W ósmej kolejce, podopieczni Bartosza Zaparuchy podejmowali na własnym parkiecie ekipę Effectora Kielce. W składzie naszej drużyny zabrakło kontuzjowanego Miłosza Szwaby. Najprawdopodobniej do treningów i gry wróci on dopiero na początku stycznia. Jego miejsce w dwunastce zajął Błażej Płomiński, który zaliczył w tym spotkaniu zupełnie niezłą zmianę w końcówce trzeciego seta. To właśnie ten siatkarz zakończył również cały pojedynek, popisując się kiwką z drugiej piłki. Bydgoszczanie spotkanie to zwyciężyli w trzech partiach, w tak zwaną „godzinę z prysznicem”. Starcie trwało bowiem dokładnie 68 minut, a zwycięstwo gospodarzy, prócz wyrównanej końcówki drugiej odsłony, praktycznie nie było zagrożone. Od początku meczu miejscowi narzucili przeciwnikowi swój rytm gry. Niezłe przyjęcie zagrywki, przede wszystkim przez Tomasza Bonisławskiego, miało przełożenie na skuteczność w ataku. Najbardziej obciążonym w tym elemencie był Łukasz Wiese, który zbijał 21 razy, zdobyciem punktu kończąc 10 akcji, co dało mu 48% skuteczność. Kolejny dobry mecz zaliczył Miłosz Lipski, który prócz wysokiego procentu w ataku - 69% - bardzo dobrze spisał się także w bloku – 3 punkty – oraz w zagrywce. Wprawdzie zapisał na swoim koncie tylko jednego asa serwisowego, jednak wielokrotnie znacznie utrudniał przeciwnikom rozegranie akcji. Dość powiedzieć, że obok Łukasza Owczarza, zagrywał w tym pojedynku najczęściej, a mianowicie trzynastokrotnie. Raz więcej serwował właśnie Łukasz Owczarz, który radził sobie w tym elemencie najlepiej ze wszystkich naszych siatkarzy, posyłając na stronę rywala dwa asy. Bardzo dobrze wypadł także w ataku, zbijając na poziomie 50%. Do swojego dorobku dołożył również dwa „oczka” blokiem i ostatecznie uznany został MVP pojedynku.
Nasi sobotni przeciwnicy w swoim ostatnim spotkaniu musieli natomiast uznać wyższość rywala. Ich pogromcą okazał się zespół SMSu Spała. Gdańszczanie stoczyli jednak z najlepszym zespołem tegorocznego sezonu Młodej Ligi, wyrównany bój. Prócz wyraźnej przegranej trzeciej partii, zarówno w pierwszej i w drugiej odsłonie, dzielnie stawiali opór swoim przeciwnikom. By wygrać, zabrakło jednak przede wszystkim lepszego przyjęcia zagrywki, które pozwoliłoby na zdecydowanie bardziej kombinacyjną grę. Ostatecznie siatkarze Trefla musieli radzić sobie z dobrze ustawionym blokiem rywala, a to miało odzwierciedlenie w grze w ataku. Gdańszczanie zbijali na poziomie 35%, popełniając jedenaście błędów w tym elemencie, a czternastokrotnie zostali zablokowani.
Nie podlega jednak wątpliwości, że każdy mecz to oddzielna historia. Faworytem pojedynku są gospodarze, którzy zajmują aktualnie drugie miejsce w tabeli z siedemnastoma punktami na koncie. Bydgoszczanie zgromadzili ich dziesięć, co daje im aktualnie siódme miejsce, jednak ze stratą tylko trzech „oczek” do będącej na trzecim miejscu w tabeli – Skry Bełchatów. Podopieczni Bartosza Zaparuchy do Gdańska jadą zatem w dobrych nastrojach i z nastawieniem na odniesienie wygranej. Czy ta sztuka im się powiedzie, przekonamy się w sobotnie popołudnia.
LOTOS Trefl Gdańsk – Delecta Bydgoszcz
17.11.2012, godzina 16:00