AKS Rzeszów I - EKS Skra Bełchatów
Początek spotkania należał do bełchatowian, którzy odskoczyli rywalom (3:0). Ci jednak szybko zabrali się za odrabianie strat. Gdy bloku nie przebił Badura, a chwilę później Tomasz Fornal, mieliśmy remis – 5:5. Choć podopieczni Marcina Kubata wrócili do prowadzenia, rzeszowianie ponownie wyrównali, tym razem blokując Pietrzaka – 9:9. Od tego momentu byliśmy świadkami bardzo ciekawej walki toczącej się punkt za punkt. Dopiero po błędzie Tomasza Fornala w ataku i asie serwisowym Mordyla, o czas poprosił trener Skry Bełchatów. Jego zespół przegrywał 15:18. Po wznowieniu gry jego siatkarze częściowo zniwelowali straty. Gdy skutecznie atakował Jan Fornal było już tylko 20:18 dla AKS. Trener tej drużyny zdecydował się poprosić o przerwę. W ważnym momencie pewnie atakował Śliwka (21:19). Bełchatowianie jednak się nie poddawali i za sprawą świetnej gry braci: Tomasza i Jana Fornala, wyrównali – 22:22. Po czasie, o który poprosił trener Jacek Podpora, jego podopieczni dopełnili dzieła. Zakończyli tę odsłonę wynikiem 25:23, po świetnym zbiciu blok-aut Gąsiora.
Drugiego seta bardzo dobrze otworzyli rzeszowianie. Po świetnym bloku Mordyla prowadzili 4:2. Tę minimalną zaliczkę starali się utrzymywać. Jednak gdy w polu zagrywki stanął Tomasz Fornal, Skra szybko doprowadziła do wyrównania. Akcję później o czas poprosił trener Jacek Podpora, bowiem jego zespół przegrywał 6:7. Siatkarze AKSu nie mogli poradzić sobie z bardzo dobrymi serwisami Fornala, dzięki którym bełchatowianie mogli ustawiać szczelny blok. Przy stanie 6:11 drugą przerwę zarządził Jacek Podpora. Dopiero atak Gąsiora pozwolił jego drużynie wyjść z niewygodnego ustawienia (7:12). Choć przewaga Skry była już bardzo wyraźna, przeciwnicy nie poddawali się i zacięcie walczyli o odrobienie strat. Gdy udanie kiwał Śliwka tracili już tylko dwa „oczka” (13:15). O czas poprosił trener Marcin Kubat. Przerwa podziałała na jego podopiecznych, którzy odbudowali przewagę (17:13). W końcówce asem serwisowym popisał się jeszcze Mordyl, czym zniwelował stratę swojej drużyny do jednego punktu (19:20). To było jednak zbyt mało, by złamać zespół Skry. Seta zakończył skuteczny atak Pietrzaka – 25:23.
Świetne otwarcie seta zanotowali rzeszowianie. Gdy Komenda wykorzystał piłkę przechodzącą prowadzili 4:1. Choć siatkarze Skry nie odpuszczali, rywale potrafili wybronić się nawet w trudnej sytuacji (9:6). Dzięki temu wciąż utrzymywali przeciwników na dystans. Dodatkowo drużynie AKSu sprzyjało szczęście. Po autowym ataku Tomasza Fornala prowadzili już 14:9. O czas poprosił wówczas trener Marcin Kubat. Niewiele mógł on jednak pomóc. Rzeszowianie przejęli kontrolę nad przebiegiem tego seta. Grali bardzo pewnie, nie popełniając własnych błędów (19:10). Zespół Skry nie był w stanie nic już zmienić. W tej partii ich przeciwnicy byli nie do zatrzymania. Pewnie kroczyli po wygraną (22:13). Piłkę setową dał im autowy serwis Bieńkowskiego (24:17), a odsłonę zakończył blok na Pietrzaku – 25:17.
Czwartą partię otworzył blok na Pietrzaku, a po zagrywce w siatkę Bieńkowskiego, rzeszowianie prowadzili 3:1. Dobrze na skrzydle spisywał się Depowski, a gdy Śliwka wykorzystał kontrę popisując się świetnym plasem było 7:4. Każda wygrana akcja jeszcze bardziej nakręcała grę zespołu z Rzeszowa (11:7). Wszystko wskazywało na to, że podopieczni Jacka Podpory będą już nie do zatrzymania w tym pojedynku. Po bloku na Pietrzaku wygrywali 14:9. O czas poprosił jeszcze szkoleniowiec Skry. Rywale byli już jednak na fali i pewnie zmierzali po wygraną w tym secie, a jednocześnie w całym spotkaniu, co dawało im awans do finału Mistrzostw Polski (21:13). Bardzo dobrze prezentował się Depowski. Piłkę na wagę meczu dał przeciwnikom nieudany serwis Bieńkowskiego, a mecz zakończył blok na Pietrzaku - 25:17.
AKS Rzeszów I - EKS Skra Bełchatów 3:1
(25:23, 23:25, 25:17, 25:17)
MVP: Dominik Depowski
Składy:
AKS Rzeszów: Depowski, Śliwka, Komenda, Gąsior, Mordyl, Kania, Masłowski (libero) oraz Wiczkowski,
Skra Bełchatów: Badura, Pietrzak, Bieńkowski, Fornal T., Fornal J., Adamczyk, Piechocki (libero) oraz Puławski.
***
BKS Chemik Bydgoszcz - TS Volley Rybnik
Spotkanie otworzyła kiwka z lewego skrzydła Jędrzeja Gossa (1:0). Od początku byliśmy świadkami twardej walki obu drużyn. Prowadzenie przechodziło raz na jedną, raz na drugą stronę. Dopiero przy zagrywkach Michała Gorzenia udało nam się odskoczyć na dwa „oczka” – 7:5. Goście szybko doprowadzili do wyrównania (9:9), jednak ponownie w ważnym momencie funkcjonował nasz blok. Gdy powstrzymaliśmy nim Siemiątkowskiego było 12:10. Podopieczni Lecha Kowalskiego zdołali odwrócić wynik na swoją korzyść. Nasz zespół utknął w niewygodnym ustawieniu. O czas poprosił trener Tomasz Zaczek (12:14). Zupełnie straciliśmy skuteczność w ataku, popełniając własne błędy. Nie funkcjonowała także zagrywka, o czym nie można było powiedzieć w przypadku rywali. Gdy punkt tym elementem zdobył Siemiątkowski drugi czas wykorzystał szkoleniowiec naszej drużyny. Przegrywaliśmy 13:19. Po nim skutecznie atakował Mateusz Siwicki, jednak pojedyncze udane akcje nie mogły wiele zmienić. W końcówce pewnie zbijał jeszcze Jan Lesiuk, a dobrymi serwisami popisywał się Aleksander Łyczak (19:23). O czas poprosił trener TS Voley. Błąd naszego środkowego w zagrywce dał jednak przyjezdnym piłkę setową (24:20). Partię zakończył uderzeniem blok-aut Szymura (25:21).
Kapitalnie seta otworzyli rywale, stawiając na siatce mur nie do przejścia dla naszych atakujący. Po trzech udanych blokach, grę zdecydował się przerwać trener Tomasz Zaczek (1:5). Serię gości przerwał Gorzeń, a gdy zagrywką punktował Łyczak, nasze straty zmalały do jednego punktu (4:5). Wyrównaną walką nie cieszyliśmy się zbyt długo. Zespół z Rybnika zaczął przejmować kontrolę nad przebiegiem tej partii. Pewnie w zagrywce i ataku spisywał się Szymura. Głównie dzięki niemu przewaga TS Volly wynosiła już sześć „oczek”. O czas zmuszony był prosić trener Chemika (6:12). Sytuację staraliśmy się ratować zmianami, jednak i one nie przynosiły większego rezultatu. Goście nakręcali się coraz bardziej. Dopiero skuteczny atak ze środka Siwickiego przerwał fatalną serię naszej drużyny – 7:14. Choć przewaga podopiecznych Lecha Kowalskiego była wysoka, staraliśmy się walczyć. Przy zagrywkach Kacpra Bobrowskiego odrobiliśmy większość strat – 14:17. Tym samym grę przerwał trener TS Volley. Również i nasi przeciwnicy zaczęli mylić się w ataku. Z kolei świetnie w kontrze uderzał Remigiusz Szczucki-Kriese (17:19). W końcówce bardzo dobrze w zagrywce spisał się Goss, dzięki czemu byliśmy bliscy remisu - 20:21. W decydującym momencie na tablicy widniał wynik 23:23, bowiem w ataku pomylił się Niestrój. Piłkę setową dał nam Bobrowski (24:23), jednak rywale wyrównali. Nerwową końcówkę na swoją korzyść rozstrzygnęli siatkarze z Rybnmika, wygrywając 27:25 po ataku Siemiątkowskiego.
Od początku trzeciego seta trwała wyrównana walka. Dopiero, gdy przyjezdni zablokowali atak Bobrowskiego, odskakując tym samym na dwa „oczka”, o czas poprosił trener Tomasz Zaczek (5:7). Po nim skutecznie atakował Goss, jednak świetnie spisywał się Szymura. Do wyrównania punktową zagrywką doprowadził Kamil Droszyński, a po kontrze Bobrowskiego prowadziliśmy 9:8. W tym fragmencie byliśmy świadkami niezwykle twardej walki obu zespołów. Gdy Szymura uderzał w antenkę o czas poprosił trener Lech Kowalski, bowiem nasz zespół miał dwa punkty przewagi (14:12). Przerwa przyniosła rezultat. Goście szybko zremisowali (14:14). Od tego momentu gra ponownie toczyła się punkt za punkt. W ważnym momencie prowadzenie dał nam Bobrowski, popisując się niesamowitą zagrywką – 20:18. O czas poprosił trener Lech Kowalski. Zapowiadała się niezwykle nerwowa końcówka seta. Rywale zdołali bowiem doprowadzić do remisu (22:22). Przerwę zarządził jeszcze Tomasz Zaczek. Po nim zagrywką punktował Siemiątkowski, dając swojej drużynie prowadzenie 23:22. To nasz zespół zachował jednak więcej zimnej krwi i zwyciężył 25:23!
Dobrze otworzyliśmy czwartego seta. Po skutecznym ataku Bobrowskiego prowadziliśmy 3:1. Choć rywale doprowadzili do remisu, to gdy świetnie zagrywał Goss, a czerwoną kartkę otrzymał Podleśny, Chemik wygrywał 7:5. Chwilę później o czas poprosił trener Lech Kowalski, bowiem Łyczak powstrzymał blokiem Szymurę. Jego podopieczni przegrywali 7:10. Nasi siatkarze nie zamierzali odpuszczać i stawiali twardy opór ekipie z Rybnika. Przede wszystkim pewnie graliśmy w zagrywce. Wyróżniał się w tym elemencie m.in. Bobrowski (14:10). Gdy punkt bezpośrednio z serwisu zdobył Siemiątkowski, grę zdecydował się przerwać trener Tomasz Zaczek. Wciąż prowadziliśmy, ale już tylko 15:13. W ważnym momencie kapitalnie z prawego skrzydła uderzał Goss (16:14), jednak gdy w polu zagrywki stanął Szymura, mieliśmy remis – 16:16. Akcję później trener Zaczek poprosił o czas, bowiem w aut atakował Goss i to goście prowadzili 17:16. Gospodarze nie składali broni. Odrobili dwupunktową stratę, którą mieli w końcówce, a gdy błąd popełnił Niestrój, ponownie wygrywali (21:20). O czas poprosił trener TS Volley. Po nim świetnie zagraliśmy blokiem – 22:20. Goście jeszcze raz wyrównali – 23:23, ale piłkę setową dał nam Bobrowski – 24:23, a partię zakończył Szczucki-Kriese! 25:23.
Źle rozpoczęliśmy tie-breaka. Po autowym ataku Łyczaka przegrywaliśmy 0:2. Chwilę później o czas zmuszony był prosić trener Tomasz Zaczek, bowiem przewaga siatkarzy z Rybnika jeszcze wzrosła (1:4). Wyraźnie to nasi przeciwnicy spisywali się w tym fragmencie lepiej. Przede wszystkim grali skuteczniej w ataku, a dodatkowo zagrywką punktował Konsek. O drugą przerwę poprosił szkoleniowiec Chemika. Przegrywaliśmy 2:7. Niewiele to jednak zmieniło. Przy zmianie stron podopieczni Lecha Kowalskiego prowadzili 8:3. Choć bardzo chcieliśmy, podejmowane ryzyko nie przynosiło nam żadnych korzyści. Przyjezdni spokojnie utrzymywali przewagę, zmierzając po wygraną w tym secie i jednocześnie w całym spotkaniu (10:4). Gdy kontrę wykorzystał Siemiątkowski jasne było, kto zagra jutro o złoto (13:6). Ostatecznie odsłonę tę wynikiem 15:8 zakończył Szymura.
BKS Chemik Bydgoszcz - TS Volley Rybnik 2:3
(21:25, 25:27, 25:23, 25:23, 8:15)
MVP: Rafał Szymura
Składy:
Chemik Bydgoszcz: Goss, Lesiuk, Łyczak, Siwicki, Gorzeń, Płomiński, Stysiał (libero) oraz Bobrowski, Droszyński, Szczucki-Kriese,
TS Volley Rybnik: Harazim, Konsek, Niestrój, Podleśny, Szymura, Siemiątkowski, Wowra (libero), Łagodziński (libero) oraz Brzezina.