AKS Rzeszów I - TS Volley Rybnik
Spotkanie lepiej otworzyli siatkarze z Rybnika (3:1), jednak rywale szybko odrobili straty, a po świetnym bloku Mordyla prowadzili 4:3. Nie cieszyli się nim zbyt długo. Kontratak Szymury dał jego drużynie przodownictwo w meczu (6:4). Chwilę później ich przewaga wynosiła już cztery „oczka”, bowiem siatkarze AKSu zaczęli mylić się w ataku. Trzy błędy z rzędu zmusiły trenera Jacka Podporę do wzięcia czasu – 5:10. Przerwa niewiele zmieniła, bowiem wyraźnie to zespół TS Volley narzucił przeciwnikom swój rytm gry i spokojnie utrzymywał wysokie prowadzenie (16:10). Po drugim czasie, o który poprosił trener rzeszowian, jego podopieczni odrobili część strat. Wyróżnić należy Mordyla, który dobrze spisywał się na siatce. Tym samym grę zdecydował się przerwać trener Lech Kowalski (16:13). Rzeszowianie zaczęli grać jednak znacznie lepiej. W polu zagrywki pojawił się drugi rozgrywający zespołu AKS – Wiczkowski - i spisał się bardzo dobrze. Po jego punktowej zagrywce o drugi czas poprosił szkoleniowiec TS Volley (19:17). Dobrze w tym elemencie wypadł także Śliwka, dzięki czemu rzeszowianie tracili już tylko jeden punkt – 20:21. W kluczowym momencie bloku nie przebił jednak Depowski – 23:20, a atak Siemiątkowskiego dał jego zespołowi piłkę setową (24:21). Ten sam siatkarz zakończył tę partię wynikiem 25:22.
Od początku drugiego seta był bardzo podobny do premierowej odsłony. Gdy kontrę wykorzystał Siemiątkowski jego zespół prowadził 6:4. Do remisu doprowadził Komenda, serwując asa (7:7). W grze zespołu z Rybnika pojawiało się coraz więcej niedokładności i nieporozumień, co wykorzystywali rywale. Przy prowadzeniu 11:9 AKSu, o czas poprosił trener Lech Kowalski. W tym fragmencie to rzeszowianie byli stroną przeważającą na parkiecie. Przede wszystkim zaczęli grać znacznie skuteczniej i pewniej – 16:10. Z kolei siatkarze TS Volley dodatkowo popełniali własne błędy. Przy stanie 11:19 dla rywali drugą przerwę wykorzystał szkoleniowiec tego zespołu. Nic nie mogło już odebrać rzeszowianom wygranej w tym secie – 22:13. Do końca partii nie pozwolili już rywalom na zdobycie żadnego punktu, wygrywając – 25:13.
Po wyrównanych pierwszych akcjach, rzeszowianie zdołali odskoczyć. Bardzo dobrze zagrywał Depowski, co zmusiło trenera Lecha Kowalskiego do wzięcia czasu (3:7). Przerwa nie wpłynęła na zmianę postawy jego drużyny. Rzeszowianie utrzymywali dobry poziom gry, który prezentowali w poprzedniej partii i spokojnie budowali swoją przewagę – 10:4. Zespół TS Volley stać było tylko na pojedyncze udane akcje, co w żaden sposób nie mogło zagrozić przeciwnikom. Przy stanie 9:16 o czas poprosił szkoleniowiec zespołu z Rybnika. Przewaga AKSu była jednak niepodważalna. Pewnie zwyciężyli 25:14.
Czwartą partię lepiej rozpoczęli siatkarze z Rybnika (4:2). Prowadzeniem nie cieszyli się jednak zbyt długo. Rzeszowianie szybko doprowadzili do wyrównania, a nawet objęli prowadzenie – 5:4. Od tego momentu byliśmy świadkami twardej walki. Żadna z drużyn nie potrafiła odskoczyć rywalom, a prowadzenie przechodziło raz na jedną, raz na drugą stronę. Dopiero w samej końcówce podopiecznym Lecha Kowalskiego przydarzył się błąd piłki niesionej, co dało rywalom przewagę (21:19). O czas poprosił szkoleniowiec TS Volley. Set i jednocześnie mecz wymykał się jednak jego drużynie z rąk. Ostatecznie z wygranej cieszyli się rzeszowianie, którzy zwyciężyli 25:21, po ataku w taśmę Szymury.
AKS Rzeszów I - TS Volley Rybnik 3:1
(22:25, 25:13, 25:14, 25:21)
MVP: Bartłomiej Mordyl
Składy:
AKS Rzeszów I: Komenda, Śliwka, Kania, Gąsior, Mordyl, Depowski, Masłowski (libero) oraz Wiczkowski,
TS Volley Rybnik: Podleśny, Niestrój, Konsek, Siemiątkowski, Szymura, Harazim, Wowra (libero), Łagodziński (libero) oraz Czajowski, Brzezina.
***
Trefl Gdańsk SA - EKS Skra Bełchatów
PoSpotkanie atakiem ze środka otworzył Badura (1:0), a po autowym ataku z lewego skrzydła Skotarka, bełchatowianie prowadzili 3:1. Gdy przewaga tej drużyny jeszcze wzrosła, o czas poprosił trener Adam Miotk (1:5). Gdańszczanie mieli w tym fragmencie problem z wyprowadzeniem skutecznej akcji, co odbijało się na wyniku (3:8). Przewaga, którą uzyskali siatkarze Skry, pozwalała im na spokojne kontynuowanie gry. Wprawdzie, co jakiś czas rywale popisywali się efektowną akcją, jednak nie miało to większego wpływu na przebieg wydarzeń na boisku. Gdy piłkę przechodzącą wykorzystał Tomasz Fornal, drugą przerwę zarządził trener Trefla. Jego zespół przegrywał 8:16. Czas niewiele mógł już zmienić. Bełchatowianie pewnie kroczyli po zwycięstwo w premierowej partii. Choć w samej końcówce musiał reagować ich trener, bowiem rywale częściowo odrobili straty, pewnie po czasie atakował Pietrzak (22:15). Ostatecznie Skra zwyciężyła 25:18.
Początek drugiego seta należał do gdańszczan, w związku z czym bardzo szybko o czas zmuszony był prosić trener Marcin Kubat (0:4). Gdy para Pietrzak/Badura popisała się blokiem, siatkarze Skry mieli pierwszy punkt w tej partii (1:6) i rozpoczęli pogoń za rywalem. Szczęśliwy punkt z zagrywki Tomasza Fornala zmniejszył ich straty (4:6). O czas poprosił trener Adam Miotk. Po powrocie na parkiet, gra znacznie się wyrównała, choć wciąż minimalnie lepsi byli gdańszczanie. Dobrze w obronie prezentował się Piechocki, a do kolejnego w tym secie remisu doprowadził Pietrzak (17:17). Akcję później bełchatowianie zdołali objąć prowadzenie. Kontrę wykorzystał Jan Fornal – 18:17. O czas poprosił szkoleniowiec Trefla Gdańsk. Po nim siatkarze Skry jeszcze zwiększyli swoją przewagę (21:18), co jednak nie podłamało przeciwników. Pojawienie się w polu serwisowym Tomczaka pozwoliło gdańszczanom zmniejszyć straty – 21:22. Po czasie, o który poprosił trener Marcin Kubat, w aut atakował Tomasz Fornal i na tablicy mieliśmy remis – 22:22. Ten sam siatkarz kapitalnie spisał się jednak w polu serwisowym, dzięki czemu jego zespół zwyciężył 25:22.
Od początku trzeciego seta byliśmy świadkami wyrównanej gry. Jako pierwsi odskoczyli gdańszczanie. Po świetnym bloku na Pietrzaku prowadzili 12:9. Akcję później o czas poprosił trener Marcin Kubat. Przerwa nie podziałała mobilizująco na jego zespół. Rywale wyraźnie złapali odpowiedni rytm, wypracowując sobie wysoką przewagę – 18:10. Ta pozwoliła im na jeszcze swobodniejszą grę, choć niepozbawioną własnych błędów. W końcówce wygrywali 20:12. Po kolejnym błędzie Skry, mieli natomiast piłkę setową (24:15). Partię zakończył skuteczny atak z drugiej linii Wilkowskiego – 25:16.
Seta lepiej rozpoczęli gdańszczanie, którzy po szczęśliwym asie serwisowym Jakuba Lewandowskiego prowadzili 5:3. Dwie akcje później mieliśmy już jednak remis. Gdy podopieczni Adama Miotka zaczęli przejmować kontrolę nad przebiegiem wydarzeń na boisku, grę przerwał szkoleniowiec Skry Bełchatów. Jego drużyna przegrywała 7:10. Niewiele zmieniła przerwa. Wciąż na fali byli gdańszczanie, którzy za wszelką cenę chcieli doprowadzić do tie-breaka (14:9). Gdy wydawało się, że wszystko jest już w tej partii rozstrzygnięte, siatkarze Skry zaczęli odrabiać straty. Po skutecznym ataku Tomasza Fornala o czas poprosił trener Trefla. Jego zespół wciąż prowadził, ale już tylko 17:14. Przerwa nie wybiła z rytmu bełchatowian, którzy zdołali doprowadzić do wyrównania dzięki świetnym zagrywkom Tomasza Fornala (18:18). Zareagował trener Miotk, prosząc o czas. Będący pod presją gdańszczanie, zaczęli popełniać błędy. W końcówce to Skra prowadziła 20:18 i wszystko wskazywało na to, że będzie cieszyła się z wygranej. Po skutecznym ataku Pietrzaka jego drużyna miała piłkę meczową (24:19). Spotkanie zakończył blok na Lindzie – 25:19.
Trefl Gdańsk SA - EKS Skra Bełchatów 1:3
(18:25, 22:25, 25:16, 19:25)
MVP: Tomasz Fornal
Składy:
Trefl Gdańsk: Tomczak, Skotarek, Lewandowski J., Linda, Dobiszewski, Behrendt, Czunkiewicz (libero) oraz Wilkowski,Weber, Smereka, Lewandowski M.,
Skra Bełchatów: Bieńkowski, Fornal J., Badura, Pietrzak, Fornal T., Adamczyk, Piechocki (libero) oraz Puławski.