Dotychczasowe spotkania bydgoszczan w sezonie 2016/2017 nie układały się po naszej myśli. Najpierw podopieczni Piotra Makowskiego przegrali z GKS-em Katowice, a następnie ulegli Onico AZS Politechnice Warszawskiej oraz Indykpolowi AZS-owi Olsztyn. Mecz z AZS-em Częstochowa był więc okazją do rehabilitacji oraz zdobycia pierwszych, jakże ważnych, ligowych punktów.
Siatkarze Łuczniczki Bydgoszcz bardzo dobrze rozpoczęli spotkanie w Częstochowie. Kilka potężnych, punktowych ataków Marcela Gromadowskiego pozwoliło naszej drużynie na osiągnięcie przewagi, która gwarantowała spokojniejszą grę w dalszej części seta. Zespół prowadzony przez Michała Bąkiewicza pokazał jednak, że także ma ochotę na zdobycie cennych punktów i tak łatwo się nie podda. Remisowy rezultat na tablicy wyników utrzymywał się niemal do końca premierowej partii. Tuż przed decydującymi fragmentami, ponownie dzięki uderzeniom Gromadowskiego, udało nam się wyjść na prowadzenie, które tym razem utrzymaliśmy do końca. Dobra gra Patryka Szczurka pozwoliła na zgubienie częstochowskiego bloku i wygraną do 20.
Zupełnie inne nastroje panowały w kolejnym z setów. Akademicy pokazali swój charakter i tym razem to oni bardzo szybko wyszli na prowadzenie. Motorem napędowym gospodarzy był atakujący Paweł Adamajtis, który umiejętnie obijał ręce blokujących. Goniąc wynik gra się bardzo trudno, jednak Łuczniczce Bydgoszcz udało się doprowadzić do wyrównania, co ponownie zapowiadało ogromne emocje. I tak też było, bowiem rezultat w drugiej odsłonie miał rozstrzygnąć się w końcówce, która grana była na przewagi. Niestety więcej szczęścia oraz więcej zimnej krwi zachowali nasi przeciwnicy, zwyciężając po punktowym serwisie Adamajtisa (27:25).
W trzecim secie zespół z Bydgoszczy wrócił do dobrej gry z pierwszej partii. Chociaż początek był niezwykle wyrównany, to tym razem udało nam się odskoczyć od rywali na kilka „oczek” i utrzymać swoją przewagę do końca. Sześciopunktowe prowadzenie pozwoliło podopiecznym Piotra Makowskiego na spokojną grę we wszystkich elementach. Nieźle w przyjęciu spisywali się Igor Yudin z Milanem Katiciem, natomiast w ataku ponownie szalał Marcel Gromadowski. W końcówce obraz gry nie uległ zmianie, dzięki czemu mogliśmy cieszyć się z wygrania seta do 21.
Dzięki prowadzeniu 2:1, zawodnikom Łuczniczki Bydgoszcz pozostała do wygrania tylko jedna partia, aby cieszyć się z upragnionych punktów i zwycięstwa. Ostatni krok okazał się najtrudniejszy do wykonania. Częstochowianie zdecydowanie poprawili swoją grę, co utrudniło nam wyprowadzanie skutecznych akcji na siatce. Kiedy AZS osiągnął już sporą przewagę, trener Makowski zdecydował się na roszady w składzie. Na boisku pojawili się między innymi Jakub Rohnka, Bartosz Filipiak, a także Wojciech Jurkiewicz.
Chociaż ich wejście wlało w drużynę nową energię, to niestety nadal było za mało, aby zatrzymać rozpędzonych rywali. Niezwykle mądrze w ataku grał przyjmujący z Częstochowy Rafał Szymura, po którego skutecznym uderzeniu Akademicy zwyciężyli 25:17 i doprowadzili do tie-breaka.
Decydująca odsłona rozpoczęła się od wyrównanej walki punkt za punkt. Widać było, że żadna z drużyn nie zamierza wypuścić z rąk okazji na pierwsze zwycięstwo w nowym sezonie PlusLigi. Nasi zawodnicy zawzięcie walczyli z częstochowianami, będąc na minimalnym prowadzeniu. Tymczasem w końcówce kilka błędów sprawiło, że AZS Częstochowa był o włos od zwycięstwa. Najpierw przechodzącą piłkę wykorzystał Paweł Adamajtis, a następnie ten sam zawodnik skutecznie zaatakował ze skrzydła, kończąc mecz (15:11).
Niestety nasi siatkarze na zwycięstwo w tegorocznym sezonie będą musieli jeszcze poczekać. W środę o godz. 18:00 zmierzą się we własnej hali z BBTS-em Bielsko-Biała.
MVP spotkania: Paweł Adamajtis
AZS Częstochowa - Łuczniczka Bydgoszcz 3:2
(20:25, 27:25, 21:25, 25:17, 15:11)
AZS Częstochowa: Szalacha, Szymura, Buczek, Adamajtis, Szlubowski, Polański, Kowalski (libero) oraz Janus, T. Kowalski, Wawrzyńczyk, Ociepka (libero).
Łuczniczka Bydgoszcz: Szczurek, Katić, Yudin, Gromadowski, Sacharewicz, Nowakowski, Czunkiewicz (libero) oraz Bobrowski, Rohnka, Filipiak, Jurkiewicz.