Po środowej, bardzo bolesnej porażce w Bełchatowie nasza drużyna chciała za wszelką cenę zmazać plamę przed własną publicznością. Podopieczni Dragana Mihailovicia już od pierwszych akcji walczyli z Lotosem Treflem Gdańsk jak równy z równym. Zacięta walka utrzymywała się jednak tylko do stanu 9:9. Później przejęliśmy inicjatywę na boisku, wypracowaliśmy sporą przewagę, dzięki czemu grało się zdecydowanie łatwiej (17:14). Niestety prowadzenie nieco uśpiło czujność Łuczniczki Bydgoszcz. Rywale cierpliwie odrabiali stratę, doprowadzając do remisu po 20. Ostatecznie szczęście było po naszej stronie i po udanym ataku Milana Katicia wygraliśmy seta do 23.
Kolejna z rozegranych odsłon dostarczyło kibicom sporo emocji. Obydwie ekipy pokazały swoją najlepszą siatkówkę, przez co rezultat na tablicy wyników przez niemal całą partię był remisowy. Ani bydgoszczanie ani zespół z Gdańska nie byli w stanie odskoczyć od przeciwników nawet na dwa punkty. Między innymi dzięki temu gra na boisku w Łuczniczce mogła się podobać (19:19). Podopieczni Andrei Anastasiego przewagę uzyskali dopiero w decydujących momentach drugiego seta. Nasze błędy oraz mocne ataki Miłosza Hebdy pozwoliła Lotosowi Treflowi na zwycięstwo 25:22.
Dziesięciominutowa przerwa nieco uspokoiła emocje, ale nasz zespół wrócił na boisko niezwykle zmotywowany. O ile początek znów był wyrównany, to od połowy partii na parkiecie dominowali już tylko gospodarze. Z akcji na akcję zawodnikom Łuczniczi udawało się powiększać przewagę (14:10). Z dobrej strony po raz kolejny w tym sezonie pokazywał się Igor Yudin, którego w ataku dzielnie wspierali pozostali gracze. Warto pochwalić również Kacpra Bobrowskiego oraz Bartosza Filipiaka. Ich zagrywki siały spustoszenie w szeregach gdańszczan. Po błędzie Damiana Schulza bydgoszczanie mogli dopisać na swoje konto kolejnego seta (25:19).
Podrażniony porażką Lotos Trefl Gdańsk świetnie zaprezentował się od pierwszych piłek czwartej odsłony. Już na początku trener Mihailović musiał prosić o czas dla swojej drużyny, ale niestety nic to nie dało (9:13). Przeciwnicy wyraźnie poprawili swoją dyspozycję we wszystkich elementach, a przede wszystkim zaczęli mocniej zagrywać. Aż siemiopunktowa przewaga była tym razem nie do odrobienia (13:20). Podopieczni Andrei Anastasiego pewnie zmierzali do tie-breaka, pieczętują swoją bardzo dobrą dyspozycję wygraną 25:18.
Obydwie drużyny bardzo chciały zapisać na swoje konto kolejne zwycięsto oraz cenne dwa punkty. W piątej partii na boisku ponownie rozgorzała niezwykle wyrównana walka, więc trudno wskazać było, kto przechyli szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Dopiero udany blok na Filipiaku pozwolił Lotosowi Treflowi Gdańsk na osiągnęcie dwóch "oczek" przewagi (9:11). Okazało się, że był to kluczowy moment tej rywalizacji. Niestety po błędzie Igora Yudina w polu serwisowym musieliśmy uznać wyższość przeciwników z Gdańska (13:15).
Łuczniczka Bydgoszcz - Lotos Trefl Gdańsk 2:3
(25:23, 22:25, 25:19, 18:25, 13:15)
Łuczniczka Bydgoszcz: Nowakowski, Katić, Yudin, Filipiak, Szczurek, Sacharewicz, Czunkiewicz (libero) oraz Bobrowski, Jurkiewicz, Rohnka.
Lotos Trefl Gdańsk: Schulz, Paszycki, Gawryszewski, Mika, Hebda, Masny , Gacek (libero) oraz Majcherski (libero), Niemiec, Grzyb, Stępień, Pietruczuk.
MVP: Damian Schulz (Lotos Trefl).