Najbardziej wyrównany przebieg miał premierowy set niedzielnego meczu w Gdańsku. Przez długi czas zespoły grały punkt za punkt, a pierwsza partia trwała aż 44 minuty. Udało nam się rozstrzygnąć ją na swoją korzyść, jednak kolejne sety zdecydowanie należały do gdańszczan. - Pierwszy set pokazał, że zespół z Gdańska był do pokonania. Znowu nam czegoś zabrakło na wyjeździe, nie wiadomo z czego to wynika – powiedział przyjmujący, Jakub Rohnka.
Siatkarze LOTOS-u Trefl Gdańsk po porażce w pierwszym secie ,w kolejnych zagrali znacznie lepiej. Przewaga gospodarzy wyraźnie zaznaczyła się w bloku oraz w przyjęciu. Chociaż trener Piotr Makowski rotował składem, nie przyniosło to pozytywnego skutku. - Musimy przeanalizować ten mecz. W pierwszym secie była duża walka, w końcówce graliśmy punkt za punkt i udało się "wyszarpać" partię. W drugiej zaczęliśmy dobrze, ale potem gra siadła. Trudno powiedzieć z czego to wynika. Rywal zaczął mocniej serwować i to mogła być przyczyna – ocenił Rohnka. - Gdańszczanie mieli zdecydowanie więcej bloków, nie tyle punktowych, co także wybloków. Również na ich korzyść przemawiało przyjęcie - dodał przyjmujący.
Niedzielny mecz był ostatnim, jaki nasz zespół rozegra do końca roku na wyjeździe. Kolejne odbędą się już wyłącznie w hali Łuczniczka. Czy może to być dla nas atut? - Czasami u siebie gramy lepiej. Pomimo porażek mecze z najlepszymi zespołami jak Skra czy Resovia wyglądały dobrze. Zagramy z nieco słabszymi rywalami niż ostatnio, więc miejmy nadzieję, że uda się nam coś wywalczyć – skomentował Rohnka. Już w najbliższy piątek o godzinie 18:00 zmierzymy się z Cuprum Lubin.