Siatkarze Transferu prowadzili już w całym spotkaniu 2:1. Mieli również przewagę w czwartym secie, jednak nie udało jej się utrzymać. Ostatecznie rywale doprowadzili do tie-breaka. Mamy czego żałować, bowiem już premierowa partia mogła zakończyć się naszym zwycięstwem, a wówczas spotkanie mogło zakończyć się w trzech setach - „Boli to, że przede wszystkim mogło być 3:1. Przegraliśmy przez głupią serię. Byliśmy uczulani na te skróty zagrywane przez Michała Ruciaka, który trzy razy zagrał plasem i przez w czwartym secie nam odjechali. Tak to jest w siatkówce, że jedni wygrywają, drudzy przegrywają. Mimo że mieliśmy dużą szansę to niestety przegraliśmy” - mówił po tym spotkaniu młody środkowy bydgoskiego Transferu.
W czwartej partii mieliśmy trzy punkty przewagi. Graliśmy bardzo dobrze i wydawało się, że nic nie powinno nas zatrzymać w drodze po zwycięstwo - „Nie wydaje mi się, że poczuliśmy się zbyt pewnie. Grają tutaj sami profesjonaliści i oni wiedzą, że jeśli na tablicy widnieje dwójka, to to nie jest jeszcze zakończony mecz. Może pojawiło się jakieś małe rozprężenie, wdarła się niedokładność i niestety nie udało się wygrać spotkania” - szukał przyczyn przegranej Jan Nowakowski.
Gra naszej drużyny wyglądała jednak zupełnie inaczej. W zespole zaszły jednak dwie zmiany. Już przed spotkaniem z Asseco Resovią do składu dołączył Paweł Woicki. W piątek zagrał także Carson Clark, który ma być wsparciem na pozycji atakującego dla Bartosza Janeczka. Szczególnie jednak przyjście Woickiego zmieniło oblicze drużyny - „Moim zdaniem przede wszystkim dodało to profesjonalności naszej siatkówce, ponieważ gramy teraz tak jak inne zespoły, czyli bardzo szybko. Maikel grał zupełnie inaczej. Często nasi atakujący męczyli się z podwójnym, a czasem i potrójnym blokiem, a teraz jest o wiele łatwiej. Piłki są o wiele szybsze, choć może nie zawsze bardzo dokładne, to na pojedynczym czy podwójnym lotnym bloku atakujący mają większą swobodę” - komentował Jan Nowakowski, który w ostatnich dwóch spotkaniach wybiegał na boisko w wyjściowym składzie. W meczu z ZAKSĄ spisał się całkiem nieźle. Zdobył jedenaście punktów, z czego dziewięć atakiem przy skuteczności 64%. Do tego dołożył jeden blok i jednego asa serwisowego. „Jakieś ogranie na parkietach międzynarodowych, czy to w kadetach czy w juniorach miałem, także może nie odczuwam jakiejś dużej presji w związku z tym, że jest to PlusLiga. Chociaż w tym meczu mogę przyznać, że w pierwszym secie rączki trochę mi się zatrzęsły. Jednak te obiektywy kamer patrzące z każdej strony to jest dla mnie nowość. Kibice również przyszli dość licznie i ciężko jest czasem zebrać własne myśli, kiedy wszyscy krzyczą, leci głośna muzyka i spiker coś mówi. Naprawdę czasem ciężko jest się skupić” - przyznaje nasz młody środkowy.
Już w najbliższą sobotę bydgoszczan czeka kolejne spotkanie. Na wyjeździe zmierzą się z ekipą Jastrzębskiego Węgla. Na pewno nie będzie to łatwy pojedynek, jednak w meczu z ZAKSĄ pokazaliśmy, że stać nas na walkę z najlepszymi - „Może pokusimy się nawet o trzy punkty. Wszystko przed nami” - zakończył Jan Nowakowski.