BKS Chemik Bydgoszcz - EKS Skra Bełchatów
Początek spotkania należał do gospodarzy, którzy po skutecznej kontrze Michała Gorzenia prowadzili 4:2. Chwilę później mieliśmy już trzy „oczka” zaliczki, bowiem świetnie blok-aut uderzał Jędrzej Goss (7:4). Przy zagrywkach Jana Fornala bełchatowianie doprowadzili do remisu – 8:8. O czas poprosił wówczas trener Tomasz Zaczek. Dopiero pomyłka zagrywającego Skry pozwoliła nam na wyjście z niewygodnego ustawienia, jednak przegrywaliśmy 9:10. Do remisu doprowadził Goss, a blok na Pietrzaku dał nam prowadzenie 12:11. Dobrym wynikiem nie cieszyliśmy się długo. Brakowało dokładności w grze, nie funkcjonował środek. Rywale odskoczyli 15:12. Gdy asem popisał się Jan Lesiuk nasze straty zmalały do jednego punktu. Wciąż jednak nie mogliśmy doprowadzić do wyrównania. W kluczowym momencie seta nasz kapitan w trudnej sytuacji kiwał w siatkę. O czas poprosił trener Tomasz Zaczek. Przegrywaliśmy 18:21. Tych strat nie zdołaliśmy już odrobić. Bełchatowianie pewnie zwyciężyli w premierowej odsłonie – 25:19, po ataku w siatkę Gossa.
Drugiego seta rozpoczęliśmy z Kamilem Droszyńskim w wyjściowym składzie. Od początku zespoły walczyły punkt za punkt. Dopiero gdy błąd popełnił Mateusz Siwicki, a bloku nie zdołał przebić Lesiuk, Skra odskoczyła (7:4). O czas poprosił trener naszej drużyny. Rywale złapali swój rytm. Grali bardzo pewnie w ataku, a także nie popełniali wielu błędów w zagrywce (9:6). Dopiero gdy w polu serwisowym stanął Lesiuk, doprowadziliśmy do wyrównania. As serwisowy tego siatkarza dał nam także prowadzenie – 11:10. Do dwóch „oczek” naszą przewagę podwyższył Goss, wykorzystując kontratak. O czas poprosił wówczas trener Skry. Jego zespół przegrywał 11:13. Prowadzenie to przez dłuższy czas udawało nam się utrzymywać. Jeden gdy w ataku po skosie pomylił się Lesiuk, był remis (17:17). Akcję później czas zarządził trener Tomasz Zaczek. Skra prowadziła 18:17. Choć zdołaliśmy odwrócić wynik na swoją korzyść (19:18), bełchatowianie szybko zrobili to samo. W decydującym momencie punktowym serwisem popisał się Badura (22:20). Skutecznie atakował jeszcze Remigiusz Szczucki-Kriese, jednak goście mieli kolejne szanse na zakończenie tego seta. Gdy udało nam się zniwelować część strat, bowiem kontrę wykorzystał Goss, o czas poprosił trener Marcin Kubat (24:23). Wprawdzie udało nam się wyrównać, jednak ostatecznie to rywale wygrali 26:24, po ataku Pietrzaka.
Od początku trzeciej partii na boisku oglądać mogliśmy Kacpra Bobrowskiego. Rozpoczęliśmy ją bardzo dobrze. Po punktowej zagrywce Lesiuka i skutecznej kontrze Gossa prowadziliśmy 4:1. O czas poprosił trener Skry. Przerwa podziałała na jego podopiecznych, którzy całkowicie zniwelowali straty (4:4). Passę rywali przerwał dopiero Bobrowski, którego kolejny skuteczny atak dał nam prowadzenie 6:4. Nie cieszyliśmy się nim długo. Bełchatowianie zdołali doprowadzić do wyrównania – 7:7. Akcję później o przerwę poprosił trener gospodarzy. Przegrywaliśmy 7:8. Wynik na swoją korzyść odwróciliśmy dopiero po błędzie w ataku Tomasza Fornala (11:10). Chwilę później zrobiło się bardzo nerwowo. Za sprawą czerwonej kartki dla Aleksandra Łyczaka, to przyjezdni prowadzili 13:12. Do remisu doprowadziliśmy blokując Jana Fornala (15:15), a blok na Adamczyku sprawił, iż wygrywaliśmy 16:15. Tym samym odpowiedzieli jednak bełchatowianie, odzyskując to, co chwilę wcześniej stracili. O czas zmuszony był prosić trener Tomasz Zaczek, przegrywaliśmy 16:18. Przerwa niewiele już mogła poradzić. Siatkarze Skry byli na fali. Świetnie w polu serwisowym spisywał się Jan Fornal, prowadząc swój zespół po wygraną (22:17). Ostatecznie nasi przeciwnicy zwyciężyli 25:19, po autowym ataku Szczuckiego-Kriese.
BKS Chemik Bydgoszcz - EKS Skra Bełchatów 0:3
(19:25, 24:26, 19:25)
MVP: Jan Fornal
Składy:
Chemik Bydgoszcz: Płomiński, Goss, Łyczak, Siwicki, Gorzeń, Lesiuk, Stysiał (libero) oraz Szczucki-Kriese, Nowakowski R., Bobrowski, Kluj.
Skra Bełchatów: Badura, Pietrzak, Bieńkowski, Fornal T., Fornal J., Adamczyk, Piechocki (libero).
***
AKS Rzeszów I - TS Volley Rybnik
Spotkanie lepiej rozpoczął zespół z Rybnika, który szybko zbudował przewagę (8:5). Dopiero, gdy w ataku pomylił się Szymura, rzeszowianom udało się częściowo zniwelować straty (10:11). Od tego momentu byliśmy świadkami bardzo wyrównanej walki, z minimalnym wskazaniem na TS Volley. Blok na Siemiątkowskim dał ekipie AKSu prowadzenie – 16:15, a gdy świetną zagrywką popisał się Wiczkowski, odskoczyli na dwa „oczka”. Akcję później o czas poprosił trener Lech Kowalski. Jego zespół przegrywał 16:19. Przerwa niewiele zmieniła. Rzeszowianie wyraźnie złapali swój rytm gry. Grali pewnie, a co najważniejsze – skutecznie w kontrataku (22:17). Ostatecznie zespół z Rzeszowa zwyciężył 25:18.
Pierwsze akcje drugiego seta były wyrównane, jednak gdy w aut atakował Harazim, rzeszowianie mieli już trzy „oczka” zaliczki – 6:3. Zespół z Rybnika starał się walczyć, ale swój rytm trzymali podopieczni Jacka Podpory (10:7). Nie odpuszczali jednak, a ich ambitna gra została nagrodzona. Osiągnęli remis – 13:13. Gdy świetnie kiwał Podleśny prowadzili 15:14. Akcję później o czas poprosił trener AKSu, bowiem kontrę wykorzystał Niestrój (16:14). Rzeszowianie nie zamierzali odpuszczać i zdołali odrobić straty. Przy stanie 19:19 o czas poprosił trener Lech Kowalski. Świetnie zagrywał jednak Wiczkowski, który nie wstrzymywał ręki. Zapowiadała się niezwykle wyrównana końcówka seta. Po bloku na Siemiątkowskim ekipa AKSu miała dwa punkty przewagi (23:21). Grę przerwę szkoleniowiec Rybnika. Rywale nie mieli zamiaru jednak oddać wygranej w tej partii i zakończyli ją skutecznym atakiem Mordyla – 25:22.
Seta bardzo dobrze otworzyli będący na fali rzeszowianie. Po dwóch skutecznych blokach prowadzili 4:2. O czas poprosił trener Lech Kowalski. Ten podziałał na jego podopiecznych, bowiem zdołali całkowicie zniwelować straty i wyjść na prowadzenie – 6:5. Nie cieszyli się nim zbyt długo. Świetnie spisywali się bowiem Śliwka i Gąsior, którzy dali swojej drużynie przewagę – 10:7. Wyraźnie przejęli kontrolę nad przebiegiem tej partii, co jednocześnie zbliżało ich do złotego medalu – 12:7. Siatkarze TS Volley starali się jeszcze walczyć. Podejmowali ryzyko, jednak nie przynosiło im ono większych korzyści. Z kolei rzeszowianom wychodziło wszystko. Sprzyjało im także szczęście. Gra Rybnika zupełnie się rozsypała. Ekipa Jacka Podpory była już niemal pewna wygranej (18:9). Ostatecznie zwyciężyli trzecią partię 25:14 i cały mecz 3:0.
AKS Rzeszów I - TS Volley Rybnik 3:0
(25:18, 25:22, 25:14)
MVP: Bartłomiej Mordyl
Składy:
AKS Rzeszów: Depowski, Śliwka, Komenda, Gąsior, Mordyl, Kania, Masłowski (libero) oraz Wiczkowski,
Volley Rybnik: Harazim, Konsek, Niestrój, Podleśny, Szymura, Siemiątkowski, Łagodziński (libero), Wowra (libero) oraz Brzezina.