Na pomeczowej konferencji prasowej powiedzieli:
Dawid Murek (kapitan AZS-u Częstochowa): „Nie mogliśmy doczekać się tego sezonu. Jest to dla nas wyśmienity początek. Na pewno ta gra jeszcze nie jest taka, jakbyśmy sobie życzyli. Chociaż dzisiaj naprawdę zagraliśmy fajne spotkanie, nie popełnialiśmy już tyle błędów, co w okresie przygotowawczym. Pokazaliśmy, że potrafimy grać w ważnych meczach. Wracamy do Częstochowy szczęśliwi”
Wojciech Jurkiewicz (kapitan Transferu Bydgoszcz): „Gratulacje dla Dawida i całego zespołu, ponieważ zasłużenie zdobyli komplet punktów. Dla nas ta inauguracja okazała się kompletnie nieudana. Każdy z nas czekał z niecierpliwością na mecze o punkty. Pierwsze dwa sety to był właściwie nokaut. Nie potrafiliśmy sobie poradzić kompletnie w żadnym elemencie. Uratowała nas ta nowość, jaką jest przerwa po dwóch partiach. Wróciliśmy na nowo do gry. Nasza gra bardzo faluje. Mając przewagę 5 punktów w połowie seta, w końcówce ją tracimy i nawet pozwalamy rywalom na objęcie prowadzenia, powinniśmy dowieźć prowadzenie do końca. Przed nami bardzo dużo pracy. Myślę, że trochę przerósł nas ten pierwszy mecz i nikt z nas nie pokazał tego, na co go stać. Musimy o tym spotkaniu jak najszybciej zapomnieć”
Marek Kardos (trener AZS-u Częstochowa): „Obawialiśmy się tego spotkania, bo bydgoszczanie w poprzednim sezonie grali z nami bardzo dobrze taktycznie. Jednak to nam udało się przeczytać przeciwnika. Widowiskowo ten mecz był bardzo dobry. Gdyby było mniej błędów to poziom byłby wysoki. Po niezbyt dobrych wynikach sparingowych chłopaki zagrali dzisiaj bardzo dobrze. Mam nadzieję, że będzie tak dalej. Rywal był dzisiaj bardzo mocny. Wyniki w setach nie odzwierciedlają prawdziwego obrazu gry. Grając z tym przeciwnikiem trzeba być bardzo cierpliwym, nam się to udało”
Marian Kardas (trener Transferu Bydgoszcz): „Gratuluję zwycięstwa. Zawsze kiedy się przegrywa, jest smutno. Wiedzieliśmy, że AZS jest bardzo wymagającym przeciwnikiem. Wielokrotnie z nimi rozpoczynaliśmy sezon w ostatnich latach i zawsze te spotkania były emocjonujące. Wyniki były różne. Trochę źle zaczęliśmy, nie tyle źle jeśli chodzi o taktykę, serwisy, bo to funkcjonowało dość dobrze, natomiast nie potrafiliśmy zdobywać punktów na kontrze. To przesądziło o tym, że rywal wypracował sobie znaczącą przewagę, nie potrafiliśmy ich już dogonić. Nadzieja i lepsza gra wróciła po tej przerwie. Szkoda, że w kolejnym secie nie poszliśmy za ciosem. Prowadziliśmy 8:7, wiem, że jest to mała przewaga, ale mieliśmy bodajże trzy piłki w górze po kontrze, których nie skończyliśmy. To się mści w siatkówce. Myślę, że byliśmy za bardzo spięci, dla nowych zawodników był to pierwszy mecz o punkty przed nową publicznością. Na spokojnie przeanalizujemy ten mecz i będziemy walczyć dalej. Zaczniemy przygotowywać się na ciężki mecz w Gdańsku”