Bardzo dobrze rozpoczęliśmy to spotkanie przy zagrywkach Pawła Woickiego (4:0). Szybko o czas zmuszony był prosić trener Andrea Anastasi, jednak nasi siatkarze byli nie do zatrzymania. Kontrę wykorzystał najpierw Jakub Jarosz, a akcję później Marcin Waliński – 6:0. Pierwszy punkt dał gdańszczanom atak Miki z lewego skrzydła (1:6). Na czasie technicznym mieliśmy jednak wyraźną przewagę – 8:3 – po uderzeniu ze środka Dawida Guni. Po wznowieniu gry rywalom udało się częściowo zniwelować straty (6:8), a wszystko za sprawą dobrej zagrywki Miki. Gospodarze szybko wrócili jednak na odpowiedni tory. Po świetnym bloku pary Duff/Waliński wygrywaliśmy 12:7. Gdańszczanie ponownie rzucili się do odrabiania strat przy serwisie Schwarza (12:14). Na drugiej przerwie technicznej prowadziliśmy jednak 16:13, po skutecznym ataku po skosie Jarosza. Źle dla Transferu zaczęło dziać się tuż po powrocie na parkiet. Gdy kontrę wykorzystał Schulz o czas poprosił Vital Heynen. Prowadziliśmy, ale już tylko 16:15. W odpowiednim momencie zadziałał jednak nasz blok. Gdy Konstantin Cupković powstrzymał atak Miki, przerwę zarządził Andrea Anastasi (15:19). Ta podziałała na jego podopiecznych, bowiem szybko zniwelowali większość strat (18:19). W ważnym momencie w zagrywce pomylił się jednak Mika, a w aut atakował Gawryszewski i w decydującym fragmencie mieliśmy trzy „oczka” zaliczki. Tej przewagi już nie oddaliśmy, wygrywając 25:22, po zagrywce w siatkę Grzyba.
Od wyrównanej walki punkt za punkt rozpoczęła się druga partia. Tak dotrwaliśmy do pierwszej przerwie technicznej, na której gdańszczanie prowadzili 8:7, bowiem zabrakło komunikacji między Gunią a Woickim. Po wznowieniu gry jeszcze powiększyli swoją przewagę. W aut uderzał Jarosz i było 11:9 dla Trefla. Bydgoszczanie zacięcie walczyli o doprowadzenie do remisu, wyprowadzając coraz silniejsze ataki. Gdy w aut uderzał Ratajczyk na tablicy widniał wynik – 13:13. Chwilę później już prowadziliśmy, bowiem najpierw powstrzymaliśmy blokiem Mikę, a w kolejnej akcji kontrę wykorzystał Jarosz – 15:13. Z dwupunktową zaliczką zbiegliśmy także na drugi czas techniczny w tym secie (16:14). Po powrocie na parkiet podwyższyliśmy swoją przewagę (18:14), co pozwoliło nam na spokojniejszą grę. Dopiero gdy bloku nie przebił Cupković, o czas zdecydował się prosić trener Transferu. Prowadziliśmy, ale już tylko 21:19. Przerwa niewiele pomogła, bowiem rywale zdołali wyrównać – 22:22, po skutecznym uderzeniu Miki. Nasz zespół jako pierwszy miał piłkę setową – 24:23, jednak przyjezdni ją obronili. Ostatecznie to oni lepiej wytrzymali wojnę nerwów, wygrywając 32:30, po ataku w siatkę Walińskiego.
Dobrze rozpoczęliśmy trzeciego seta, bo od prowadzenia 2:0, po ataku Walińskiego. Gdańszczanie zdołali jednak odrobić straty, w związku z czym na pierwszy czas techniczny zbiegliśmy z minimalną zaliczką – 8:7 – po sprytnej akcji Woickiego. Po powrocie na boisko udało nam się odskoczyć na dwa „oczka”, bowiem rywale popełnili błąd (10:8). Przewagą nie cieszyliśmy się zbyt długo. Gdy kontrę wykorzystał Schwarz na tablicy wyników widniał remis – 11:11. Chwilę później goście prowadzili 13:12, co zmusiło trenera Heynena do wzięcia czasu. Przerwa niewiele zmieniła, bowiem siatkarze Trefla złapali odpowiedni rytm i zdołali, głównie za sprawą Schulza, zbudować trzypunktową przewagę (16:13). Choć staraliśmy się walczyć, nie mogliśmy odrobić strat i złamać dobrze grających przeciwników. Ta sztuka powiodła nam się dopiero w końcówce. Gdy Steven Marshall powstrzymał blokiem Mikę przegrywaliśmy już tylko 19:20. Choć goście ponownie zdołali odskoczyć (22:19), nasi siatkarze raz jeszcze zniwelowali większość strat (21:22). O czas poprosił trener Anastasi. Po nim nadal walczyliśmy o remis, jednak zabrakło czasu, by go osiągnąć i to Lotos objął prowadzenie w meczu 2:1, po tym jak udanie kiwał Falaschi.
Czwartą partię otworzył Gunia, atakując ze środka. Chwilę później po dwóch błędach Schulza było już 3:0. Goście szybko doprowadzili do wyrównania i ponownie w tym meczu gra zaczęła toczyć się punkt za punkt. Na pierwszej przerwie technicznej minimalnie – 8:7 – prowadzili siatkarze Trefla, po nieudanej zagrywce Cupkovicia. Choć przez chwilę cieszyliśmy się z dwupunktowej przewagi, gdańszczanie szybko odrobili straty, a nawet objęli prowadzenie, głównie dzięki dobrej grze w bloku – 12:11. O czas poprosił trener Vital Heynen. Akcję toczące się ze zmiennym szczęściem zaprowadziły obie drużyny na drugi czas techniczny, na którym 16:15 wygrywali bydgoszczanie, po autowym zbiciu Schwarza. Wciąż jednak nie mogliśmy odnaleźć swojego rytmu gry, co skrupulatnie wykorzystywali przyjezdni, szybko odwracając wynik na swoją korzyść (20:17). O przerwę poprosił jeszcze trener Transferu, jednak skuteczny na skrzydle był Mika, co nie dawało nam szans na zbliżenie się do rywali. W końcówce udanie atakował jeszcze Wojciech Jurkiewicz (19:22), a dobrze zagrywał Woicki, jednak to było za mało, by powstrzymać graczy Trefla (20:24). Ostatecznie przegraliśmy tę partię 21:25 i cały mecz 1:3, po pewnym ataku Schulza.
MVP: Damian Schulz
Transfer Bydgoszcz - LOTOS Trefl Gdańsk 1:3
(25:22, 30:32, 23:25, 21:25)
Składy:
Transfer Bydgoszcz: Woicki, Jarosz, Duff, Gunia, Waliński, Cupković, Nally (libero) oraz Bonisławski, Wolański, Nowakowski, Jurkiewicz, Marshall,
LOTOS Trefl Gdańsk: Falaschi, Troy, Grzyb, Gawryszewski, Schwarz, Mika, Gacek (libero) oraz Schulz, Czunkiewicz, Ratajczak.