Nasza drużyna na Facebooku
Nasza drużyna na Instagramie
Nasza drużyna na Twetterze
O być albo nie być z Rosją

Reprezentacja Polski pojechała do Londynu w roli kandydatów do olimpijskiego złota. Choć droga do strefy medalowej nie jest usłana różami, to jednak biało-czerwoni na pewno nie złożą broni. W jutrzejszym ćwierćfinale zmierzą się z Rosją.

Faza grupowa zaczęła się dla nas naprawdę dobrze. W spotkaniu otwarcia wygraliśmy przecież z Włochami. Polacy grali pewnie, skutecznie i co najważniejsze, na luzie. Pokazali siatkówkę, do której nas przyzwyczaili. Nikt nie spodziewał się zatem, że w kolejnym meczu przyjdzie nam przełknąć gorzką pigułkę przegranej. Nie spodziewali się tego chyba również sami siatkarze. Tuż po spotkaniu pojawiły się komentarze, że może dobrze, iż porażka nadeszła w fazie grupowej, a nie w najważniejszym pojedynku – w ćwierćfinale. Wydawało się też, że ta przegrana była zimnym prysznicem dla biało-czerwonych, którzy być może do starcia z Bułgarami podeszli nie do końca skoncentrowani. W meczu z Argentyną uspokoili większość kibiców. Wygrali w trzech setach, pokazali niezłą siatkówkę i co najważniejsze, zachowali szansę na pierwsze miejsce w grupie. Jeszcze spokojniej zrobiło się w sobotę, kiedy to praktycznie bez problemów Polacy ograli gospodarzy. Trzy szybkie i wysoko wygrane sety utwierdziły w przekonaniu, że wtorkowa porażka z Bułgarią była faktycznie wypadkiem przy pracy. Ale czy aby na pewno? W sobotni wieczór wiele radości dała nam Argentyna, która wygrywając z Bułgarami za trzy punkty, otworzyła podopiecznym Anastasiego autostradę do pierwszego miejsca i łatwiejszej drogi do półfinału. Najwidoczniej jednak Polacy zdecydowali się na objazd. Minęli bramkę wjazdową na autostradę i wybrali nieco inną, bardziej wyboistą drogę...

Poniedziałkowy mecz z Australią decydował o tym, czy wygramy swoją grupę i w ćwierćfinale zagramy z czwartym zespołem z drugiej grupy. Wydawało się, że zadanie to jest jak najbardziej do wykonania, choć w pamięci mieliśmy spotkanie Włochów z Australijczykami, którzy wprawdzie wygrali, ale po ciężkim boju i dopiero w tie-breaku. Krzysztof Ignaczak i spółka w poniedziałkowy ranek nie popisali się. Zagrali źle, bez polotu i z dużą ilością błędów własnych, a to, przy zupełnie niezłej postawie ekipy Australii, skutkowało porażką. Straciliśmy szansę na pierwsze miejsce i nasza droga do strefy medalowej z autostrady zmieniła się na osiedlową uliczkę. W ćwierćfinale zmierzymy się z Rosjanami. Czy powinniśmy się ich bać? Trudno jest odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie. Rosjanie zajęli trzecie miejsce w swojej grupie. Przegrali w trzech setach z Brazylią, którą my w tym sezonie już czterokrotnie pokonaliśmy. Wygrali z Amerykanami w tie-breaku, jednak my z ekipą USA również w tym sezonie wygraliśmy. Pozostaje jednak zadać sobie jedno, niezwykle istotne pytanie, czy my jesteśmy tą samą drużyną, którą byliśmy w finale Ligi Światowej? Po raz kolejny trudno znaleźć odpowiedź. Bo jak wytłumaczyć, że zespół, który w trakcie tegorocznej edycji World League przegrał zaledwie dwa spotkania, w turnieju olimpijskim, na pięć meczów również ponosi dwie porażki? Igrzyska rządzą się jednak swoimi prawami i to, co działo się w fazie grupowej trzeba bardzo szybko wyrzucić z pamięci.

Ćwierćfinał, Rosja, wygrana – to jest teraz najważniejsze. Skupić się na tym jednym pojedynku. Zagrać od pierwszej do ostatniej piłki tak, jak potrafimy, a będzie dobrze, bo przecież musi być i w to wszyscy powinniśmy wierzyć!

PLAN ĆWIERĆFINAŁÓW – 8.08:

godzina 15:00, Argentyna – Brazylia,

godzina 17:00, USA – Włochy,

godzina 20:30, POLSKA – Rosja,

godzina 22:30, Bułgaria – Niemcy.

 

2012-08-07:1821 Napisane przez: Anna Falk

Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z serwisu.

Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

rozumiem