Po wyjazdowej porażce z Lotosem Treflem Gdańsk nasi siatkarze zapewniali, że w kolejnym starciu dadzą z siebie wszystko. - Czasami u siebie gramy lepiej. Pomimo porażek mecze z najlepszymi zespołami jak Skra czy Resovia wyglądały dobrze. Zagramy z nieco słabszymi rywalami niż ostatnio, więc miejmy nadzieję, że uda się nam coś wywalczyć – powiedział przyjmujący, Jakub Rohnka.
Premierowa odsłona piątkowego starcia w hali Łuczniczka miała niemal identyczny przebieg, jak wygrana przez nas partia w niedzielę w Gdańsku. Chociaż na początku mieliśmy nieco problemów z zatrzymaniem na siatce lubińskich skrzydłowych, to z akcji na akcję udawało nam się nawiązywać wyrównaną walkę z przeciwnikami. Niemal przez całego seta Cuprum Lubin utrzymywało się na prowadzeniu. Podopieczni Piotra Makowskiego zdołali nawet obronić piłki setowe dla gości i doprowadzić do wyrównania po 24. Od tego momentu szala zwycięstwa przechylała się raz na jedną, raz na drugą stronę. Ostatecznie więcej zimnej krwi po raz kolejny w ostatnim czasie zachowała Łuczniczka Bydgoszcz. Po asie serwisowym Marcela Gromadowskiego mogliśmy cieszyć się ze zwycięstwa 27:25.
Drugi z rozegranych setów był niezwykle wyrównany. Nawet, gdy jedna z drużyn zdołała wypracować sobie przewagę, to i tak za kilka chwil na tablicy wyników pojawiał się rezultat remisowy. Mocnymi atakami opisywał się nasz atakujący Bartosz Filipiak, z kolei w szeregach rywali najskuteczniejszy był Estończyk Robert Taht. Właśnie na tych dwóch graczach w dużej mierze opierała się gra (15:15). Niezwykle zacięta walka utrzymywała aż do stanu po 23. Niestety tym razem końcówka należała do drużyny z Lubina. Podopieczni Gheorghe Cretu wykorzystali pierwszą z piłek setowych, doprowadzając do remisu 1:1 po potężnym uderzeniu Łukasza Kaczmarka (23:25).
Rozpędzeni lubinianie nie mieli zamiaru zwalniać tempa także po dziesięciominutowej przerwie. Goście bardzo zmotywowani powrócili na boisko, co natychmiast przeniosło się na ich obraz gry. Trener Piotr Makowski starał się rotować składem, aby znaleźć jak najlepsze rozwiązanie na powstrzymanie przeciwników. Niestety skutecznie prezentował się Łukasz Kaczmarek, który sprytnie obijał bydgoski blok (14:18). Nasi siatkarze starali się walczyć, jednak przeciwnicy zdołali wypracować sobie taką przewagę, która nie była do dogonienia. Pomimo usilnych prób w końcówce nic się nie zmieniło. Ekipa z Lubina grała pewnie, dzięki czemu wysoka przewaga pozwoliła na spokojne doprowadzenie partii do końca (20:25).
Od prowadzenia Cuprum Lubin 4:0 rozpoczął się ostatni z rozegranych w piątek setów. Nasz zespół miał sporo problemów z przyjęciem serwisów gości, a to skutkowało słabszą dyspozycją w poszczególnych elementach. Z akcji na akcję ekipa trenera Cretu powiększała swoją przewagę. Po raz kolejny w tym pojedynku Piotr Makowski sięgnął po zmiany. Na boisku pojawił się między innymi Piotr Sieńko. Z siedmiopunktowej straty, zawodnicy Łuczniczki Bydgoszcz zdołali doprowadzić do stanu 17:19. Kibice zgromadzeni w hali ponownie uwierzyli, że gospodarze mogą jeszcze w tym meczu powalczyć. Potężne zbicie ze skrzydła Bartosza Filipiaka poderwało wszystkich, a na tablicy wyników pojawił się remis (20:20). Od tego momentu jednak na boisku dominowali już wyłącznie gracze Cuprum, którzy ostatecznie wygrali 25:20.
MVP: Grzegorz Łomacz
Łuczniczka Bydgoszcz – Cuprum Lubin 1:3
(27:25, 23:25, 20:25, 20:25)
Łuczniczka: Szczurek, Yudin, Sacharewicz, Filipiak, Rohnka, Nowakowski, Czunkiewicz (libero) oraz Gromadowski, Sieńko, Bobrowski.
Cuprum: Kaczmarek, Taht, Pupart, Boehme, Hain, Łomacz, Rusek (libero) oraz Malinowski, Gorzkiewicz.