Nasza drużyna na Facebooku
Nasza drużyna na Instagramie
Nasza drużyna na Twetterze
Tie-break w Łuczniczce na korzyść gości

To już piątka kolejka PlusLigi, choć wydawałoby się, że sezon dopiero co się rozpoczął. Dziś bydgoszczanie mieli trzecią okazję na zwycięstwo na własnym parkiecie. W meczu przeciwko ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle wystąpili z nowymi siłami. O wygranej decydował tie-break, który na swoją korzyść rozstrzygnęli kędzierzynianie.

Od początku spotkania byliśmy świadkami bardzo wyrównanej walki. Bydgoszczanom udało się jednak przełamać gości i to my zbiegliśmy na pierwszą przerwę techniczną z prowadzeniem 8:7, po tym jak asem serwisowym popisał się Paweł Woicki. Po powrocie na boisko podwyższyliśmy swoją przewagę do dwóch punktów, bowiem kędzierzynianie dotknęli górnej taśmy (10:8). Świetnie w ataku spisywał się Yasser Portuondo, dzięki któremu jeszcze powiększyliśmy prowadzenie – 13:10. Skutecznie atakował również Carson Clark. To właśnie on sprowadził obie drużyny na drugi czas techniczny, popisując się kolejnym udanym zbiciem – 16:13. To nasz zespół zaliczył lepszy powrót na boisko (17:13), jednak w miarę upływu czasu przyjezdni zaczęli sukcesywnie niwelować straty. Nie pomogła przerwa, o którą poprosił trener Marian Kardas. Gdy sędziowie odgwizdali błąd podwójnego odbicia Woickiemu był remis. Akcję później piłka ugrzęzła w rękach naszego libero i to ZAKSA objęła prowadzenie 20:19. Sytuację starał się ratować szkoleniowiec naszej drużyny, prosząc o czas, jednak nic on nie zmienił. Goście odskoczyli na dwa „oczka” i tego prowadzenia nie oddali już do końca seta. Partię zakończył Kooy, obijając nasz blok – 25:23.

Drugą partię rozpoczęliśmy od prowadzenia 3:1, po tym jak Witczak pomylił się w ataku. W krótkim czasie podwyższyliśmy swoją przewagę i po kolejnym skutecznym zbiciu Clarka zbiegliśmy na przerwę techniczną przy stanie 8:3. Po powrocie na boisko, spokojnie kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń. Na środku udanie spisywał się Jan Nowakowski, a gdy nasz młody środkowy wspólnie z Portuondo zablokowali Witczaka wygrywaliśmy już 13:7. Wysoką przewagę mieliśmy także na czasie technicznym, na który obie ekipy sprowadził Clark, serwując asa (16:9). Chwilę później, gdy nasz atakujący popisał się kolejnym zbiciem, o przerwę poprosił trener Sebastian Świderski (18:12). Rozmowa podziałała, bowiem goście odrobili część strat i to nasz szkoleniowiec zdecydował się przerwać grę (18:14). Po nim kędzierzynianie jeszcze zbliżyli się do naszej drużyny – 18:16, jednak w ważnym momencie skutecznie atakował Marcin Waliński. Niedługo później zrobiło się jednak ponownie nerwowo, bowiem rywale ustawili dwa szczelne bloki. Przy stanie 20:19 o czas poprosił trener Marian Kardas. Po nim pewnie atakował Portuondo, który obił ręce rywali, a końcówka była już popisem amerykańskiego atakującego. Clark zakończył seta dwoma asami serwisowymi – 25:20.

Świetnie otworzyliśmy trzecią partię, ciesząc się z prowadzenia 3:0, po ataku w siatkę Gladyra. Kilka akcji później był już jednak remis, a gdy w zagrywce pomylił się Clark, przyjezdni objęli prowadzenie 7:6. Z jednopunktową zaliczką zbiegli także na pierwszą przerwę techniczną, bowiem świetną kiwką z drugiej piłki popisał się Zagumny. Po wznowieniu gry bardzo szybko zdołaliśmy odzyskać prowadzenie, a gdy asa serwisowego zagrał Waliński było już 13:11 dla nas. O przerwę zdecydował się prosić Sebastian Świderski, jednak niewiele ona pomogła. Bydgoszczanie grali bardzo dobrze i zasłużenie prowadzili na drugim czasie technicznym 16:12. Po powrocie na boisko kędzierzynianom udało się częściowo zniwelować straty, jednak ponownie świetnie atakował Portuondo, a dodatkowo graliśmy bardzo dobrze blokiem. Efektowna „czapa” na Ferensie dała nam już sześć „oczek” przewagi – 21:15. Tego nie mogliśmy już oddać. W końcówce skutecznie na środku grał Nowakowski, a udanie zbicie o blok Portuondo zakończyło tę partię wynikiem 25:19.

Po początkowych wyrównanych akcjach, dzięki świetnej grze w kontrze Portuondo udało nam się odskoczyć – 5:2. Ponownie jednak rywale zniwelowali straty (6:5) i ostatecznie na pierwszą regulaminową przerwę zbiegliśmy przy stanie 8:6 dla Transferu, po udanym ataku z lewego skrzydła Walińskiego. Po powrocie na boisko przyjezdni bardzo szybko doprowadzili do wyrównania, wychodząc również na prowadzenie (9:8). Nie cieszyli się nim jednak zbyt długo. Gospodarze natychmiast skorygowali swoją grę i odskoczyli (12:9). Podopieczni Sebastiana Świderskiego nie zamierzali jednak odpuszczać i ponownie doprowadzili do remisu. Tym samym o czas poprosił trener naszej drużyny. To była jednak czarna seria siatkarzy Transferu. Do przerwy technicznej kędzierzynianie zbudowali bezpieczną, trzypunktową przewagę (16:13). Po wznowieniu gry staraliśmy się walczyć i odrabiać straty, jednak wyraźnie to nasi przeciwnicy złapali właściwy rytm i przejęli kontrolę nad przebiegiem tej odsłony. Dodatkowo zaczęliśmy popełniać własne błędy, co miało przełożenie na wynik. Autowa zagrywka Walińskiego dała gościom piłkę setową, a partię zakończył Clark, atakując w aut – 20:25.

Źle rozpoczęliśmy tie-breaka, bowiem po ataku w siatkę Walińskiego przegrywaliśmy 0:2. Pierwszy punkt dał nam w tym secie Nowakowski, a gdy Waliński udanie zbijał w kontrze z szóstej strefy mieliśmy remis – 3:3. W tym momencie rozpoczęła się jednak seria kędzierzynian, którzy korzystając z bardzo dobrych zagrywek Kooya, odskoczyli na pięć punktów (8:3). Nie pomagały czasy, o które prosił trener Marian Kardas. Coś zacięło się w grze bydgoszczan. Choć staraliśmy się walczyć i odrabiać straty, przewaga pozwalała rywalom na spokojną, a jednocześnie ryzykowną grę. Ostatecznie piątego seta i cały mecz zakończył Gladyr, popisując się piekielnie mocną zagrywką (15:10).

 

MVP: Jurij Gladyr

Transfer Bydgoszcz - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3
(23:25, 25:20, 25:19, 20:25, 10:15)

Składy:
Transfer Bydgoszcz:
Woicki (3), Clark (22), Jurkiewicz (8), Nowakowski (11), Waliński (14), Portuondo (18), Bonisławski (libero) oraz Wieczorek, Wika (1), Stysiał, Sieńko,
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Zagumny (2), Witczak (9), Możdżonek (5), Gladyr (14), Ruciak (8), Kooy (17), Gacek (libero) oraz Lewis, Ferens (6), Bociek (10), Wiśniewski (5).

2013-11-08:2345 Napisane przez: Anna Falk
Dodaj komentarz
Imię:
Komentarze użytkownikówLiczba komentarzy: 41
...
dodano: 2013-11-09 16:16:55
Liniowy wyrzucony został przez sędziego głownego za popełnienie kolejnego rażącego błędu. Głowny doszedł do wniosku ze sam sobie poradzi lepiej.
kibic
dodano: 2013-11-09 15:01:52
Libero potrzebny od zaraz!!! Strach przy rozegraniu 2 piłki palcami (Waliński musiał to robić za niego), dogrywanie z trzeciego metra na piąty no i z przyjęciem tez średnio. Pomoc w przyjęciu Kubańczykowi jak sam miał z nim problem. Kilka fajnych obron ale to powinien być dodatek a nie podstawa.
Xena
dodano: 2013-11-09 14:45:14
czy ktoś wie, dlaczego jeden z sędziów liniowych zszedł/został zdjęty z boiska? Dziwna sprawa.
...
dodano: 2013-11-09 14:00:14
Trenejro dał ciała. Cała hala widziała, że Clark już nie ma sily i wtedy mógł wpuścić Janeczka, ale co sie stalo to sie nie odstanie.
matjol
dodano: 2013-11-09 12:53:09
@mw7 człowieku achy i ochy przesadzone? chłopak po podróży wchodzi na cały mecz zdobywa 22 oczka to źle? Co liczyles że sam mecz wygra? Zastanów się zanim coś znów napiszesz
niewierze
dodano: 2013-11-09 12:44:12
@mw7 Z całym szacunkiem ale po przyjeździe z Los Angeles, bez zaklimatyzowania się i bardzo mało treningów z rozgrywającym chcesz 90% skuteczności Clarka? Zagrał wyśmienicie jak na 1 mecz z tą drużyną.
mw7
dodano: 2013-11-09 12:15:19
och-y i ach-y na amerykaninem mocno przesadzone. w dwóch setach 15 pkt. potem w trzech następnych ledwo 7. Zaksa podwyższyła blok Boćkiem i gość nie wiedział co z piłką zrobić. Woicki zmienił styl zespołu ale nie wszystkie wystawy były idealne. Co do przyjmujących, libero wspomagał Portuondo w odbiorze,Walińskiemu zostawiając 40-45% boiska do pokrycia. Wspomniany Portuondo z tak słabym przyjęcięm bardzo komplikuje odbiór. Środek wypadł przyzwoicie. Doceniając klase przeciwnika wywalczenie oczka nie jest takie złe. W ekipie Transferu jest jeszcze spory potencjał na kolejne mecze... pokazali to chociażby w zagrywce, która im zdechła w czwartym secie.
Indus
dodano: 2013-11-09 11:11:47
DJ to naprawdę żart. To nie jest konkurs kto głośniej. No i jak już zostało powiedziane, potrzebny nam przyjmujący.
Tomek
dodano: 2013-11-09 11:08:00
Jeśli czyta to jakiś moderator czy ktoś z zarządu to niech weżnie te słowa do serca. Strasznie jako kibice się cieszymy że prezes i zarząd pokazali że mają jaja i wzmocnili drużynę i mamy nadzieję że jeszcze uda się pozyskać klasowego przyjmującego. Szkoda że te transfery nastąpiły po kilku porażkach i nie wiem co chciano osiągnąc poza ośmieszeniem siebie i klubu? Osobiście liczę że w ciągu miesiąca drużyna naprawdę się rozkręci i będzie grała świetne mecze tak jak dzisiaj i będziemy się piąć w tabeli. Po słabym początku ciężko będzie o dobre miejsce i nieestety już w 1 fazie play-offów na 99% będziemy się bić z kimś z ,,wielkiej czwórki" co znacznie zmniejsza szanse walki o medal. Panie trenerze życzę więcej odwagi w sięganiu po rezerwowych, wkońcu po to oni są aby wejść. Nie oszukujmy się na świecie jest mało siatkarzy będących w stanie wytrzymać 5-setowy mecze grając cały czas na wysokim poziomie bez przerwy. Tymabardziej po długiej podróżny, zmianie strefy czasowej itp. Nie bać się zmian i będzie dobrze :) I teraz najważniejszy apel aby zmienić tego pseudo DJ bo to jest kpina. Muzyka powinna być dodatkiem do meczu i kibiców a nie odwrotnie.Gra zaczyna się robić fajna to i kibice się ożywiają i wróci atmosfera z tamtego sezonu na trybunach i niech to będzie siatkarskie święto a nie jarmark. Kompromitujące jest to że wielkokrotnie gracze już są w wyskoku do zagrywki a muzyka jeszcze gra. Gdybym był pracodwacą to osobę za to odpowiedzialną wypier... bym natychmiast. W momencie sygnalizacji sędziego że zezwala na zagrywkę muzyka musi być bezwzględnie wyłączana. Wiem że HM nie da się wyrzucic chociaż kompromituje nasz klub, bo jest to człowiek bez pasjii i z perspektywy kibica to widać. To nie gala mistrzów sportu że potrzeba konferansjerów ale potrzeba ludzi którzy będą potrafili poderwać trybuny.
hantom
dodano: 2013-11-09 10:42:32
Muszę przyznać, że nie spodziewałam się tak dobrego meczu w wykonaniu bydgoskich siatkarzy, wielkie brawa za grę. Niestety w pewnym momencie miałam wielką ochotę wskoczyć za bandy i przetrzepać skórę znienawidzonemu prowadzącemu i jego koledze dj. Jeden gada bez przerwy a drugi zachowuje się jak na wiejskiej dyskotece - byle głośniej. Dlaczego nikt nie może sprawić, żeby HM zniknął z Łuczniczki?! Odzywki w stylu "Chemiś przyprowadź mi tu ....' są delikatnie mówiąc żałosne i bardzo mało kulturalne. PANIE HUBERCIE WIECEJ KULTURY . Idąc na mecz mam prawo KIBICOWAĆ i nie chcę przebijać się przez hałas, czyniony przez mało kulturalnego prowadzącego i człowieka zawiadującego muzyką.
Pokaż starsze komentarze

Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z serwisu.

Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

rozumiem