Nasza drużyna na Facebooku
Nasza drużyna na Instagramie
Nasza drużyna na Twetterze
Bez pomysłu i sparaliżowani

Wydawało się, że Delecta nie może już w tym sezonie zagrać gorzej, niż podczas jesiennego pojedynku z Jadarem we własnej hali. Okazało się inaczej. W meczu rewanżowym skompromitowaliśmy się jeszcze bardziej. Spadamy na przedostatnią pozycję w tabeli i trzeba szybko odbudować się na kolejne spotkania. Oby do pełni zdrowia jak najszybciej wrócił lider chemików, Krzysztof Janczak. Trudno wymagać stałej, świetnej dyspozycji od młodego Konarskiego, ale postawa doświadczonych Słowaków, Pieczonki a zwłaszcza Lipińskiego, najlepiej niech pozostanie bez szerszego komentarza.

Już pierwsza akcja zapowiada dalszy obraz pojedynku - Sopko zagrywa w siatkę. Chociaż zaraz potem identycznie czyni Hernandez, to Jadar szybko ucieka i po autowej zagrywce Konarskiego jest 5 do 2. Bydgoszczanie nie potrafią wygrać z własnym napięciem; są chaotyczni, poddenerwowani, kilka minut później robi się już 10:3. Radomianie potrafią "wyłączyc" z ataku Nowaka; kolejna autowa zagrywka w naszym wykonaniu (Cerven) i na drugą przerwę techniczną zawodnicy schodzą przy stanie 16:7. Przez moment udaje się nam gonić rywala, ale po zagrywce Konarskiego w siatkę, mamy 17:10 dla gospodarzy. Wyraźnie widać, że bydgoszczanie, przyzwyczajeni do swojej, dużej hali, zapominają, iż w Radomiu nie da się ratować piłek dzięki długim "pościgom". Po ataku Terleckiego ze skrzydła, Jadar ma pierwszą piłkę setową (24:16). Tę psuje Salas, serwując w siatkę, jednak wspomniany Terlecki dobija gości atakiem ze środka - 25:17.

Zaczynamy szczęśliwie - Krzywiecki "ustrzeliwuje" Małeckiego na wstępie drugiego seta. Dramatyczna wręcz staje się sytuacja Pieczonki, który kompletnie gubi się w ataku i odbiorze. Radomianie potrafią grać spokojnie, na luzie i z pomysłem. Odskakują na kilka oczek, jednak gonimy skutecznie i na moment, po asie serwisowym Konarskiego, wychodzimy nawet na prowadzenie (5:6). Tenże zawodnik z trudnej piłki atakuje chwilę później w aut i stan drugiej odsłony ulega odwróceniu. Z nieprawdopodobnym wręcz, bezmyślnym, ślepym uporem, atakujemy kilkukrotnie wprost w ręce zawodników rywala, a po asie Małeckiego Radom odjeżdża na pięć oczek. Gramy bardzo przewidywalną, prostą siatkówkę. Na drugiej przerwie technicznej, po skutecznej ofensywie Żalińskiego, jest 16 do 10. Kontynuujemy niewytłumaczalną serię upartych ataków w blok przeciwników. Końcówka to ciąg dalszy prawdziwej żenady w naszym wykonaniu; radomianie są nieomal doskonali w zagrywce. Kończą partię atakiem po bloku (25:18).

Jak gospodarze skończyli set nr 2, tak też rozpoczynają ostatnią odsłonę (po bloku). Najpierw toczy się wyrównana walka; po potężnym asie Kokocińskiego, prowadzimy 4:3. Tragicznie prezentuje się w zagrywce i ataku Pieczonka i mimo że odskakujemy na 3 punkty, m.in. dzięki atakowi Sopki ze środka, rywal w kilka minut wyrównuje. Po raz kolejny uderzamy "na pałę" w blok. Jest 12 do 12. Brakuje nam też trochę siatkarskiego szczęścia, a z niektórymi decyzjami arbitrów można było dyskutować. Radom ucieka; na chwilę nadzieja wraca, gdy Kokociński, atakiem po bloku, doprowadza do kolejnego remisu. Jednak gospodarzom ponownie dopisuje więcej szczęścia. Robi się 20:17. Gdy Żaliński atakuje po rękach, jest już 23:19; nie mamy pomysłu na rozgrywanie akcji. Szybka, krótka, piłka Jadaru, którą w naszym wykonaniu mogliśmy obserwować jedynie przez krótką chwilę trzeciego seta, kończy spotkanie - 25:21 w partii trzeciej.

MVP : Wojciech Żaliński

Jadar Radom - Delecta Bydgoszcz 3:0 (25:17; 25:18; 25:21)

2009-01-24:1789 Napisane przez: Anna Falk

Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z serwisu.

Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

rozumiem