągnąć wynik, bo przegrywaliście już 0:2, a był tie-break...
„Na pewno są dobrze zgrani. Widać, że mają siłę, grają dobrze blokiem. Mieliśmy straszne problemy, gdy nie było przyjęcia, nasz rozgrywający po prostu wystawiał wysokie piłki, czy do mnie czy do Wojtka Kozłowskiego i było bardzo ciężko. Skakali nam podwójnym, czasami potrójnym blokiem i mieliśmy problemy z przebiciem się. To, że wygraliśmy te dwa sety, to na pewno mieliśmy, szczególnie w tym trzecim, trochę szczęścia. W czwartym już bardziej zaryzykowaliśmy zagrywką. To na pewno był nasz atut. Gdy dobrze zagrywaliśmy, to udawało nam się wygrywać mecze, czasami po 3:0"
Trenowaliście na Chemiku, a jednak ta sala Wam nie służyła. Na otwarcie sezonu przegraliście z Olsztynem, na zakończenie polegliście z Resovią
„Nie wiem, nie szło nam jakoś na tej sali. Trenowaliśmy cały czas na Chemiku. Gdy mieliśmy mecze na Łuczniczce, to wtedy mieliśmy tam jeden czy dwa treningi. Jednak z tego co rozmawiałem z chłopakami, to mówili, że lepiej gra im się na Łuczniczce. Mnie osobiście też tam się lepiej gra"
26.02, w przerwie meczu Delecty ze Skrą odebraliście brązowe medale. To była na pewno miła chwila dla każdego z Was?
„Na pewno tak. Prawie pełna hala. Myślę, że to jest duże wydarzenie, wszyscy nam klaskali. Cieszyliśmy z tego, że możemy tam być. Na pewno czuliśmy się dumni z tego, że zdobyliśmy ten brązowy medal i na takim meczu, jak z Bełchatowem mogliśmy je odebrać. Cieszymy się z tego"
Trener Kowalczyk określił nasz zespół jako wybuchową mieszankę młodości i doświadczenia. Zgodzisz się z tym?
„Czy ja wiem, czy doświadczenia z młodością? (śmiech) Chłopacy nie są dużo młodsi od nas, a my nie jesteśmy też jakoś bardzo doświadczeni. Ale na pewno staraliśmy się pomagać i bardziej ich „ustawiać", co i jak mają robić. Braliśmy większy ciężar gry na siebie"
Lepiej wypadliście w II części sezonu. Myślisz, że wpływ na to mógł mieć fakt, że Ty, Marcin, Wojtek i Tomek okres przygotowawczy spędziliście z pierwszym zespołem? Nie mieliście wiele czasu, by zgrać się z młodszymi kolegami
„Tak, to na pewno miało duże znaczenie. Całe dwa miesiące trenowaliśmy z pierwszym zespołem i zupełnie innymi piłkami. Gdy przyszliśmy na trening do Młodej Ligi, to mieliśmy trochę problemów by zgrać się, szczególnie z rozgrywającym. Były problemy i było to widać w dwóch, trzech pierwszym meczach. Też stąd wzięły się te porażki. W sumie dwa pierwsze mecze wygraliśmy, ale rywali byli jacy byli, no i udało nam się to jakoś wygrać. A gdy trafiliśmy na mocniejszego przeciwnika, to było nam ciężko i myślę, że dopiero załapaliśmy taką iskrę po tym zwycięstwie w Rzeszowie. Wtedy to nas zmotywowało i wygraliśmy wszystkie mecze, aż do tego ze Skrą. Myślę, że ten mecz w Rzeszowie był takim przełomowym dla nas"
Kapitanem zostałeś z wyboru trenera, czy głosowaliście?
„Wybieraliśmy głosując podczas turnieju w Olsztynie"
To na pewno odpowiedzialna funkcja. Czasami trzeba było krzyknąć na kolegów, zmobilizować, gdy pojawiały się trudne momenty.
„Na pewno jest odpowiedzialna, ale starałem się na tych młodszych kolegów nie krzyczeć, bo uważam, że to na pewno im nie pomagało. Starałem się raczej mówić, że jest dobrze, że mają zapomnieć o tym co było i grać dalej. Myślę, że starałem się pomagać im tak jak mogłem i mam nadzieję, że są zadowoleni z mojej funkcji. Ja osobiście cieszę się, że mogłem prowadzić chłopaków i udało nam się zdobyć ten brązowy medal"
Jak ten nasz zespół może wyglądać za rok? Dużo się zmieni?
„Myślę, że nie. Nie wiem co dokładnie będzie z nami, z Marcinem, z Wojtkiem. Z tego co wiem, to Wojtek ma jakąś propozycję; Marcin też nie wiem czy tutaj zostanie, czy co z nim dalej. Ja osobiście mam tutaj jeszcze kontrakt, ale nie wiem czy będę trenował z pierwszym zespołem, czy będę grał w tej Młodej Lidze. Na pewno wszyscy młodsi chłopacy, którzy grali, będą uzupełniać ten skład Młodej Ligi"
*rozmawiała Anna Falk