Nasza drużyna na Facebooku
Nasza drużyna na Instagramie
Nasza drużyna na Twetterze
Bełchatowianie wyjeżdżają z Bydgoszczy z trzema punktami

Po meczach z Asseco Resovią Rzeszów i Lotosem Treflem Gdańsk, nadeszła pora na spotkanie z kolejnym medalistą. W piątkowy wieczór mierzyliśmy się z PGE Skrą Bełchatów. Po niezłym meczu ulegliśmy jednak rywalom w trzech setach.

Pierwsze akcje w meczu zwiastowały wyrównaną walkę. Gdy Jan Nowakowski popisał się punktową zagrywką udało nam się odskoczyć na dwa „oczka” (4:2). Z taką też przewagą zbiegliśmy na pierwszy czas techniczny, po skutecznej akcji Bartosza Krzyśka – 8:6. Po powrocie na boisko w aut atakował Wlazły, jednak szybko odrobił stracony punkt i dwa kolejne, doprowadzając do remisu (10:10). O czas poprosił trener Piotr Makowski. Gdy obie drużyny wróciły na boisko, gra toczyła się punkt za punkt. Tak było aż do drugiej regulaminowej przerwy, na którą zespoły sprowadził Kłos, obijając ręce naszych blokujących – 16:15. Po wznowieniu gry niewiele się zmieniło. Gdy jednak bydgoszczanom udało się odskoczyć po akcji na siatce Michała Ruciaka, o czas poprosił trener Miguel Falasca – 20:18. Chwilę później przerwę zarządził szkoleniowiec Łuczniczki, bowiem siatkarze Skry niemal odrobili straty (21:20). Po nim skutecznie atakował Krzysiek, który kilka akcji później dał nam piłkę setową, popisując się pewnym zbiciem – 24:22. O czas poprosił jeszcze trener Skry i to była bardzo dobra decyzja. Jego podopieczni szybko doprowadzili do wyrównania, a chwilę później cieszyli się ze zwycięstwa 28:26.

Po kilku wyrównanych akcjach na początek drugiej partii, bełchatowianie odskoczyli na dwa „oczka”, po bloku na Krzyśku – 5:3. Gdy jednak w polu serwisowym stanął Nowakowski, na tablicy wyników widniał remis – 5:5. Rywale ponownie szybko zbudowali przewagę i zbiegli na pierwszą przerwę techniczną, po błędzie w zagrywce Krzyśka – 8:6. Po powrocie na boisko ponownie zdołaliśmy doprowadzić do wyrównania (11:11), a przeciwnicy ponownie szybko odskoczyli (13:11). Z dwupunktową zaliczkę zbiegli także na przerwę techniczną, po skutecznej akcji Wlazłego – 16:14. Po wznowieniu gry popełniliśmy dwa własne błędy, na co bardzo szybko zareagował trener Makowski, prosząc o kilkadziesiąt sekund dla siebie i swoich podopiecznych (14:18). Gdy wróciliśmy na parkiet staraliśmy się odrabiać straty. Po bloku na Kłosie zniwelowaliśmy je o połowę (18:20), a akcję później po skutecznej kontrze Kevina Klinkenberga przegrywaliśmy już tylko 19:20. Bełchatowianie zdołali jednak powrócić do bezpiecznej przewagi (22:19) i pewnie zwyciężyli drugiego seta 25:21, po ataku Wlazłego.

Dobrze otworzyliśmy trzecią odsłonę. Po bloku Wojciecha Jurkiewicza na Wronie prowadziliśmy 4:2. Bełchatowianie szybko jednak doprowadzili do wyrównania, korzystając z dwóch błędów własnych naszego atakującego (5:5). Za sprawa Dawida Murka udało nam się ponownie odskoczyć. Na przerwę techniczną zbiegliśmy z prowadzeniem 8:6. Po wznowieniu gry staraliśmy się utrzymywać rywali na dystans. Gdy świetnym atakiem w kontrze popisał się Murek, o czas poprosił trener Miguel Angel Falasca. Jego drużyna przegrywała 8:11. Niewiele on jednak zmienił, bowiem bydgoszczanie spisywali się w tym fragmencie całkiem nieźle. Na przerwie technicznej prowadziliśmy 16:13, po skutecznej akcji na środku Jurkiewicza. Po powrocie na boisko przyjezdni bardzo szybko odrobili straty, doprowadzając do remisu – 17:17. O czas poprosił trener Piotr Makowski. Rozmowa z podopiecznymi nie przyniosła niestety rezultatów. Bełchatowianie wyraźnie złapali wiatr w żagle, obejmując prowadzenie w meczu 21:19, po skutecznej akcji Conte. Jeszcze jedną przerwę zarządził trener Makowski. Nic już nie byliśmy jednak w stanie zdziałać. Po bloku na Jurkiewiczu goście mieli piłkę meczową (24:21), a spotkanie zakończył atak Kłosa - 25:22.

MVP: Mariusz Wlazły

Łuczniczka Bydgoszcz - PGE Skra Bełchatów 0:3
(26:28, 21:25, 22:25)

Składy:
Łuczniczka Bydgoszcz:
Radke, Krzysiek, Jurkiewicz, Nowakowski, Kevin, Ruciak, Bonisławski (libero) oraz Wolański, Murek.
PGE Skra Bełchatów: Uriarte, Wlazły, Kłos, Wrona, Winiarski, Conte, Milczarek (libero) oraz Marcyniak, Gromadowski, Janusz, Piechocki (libero).

2015-11-27:2385 Napisane przez: Anna Wawrzyniak
Dodaj komentarz
Imię:
Komentarze użytkownikówLiczba komentarzy: 52
elo
dodano: 2015-12-01 22:24:55
Zgadzam się z kosą. Poza tym to dawno takiej żenady nie czytałam, żeby aż tak wykłócać się o jakiś telewizor. Wygrała ta pani, to wygrała. Dorośli ludzie...
Nowa
dodano: 2015-12-01 18:35:18
Kibic - według mnie mówił, że wygra osoba, która przyniesie do klubu dwa, trzy albo więcej karnetów z poprzednich lat. Nikt nie przyniósł, co mówił później na meczu z Asseco, a na Skrze był nowy konkurs. O co chodzi z nakrętkami??
kibic
dodano: 2015-12-01 18:28:41
Mówił wyraźnie cytuję: przynoszą dwa lub trzy karnety. Głuchy nie jestem. Wydrukowali wynik i tyle. Ciekawe czy znowu będą kazali nakrętki wyrzucać. To żenada jest i pazerstwo organizatorów.
Nowa
dodano: 2015-12-01 16:52:31
Kibic - z tego co ja słyszałam to Hubert właśnie mowil ze nikt nie przyniosl karnetow i dlatego nowy konkurs
kibic
dodano: 2015-12-01 14:37:04
W tym momencie ja się włączę. Na meczu z Resovią p.Hubert powiedział przez mikrofon, że z karnetami do klubu przyszli kibice którzy mają 2 lub 3 karnety. Jak zadzwoniłem do klubu po tym meczu dowiedziałem się, że nikt karnetów nie przyniósł więc na najblizszym meczu z Skrą będzie inny konkurs dla posiadaczy karnetów. Nie chce mi się tego komentować.
Nowa
dodano: 2015-12-01 13:28:44
KIBIC BKS - ja miałam na swojej kartce w drugim punkcie pytanie o Challenge Cup... a co do Twoich zarzutów o regulamin. Pewnie, że każdy z nas chciałby wygrać ten telewizor. Ale skoro była firma, która go ufundowała i przy tylu tysiącach kibiców został on wręczony, to nikt tu chyba nie chciał zrobić żadnego przekrętu. Ta Pani wygrała i mogę jej tylko pogratulować. Uważam też, że logiczne jest to, że na mecze sitakówki chodzi się rodzinami, więc faktycznie te 3 kartki mogły być od osób, ktore są rodziną, a to rozstrzyga kwestie dogrywki. Dlatego nie będę się buntować. Pewnie za rok takiego konkursu nie będzie, skoro teraz są takie komentarze... nie będę się burzyć też dlatego, że przecież była szansa na wcześniejszą wygraną, gdyby do klubu pójść z karnetami. Nie chciało się ruszyć tyłka i nie zaniosłam, więc taka forma konkursu zadecydowała o wygranej tej Pani. Szkoda, ale może za rok spróbuję swoich sił.
admin
dodano: 2015-12-01 12:50:06
Wolontariuszka, która nadzorowała przyjmowanie kartek od kibiców, czuwała, by były układane w kolejności. Trzy pierwsze, na których znalazły się poprawne odpowiedzi należały do rodziny, stąd brak dogrywki. Dogrywka miała być wówczas, gdy w trzech pierwszych kartkach byłyby poprawne odpowiedzi i mielibyśmy trzy różne osoby. Wówczas spiker poprosiłby te osoby na środek i zadał dodatkowe pytania. Być może komunikat był mało precyzyjny, jednak taka była zasada konkursu. Skoro trzy pierwsze osoby, które oddały kartki były rodziną, nie było sensu rozgrywać dogrywki. KIBIC BKS - oczywiście, możesz przekazać pismo. Nie musisz osobiście, wystarczy przesłać je na adres: marketing@luczniczkabydgoszcz.pl.
kosa
dodano: 2015-12-01 11:42:04
Czytam na bieżąco zamieszczane tu wpisy i nasunęła mi się jedna myśl - życzyłbym sobie, aby wszyscy używający miana Kibica angażowali równie dużo energii do wspierania naszych sportowców co Kibic BKS w dociekaniu "sprawiedliwości". Powodzenia :-)
Kibic BKS
dodano: 2015-12-01 00:31:10
Niestety z uwagi na nawał pracy nie miałem czasu dzisiaj wstąpić do klubu z pismem, które już przygotowuję. Mieszkam i pracuję niesety bardzo daleko, więc do klubu w tej sprawie pójdę najpóźniej do czwartku. Poproszę o wyjaśnienia i oficjalne stanowisko klubu w kwestii regulaminu, poprawnych odpowiedzi i trybu odwoławczego. Po pierwsze, nie przypominam sobie, aby ktokolwiek przy koszyku odnotowywał czas oddania konkretnej kartki. Co więcej, ważam też, że nie podano informacji, że liczy się szybkość dostarczenia karteczki do skrzynki. W każdym razie takie stwierdzenie nie padło jasno i stanowczo. Była natomiast na pewno mowa o dogrywce w przypadku, gdy kilka osób udzieli wszystkich poprawnych odpowiedzi. Jeśli planowano ewentualną dogrywkę, to w jaki sposób można byłoby ją przeprowadzać, gdy nagrodę miała rzekomo uzyskać tylko pierwsza osoba, która wrzuciła kartkę z poprawnymi odpowiedziami? Wiadomo, że tylko jedna osoba może wrzucić kartkę w identycznie tym samym czasie, a nie kilka osób na raz (przynajmniej trudno to sobie wyobrazić, aby nagle kilka osób w tej samej minucie i tej samej sekundzie wrzuciło kartki). Spiker mówił tylko o tym, że kartki można składać do końca pierszego seta, nie mówił nic wprost, że wygra tylko ta pierwsza osoba, która odda kartkę. Mówił też, że refleks i szybkość będzie liczyć się, ale w dogrywce, jeśli prawidłowych odpowiedzi będzie więcej. Poza tym twierdzenie, że liczyła się szybkość jest niedorzeczne. To oznaczałoby, że te osoby, które siedziały w sektorze szóstym koło schodów, czyli tuż pomiędzy trybuną A i B miały znacznie większe szanse na wygraną niż osoby, które miały karnety np. w sektorze 18 - pomiędzy Trybuną C i D czy np. w górnym sektorze 15. Te osoby, które siedziały daleko od koszyka mogły mieć do pokonania nawet całą halę, a więc obiektywie ok. 2 minut mniej czasu na wykonanie zadania. Takie postanowienie regulaminu "kto pierwszy ten lepszy", ale "meta" jest w różnej odległości od uczestników (nawet gdyby zostało precyzyjne wyrażone - a niezostało) - i tak stanowi ewidentny przykład klauzuli dyskryminacyjnej i jawnie narusza zasadę równego traktowania (a więc w świetle prawa nie obowiązuje). Regulamin konkursu musi dawać równe szanse wszystkim uczestnikom, a nie preferować tych, którzy siedzieli nieopodal koszyka. Poza trzeba wziąć uwagę, że niektóre osoby mogą być starsze czy mieć problemy z poruszaniem i nie mogły ruszyć pędem do koszyka i biegać po hali. Niektórym osobom inni przypadkowi kibice mogli zająć miejsca te z karnetów i osoby te zmuszone były się przesiąść na inne miejsca , a potem znów iść po katkę, na co również straciły czas. Przypominam, że to był konkurs na wiedzę, a nie na sprawność fizyczną, jak bieg na 100 metrów z przeszkodami. Tak więc jasne jest, że każdy, kto wrzucił kartkę do końca pierwszego seta, powinien mieć takie same szanse na zwycięstwo, tym bardziej, że spiker sam kilka razy powtórzył informację o możliwości dogrywki. Dalej nikt z organizatorów nie odpowiedział na najbardziej nurtujące pytanie, jaka odpowiedź wg organizatorów była uznawana za poprawną w pytaniu pierwszym o pierwszego atakującego...
pepsi
dodano: 2015-11-30 21:36:29
xyz -> mówił Maliniak, że liczy się kolejność zgłoszeń, tylko nie do końca wiadomo, o co chodziło z tą dogrywką...
Pokaż starsze komentarze

Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z serwisu.

Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

rozumiem