Z powodu problemów zdrowotnych dwóch rozgrywających Chemika, okazję na grę w PlusLidze otrzymał Marcin Karakuła. - To była propozycja nie do odrzucenia. Dowiedziałem się w czwartek w południe, że jest szansa przejść do Bydgoszczy i nie zastanawiałem się. Nawet nie miałem na to czasu. O 16 wyjechałem z Kielc i o północy byłem w Bydgoszczy, a w piątek rano już miałem trening. Nie było kiedy się namyślić. Ale teraz tak na chłodno, to nie żałuję tej decyzji - mówi.
Zawodnik w sezonie 2016/2017 zaliczył już debiut w PlusLidze, w barwach Asseco Resovii Rzeszów. Wtedy jednak zagrał na innej pozycji. - Miałem okazję debiutować w najwyższej klasie rozgrywkowej dwa lata temu, w meczu o brązowy medal, tylko nie na pozycji rozgrywającego, ale na libero. Teraz wystąpiłem w końcu na rozegraniu. W PlusLidze trzeba być bezbłędnym, ona nie wybacza - uważa Marcin Karakuła.
Siatkarz nie wyszedł w spotkaniu z ZAKSĄ Kedzierzyn-Koźle w wyjściowej szóstce, lecz dostał szansę pokazania się od drugiej partii. - Powiem szczerze, że w trakcie meczu z tyłu głowy miałem, że ugramy jednego seta. Niestety nie udało się. Myślę jednak, że nasza gra nie wyglądała źle - stwierdza zawodnik Chemika.
Karakuła wcześniej reprezentował barwy Buskowianki Kielce. Siatkarz wyraził wdzięczność za stworzenie mu możliwości przejścia do zespołu, grającego w najwyższej klasie rozgrywkowej. - Klub nie stwarzał mi żadnych problemów z transferem, za co im bardzo dziękuję. Wiem, że trzymają za mnie kciuki. Kielczanie mają młody zespół, który ma się w tym sezonie ogrywać na parkietach 1 ligi, aby potem móc pójść szczebel wyżej, mi się to udało - nie ukrywa radości rozgrywający z Bydgoszczy.
Joanna Sikora