Wojciech Gradowski: „Tak, wiele serca i zdrowia. Oczywiście sentyment dla tego klubu jest duży, bo jest to dobry klub i bardzo się cieszyłem, że właśnie tam trafiłem. Takie są jednak koleje losu i życia. Cztery lata grałem w Częstochowie, z różnych powodów tam nie zostałem, a teraz jestem w Delekcie i rozpoczynam nowy rozdział"
Który z tych czterech sezonów był najlepszym? Ten, gdy zdobywaliście wicemistrzostwo i puchar Polski?
„To są na pewno największe sukcesy, w których może miałem trochę mniejszy udział, dlatego też dla mnie osobiście najlepszym był ten kolejny. Trenerem nadal był Radosław Panas i ta współpraca układała nam się bardzo dobrze. Co prawda nie powtórzyliśmy tego sukcesu, bo większość chłopaków z poprzedniego składu odeszła, ale zajęliśmy piąte miejsce i podtrzymaliśmy ponad dwudziestoletnią tradycję klubu, czyli nieprzerwaną grę w europejskich pucharach, co było dla nas bardzo istotne. Graliśmy w Lidze Mistrzów, a takim pamiętnym spotkaniem był na pewno wygrany dwumecz z Coprą Piacenzą, dzięki czemu byliśmy w ósemce najlepszych drużyn w Europie. Myślę, że to utkwiło mi najbardziej w pamięci. Oczywiście, również pierwszy sezon i wielkie święto na Polonii w Częstochowie, po wygranym meczu z Iskrą Odincowo – takie momenty zapadają w pamięć i myślę, że te dwa sezony były najlepsze. Kolejne również, bo podtrzymywaliśmy tradycję i zajmowaliśmy piąte miejsce. Z tego możemy być dumni i ja jestem dumny, że przez te cztery lata osiągaliśmy takie wyniki"
Nie żal zatem opuszczać zespół, który grać będzie w europejskich pucharach?
„Zostaje sentyment, bo jednak zmienia się całe swoje dotychczasowe życie. Wiąże się to z przenosinami, a wiadomo, że człowiek jest zawsze niepewny w sytuacji, gdy czegoś nie zna. Nie znałem wcześniej Bydgoszczy i klubu. Teraz się poznajemy i to są zawsze takie pierwsze, najtrudniejsze momenty, kiedy musi minąć troszkę czasu, by się zaaklimatyzować, poznać miasto i ludzi. Myślę, że powoli tak właśnie się dzieje. To jest mój czwarty klub, więc rozpoczynam kolejny etap w życiu, z którym też wiążę nadzieje. Przede wszystkim chcę dalej się rozwijać, a mam nadzieję, że jest to możliwe i realizować cele, jakie postawi przed nami zarząd, bo to jest najistotniejsze"
W takim razie, dlaczego właśnie Delecta? Miałeś propozycje również z innych klubów?
„Tym zajmuje się mój manager Jakub Malke. Była to oferta, która pojawiła się najszybciej i tak właściwie nie miałem na co czekać. Oczywiście, mogłem zaczekać jak rozwinie się sytuacja w Częstochowie, ale nie wiadomo jak by się to skończyło. Tutaj padła konkretna propozycja, zarówno sportowo jak i finansowo, więc nie miałem się nad czym zastanawiać. Nie było konkurencyjnej oferty z tak dobrego klubu, dlatego wiedząc też co się dzieje na rynku, zdecydowałem się na Bydgoszcz"
Wiemy, że skład jest już zamknięty. Na co w takim razie stać nasz zespół w nadchodzącym sezonie?
„Skład jest bardzo ciekawy, bo jest to mieszanka doświadczenia ze sporą ilością młodych, ambitnych zawodników. Zdążyłem także poznać bardzo fajny sztab trenerski. Prezes wypowiadał się, że marzą mu się europejskie puchary i to piąte miejsce. Myślę, że to wszystko jest realne i w naszym zasięgu. Wpływa na to jednak wiele czynników. Dobra gra to jedno, jednak jest jeszcze zdrowie, a są także inne aspekty. Już sporo tych sezonów w swoim życiu rozegrałem i wiem, że nie tylko sama gra, ale przede wszystkim zdrowie i poszczególne rzeczy wpływające na tę całość, którą oczywiście jest wynik, muszą być spełnione. Jeśli będzie zdrowie, atmosfera, stworzymy kolektyw i będziemy dobrze grać, to przełoży się to na wszystko"
Zmiana klubu to zawsze dodatkowa mobilizacja, a na Twojej pozycji rywalizacja o miejsce w wyjściowym składzie zapowiada się na bardzo ciekawą
„Dokładnie. Jest kilku doświadczonych zawodników, a rywalizacja jest zawsze. Jeśli w zespole jest dwóch zawodników, którzy grają cały czas w ustalonych składach, a dwóch pozostaje na ławce rezerwowych bez jakiejkolwiek szansy grania, to tej rywalizacji nie ma. Myślę, że teraz w tym okresie ta rywalizacja w naszym zespole będzie i wyjdzie nam ona na dobre. Sezon jest długi i też wiele razy przeżywałem to, że nie wychodziłem w podstawowym składzie, przejmowałem się tym i martwiłem, a przecież wiele rzeczy może się zdarzyć i każdy dostanie szansę gry. Najważniejsze jest dobro zespołu i Ci, którzy wywalczą miejsce w składzie – chwała im za to – niech grają. Jeżeli będziemy wygrywać, to nikt nie będzie miał do nikogo żadnych pretensji. Tak właśnie musi to wyglądać, by w zespole była dobra atmosfera, a to kto będzie grał jest mniej istotnie. Ja też mam już 31 lat i swoje ambicje. Chciałbym grać cały sezon, ale na to składa się wiele czynników. Ci, którzy przegrają rywalizację o miejsce w składzie wcale nie są niepotrzebni w zespole, bo jest 12 zawodników, a sezon jest długi i nie ma to większego znaczenia, tylko trzeba cały czas na to pracować"
Na ile zaskoczeniem był dla Was transfer Stephana Antigi? Kiedy dowiedzieliście się, że dołączy do zespołu?
„Tak naprawdę my też mamy swoje przecieki, żyjemy w tym środowisku siatkarskim, więc także we wcześniejszych etapach nazwisko Stephana gdzieś się przewijało, jak też i wiele innych. Tak sądziliśmy, bo również Prezes zapewniał, że jeszcze chcą kupić jednego zawodnika i to najprawdopodobniej przyjmującego. A to, że będzie nim Stephane dowiedzieliśmy się niedawno, tak naprawdę w momencie gdy pojawiła się informacja i bardzo byliśmy z tego zadowoleni. Stephane swoją osobą i doświadczeniem na pewno podniesie jakość tej drużyny"
*rozmawiała Anna Falk (Delecta Bydgoszcz)
*już wkrótce druga część wywiadu, w której Wojtek opowiada m.in o nowych kolegach z drużyny i trenerze