- Nie był to najpiękniejszy mecz na świecie, ale najważniejsze, że mamy trzy punkty. Spotkanie było nerwowe. Wiadomo było, że musimy wygrać, jeśli chcemy się jeszcze liczyć w walce o miejsca 9-10. Chciałbym jeszcze trafić na zespół z Olsztyna w tym sezonie. Ale do tego jeszcze daleka droga, do końca rudny zostało kilka pojedynków. Nie chciałem przemotywować chłopaków przed tym spotkaniem. Byliśmy pozytywnie naładowani po meczu w Radomiu. Jednak widać było, że w starciu z Indykpolem byliśmy trochę spięci, ale jak już nerwy puściły, to pokazaliśmy niezłą siatkówkę - twierdzi szkoleniowiec Chemika.
Najlepszym zawodnikiem spotkania wybrany został bydgoski rozgrywający, Raphael "Vinhedo" Margarido, jednak Jakub Bednaruk chwali również serbskiego przyjmującego. - Moje prywatne MVP dla Niko (Kovacevica - przyp. red.) - zagrał świetny mecz. To jest doświadczony zawodnik, który wziął ciężar gry na siebie - zaznacza trener.
W poprzednich spotkaniach widać było wolę walki po stronie Chemika Bydgoszcz, lecz nie przekładało się to na zdobycze punktowe. - Graliśmy naprawdę nieźle, ale nie punktowaliśmy. Zdecydowanie przegraliśmy właściwie tylko mecz z Gdańskiem, który jest silnym zespołem. Moim zdaniem Trefl wejdzie do szóstki, a może nawet do czwórki. To bardzo niedoceniana drużyna. W Radomiu zabrakło nam niewiele, aby ugrać coś więcej niż tylko jeden set, w Zawierciu podobnie. Frustrujące było to, że nie punktujemy. Nie prezentowaliśmy się źle, czegoś nam po prostu brakowało - podkreśla Jakub Bednaruk.
Joanna Sikora