Nasza drużyna na Facebooku
Nasza drużyna na Instagramie
Nasza drużyna na Twetterze
W nerwach ale ze zwycięstwem

Po sobotniej pewnej i szybkiej wygranej z MKS-em Banimexem Będzin, w niedzielny poranek bydgoszczanie podejmowali we własnej hali ekipę BBTSu Bielsko-Biała. Spotkanie to zakończyło się wygraną Transferu 3:1, jednak po bardzo trudnym starciu. 

Spotkanie otworzył pewny atak ze skrzydła Jana Lesiuka (1:0), a gdy asa serwisowego dołożył Aleksander Łyczak prowadziliśmy 4:1. Świetnie prezentował się Jędrzej Goss. Po jednym z jego asów o czas poprosił trener Paweł Gradowski (3:8). Po wznowieniu gry zrobiło się nerwowo, szczególnie w szeregach gości, którzy nie zgadzali się z decyzją sędziów. To nie wpłynęło na nasz zespół, który grał bardzo pewnie – 11:5. Na parkiecie zawiązywała się jednak coraz bardziej zacięta walka. Po ataku Czerwińskiego z przechodzącej piłki o czas poprosił trener Tomasz Zaczek. Nasza przewaga zmalała bowiem do dwóch punktów – 12:10. Po nim bloku nie przebił Łyczak, a w aut uderzał Lesiuk i na tablicy wyników mieliśmy remis – 12:12. Chwilę później przyjezdni już prowadzili – 14:13, bowiem zablokowany został Goss. Gdy szczęśliwym asem serwisowym popisał się Siek, przerwę zarządził trener Zaczek. Przegrywaliśmy 17:19. Za wszelką cenę staraliśmy się doprowadzić do remisu. Stało się to punktowym serwisie Łyczaka – 21:21. Akcję później szkoleniowiec BBTSu poprosił o czas, bowiem kontrę wykorzystał Goss, dając nam prowadzenie 22:21. Nerwową końcówkę na swoją korzyść rozstrzygnęli bielszczanie, którzy po autowym zbiciu Gossa zwyciężyli 26:24. 

Drugiego seta lepiej rozpoczęli goście, którzy objęli prowadzenie 4:2, głównie dzięki dobrej grze w bloku. Szybko odrobiliśmy straty, a gdy asem popisał się Goss, mieliśmy minimalną zaliczkę (6:5). Wygranie ważnej, dłuższej wymiany pozwoliło nam odskoczyć na dwa „oczka” - 8:6. Biorąc pod uwagę, jak trudne było to spotkanie, dwa punkty dawały minimalny bufor bezpieczeństwa. Goście zaczęli popełniać własne błędy, natomiast nasz zespół powoli łapał rytm. Przy prowadzeniu 11:7 naszej ekipy o czas poprosił szkoleniowiec BBTSu. Przerwa lepiej wpłynęła na bydgoszczan, którzy powiększyli swoją przewagę. Z kolei Pacławski po raz drugi w krótkim czasie atakował w siatkę – 15:8. Gospodarze wyraźnie złapali wiatr w żagle. Po asie serwisowym Lesiuka wygrywali już 18:10, co zmusiło trenera Gradowskiego do poproszenia o przerwę. Jego podopieczni starali się jeszcze odrabiać straty (20:14), na co reagował szkoleniowiec Transferu. Po czasie skutecznie atakował Mateusz Siwicki, a błąd popełnił Wróbel i ponownie nasza przewaga wzrosła. Tę partię wygraliśmy pewnie – 25:15, po punktowym serwisie Kacpra Bobrowskiego.

Dobrze otworzyliśmy trzecią odsłonę, po asie serwisowym Gossa prowadziliśmy 4:2. Zaczęła nam także dopisywać szczęście. Przy stanie 7:3 dla Transferu o czas poprosił trener Paweł Gradowski. Przerwa nie wybiła z rytmu zagrywającego Bobrowskiego, który popisał się asem, a po ataku Lesiuka z przechodzącej piłki było już 9:3. Akcję później w aut atakował Miarka i mieliśmy drugi czas dla BBTSu. Po powrocie na parkiet goście zaczęli sukcesywnie niwelować straty. Działo się to głównie przy zagrywce Madeja. Gdy nasze prowadzenie zmalało do czterech punktów, o przerwę poprosił trener Zaczek (13:9). Podobnie jak w premierowej partii, pozwoliliśmy rywalom wrócić do dobrej gry, a nasza wyglądała coraz słabiej (15:13). W ważnym momencie na siatce świetnie zaprezentował się jednak Siwicki, pozwalając naszej drużynie złapać drugi oddech (18:13). Zrobiło się niezwykle nerwowo. Sędziowie zmieniali swoje decyzje, co wprowadzało chaos po obu stronach siatki. Ostatecznie zwyciężyliśmy w tym secie 25:17, po błędzie Ciacha.

Pierwsze akcje czwartego seta przyniosły nam walkę punkt za punkt. Dopiero przy zagrywce Bobrowskiego odskoczyliśmy rywalom – 7:4. Wciąż na boisku było bardzo nerwowo. Żółtą kartkę otrzymał Siwicki. Ten sam kartonik w poprzednim secie oglądał także drugi trener BBTSu – Wojciech Gradowski. Coraz więcej piłek broniliśmy, choć jeszcze nie wszystkie potrafiliśmy wykorzystać w kontrze, popełniając również dodatkowo niewymuszone błędy. Wynik nadal nie był pewien, a szala zwycięstwa mogła się w każdej chwili przechylić na drugą stronę. Przy odrobinie szczęścia zaczęliśmy budować swoją przewagę, którą wcześniej goście zdołali częściowo zmniejszyć. Przy stanie 14:9 dla Transferu o czas poprosił trener bielszczan. Przerwa podziałała na jego podopiecznych, którzy odrobili większość strat. Tym samym to szkoleniowiec gospodarzy zarządził przerwę (14:12). Ważną akcję skutecznym atakiem zakończył Goss, co pozwoliło nam wyjść z niewygodnego ustawienia. As Łyczaka zmusił Pawła Gradowskiego do wzięcia drugiego czasu, bowiem bydgoszczanie ponownie odskoczyli – 16:12. Nasi siatkarze zdawali sobie sprawę, jak ciężkie jest dla nich to spotkanie, dlatego każdy zdobyty punkt cieszył ich podwójnie, a każdy stracony po własnym błędzie mocno denerwował. Gdy jednak nasza przewaga zmalała do jednego „oczka” po błędzie przejścia linii środkowej przez Lesiuka, o czas poprosił trener Zaczek – 20:19. Chwilę później mieliśmy remis – 21:21. Nerwowa końcówka przyniosła zwycięstwo ekipie gospodarzy – 31:29!

MVP: Paweł Stysiał

Transfer Bydgoszcz - BBTS ATH Biesko-Biała 3:1
(24:26, 25:15, 25:17, 31:29)

Składy:
Transfer Bydgoszcz: 
Walawender, Goss, Łyczak, Siwicki, Bobrowski, Lesiuk, Stysiał (libero) oraz Wołowicz, Prejs, Kleinschmidt.
BBTS ATH Bielsko-Biała: Pacławski, Bachmatiuk, Czerwiński, Miarka, Siek, Madej, Czauderna (libero) oraz Grad, Ciach, Pihan, Wróbel, Smolana.

2015-01-25:1300 Napisane przez: Anna Falk
Dodaj komentarz
Imię:

Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z serwisu.

Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

rozumiem