Nasza drużyna na Facebooku
Nasza drużyna na Instagramie
Nasza drużyna na Twetterze
Trzy punkty zostają w Bydgoszczy!

Po sobotniej wyjazdowej przegranej w Jastrzębiu, podopieczni Piotra Makowskiego liczyli na to, że w środowy wieczór w hali Łuczniczka, przed własną publicznością cieszyć będą się ze zwycięstwa.Tak właśnie się stało! Bydgoszczanie wygrali w trzech setach!

Spotkanie rozpoczęło się od wyrównanej walki obu zespołów. Tak było aż do pierwszej przerwy technicznej, na której minimalnie prowadzili bydgoszczanie – 8:7, po błędzie w zagrywce Redwitza. Lepszy powrót na boisko zaliczyli częstochowianie, którzy po udanej kontrze Buniaka odskoczyli na dwa „oczka” – 10:8. Szybko o czas poprosił trener Piotr Makowski. Rozmowa z podopiecznymi przyniosła rezultat, bowiem gospodarze zaczęli odrabiać straty. Gdy blokiem popisał się Dawid Murek był remis – 12:12. Trener Michał Bąkiewicz zarządził czas dla swojej ekipy. Chwilę później ponownie przewagę mieli goście. Na drugą regulaminową przerwę w grze zbiegli przy stanie 16:14, po nieudanym zagraniu naszych siatkarzy. Szybko doprowadziliśmy do remisu. Po skutecznej akcji Wojciecha Jurkiewicza i bloku Jana Nowakowskiego był remis – 16:16. Prowadzenie odzyskaliśmy, gdy asem serwisowym popisał się Murilo Radke (18:17). Szybko o czas poprosił trener AZSu. Po powrocie obu ekip na boisko byliśmy świadkami zaciętej walki. Jako pierwsi piłkę setową mieli akademicy, po ataku Pataka blok-aut (24:23). Bydgoszczanie obronili jednak tę akcję i gra zaczęła toczyć się na przewagi. Ostatecznie minimalnie lepsi okazali się nasi siatkarze, wygrywając 27:25, po bloku Nowakowskiego.

Drugiego seta lepiej rozpoczęli częstochowianie, którzy po asie serwisowym Lipińskiego prowadzili 5:3. Gdy ten sam siatkarz popisał się skutecznym atakiem, a kontrę wykorzystał Patak, rywale wygrywali na przerwie technicznej 8:4. Po powrocie na boisko udało nam się częściowo zniwelować straty (8:10), jednak goście raz jeszcze odskoczyli (12:8). Gdy ponownie zmniejszyliśmy przewagę AZSu, o czas poprosił trener Michał Bąkiewicz (12:10). Krótka przerwa pomogła częstochowianom, a szczególnie Lipińskiemu, który wyraźnie złapał wiatr w żagle. Głównie dzięki niemu akademicy prowadzili na drugiej przerwie technicznej 16:12. Częstochowianie jeszcze powiększyli swoją przewagę (17:12), dlatego też na podwójną zmianę zdecydował się trener Makowski, a ta przyniosła efekt. Szybko odrobiliśmy większość strat. Po bloku pary Krzysiek/Jurkiewicz o przerwę poprosił szkoleniowiec akademików (17:15). Na parkiecie zrobiło się nerwowo, gdy sędzia pierwszy nie zauważył błędu przejścia linii końcowej przy zagrywce, którą sygnalizował sędzia liniowy. Po kilkuminutowej dość ostrej wymianie zdań, akcję powtórzono. Skorzystali na tym bydgoszczanie, którzy po akcji Jakuba Jarosza byli już bliscy wyrównania – 18:19. Niestety gościom ponownie udało się odskoczyć, co zmusiło trenera Łuczniczki do wzięcia czasu (18:21). Po nim raz jeszcze podgoniliśmy wynik – 21:22, a gdy asem serwisowym popisał się Jarosz był remis – 23:23! Rozstrzygnięcie przyniosła kolejna nerwowa końcówka, a seta zakończył Jarosz, który w wielkim stylu powraca na parkiet po kontuzji – 29:27!

Bardzo dobrze otworzyliśmy trzeciego seta. Skutecznie w ataku i w bloku, co dało nam prowadzenie 4:1. O czas poprosił Michał Bąkiewicz. Niewiele on jednak zmienił. Gospodarze grali bardzo pewnie. Po błędzie w zagrywce Lipińskiego, zbiegliśmy na czas techniczny przy stanie 8:3. Po powrocie na parkiet kibice w hali Łuczniczka mieli coraz więcej powodów do radości, tym bardziej, iż nasi siatkarze aż trzy razy z rzędu blokowali ataki rywali! Tym samym prowadziliśmy już 11:4. Drugą przerwę zarządził szkoleniowiec AZSu. Tak dobra gra gospodarzy wyraźnie jednak złamała akademików, którzy zaczęli popełniać własne błędy. Na drugim czasie technicznym wygrywaliśmy 16:10, po błędzie w zagrywce Pataka. Po wznowieniu gry bydgoszczanie kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku. Nadal świetnie prezentował się Jarosz, który był wyraźnym liderem naszej drużyny. Dodatkowo kolejny raz zdobyliśmy kilka punktów z rzędu blokiem – 22:12. Ostatecznie partia zakończyła się wynikiem 25:13.

MVP: Jakub Jarosz

Łuczniczka Bydgoszcz - AZS Częstochowa 3:0
(27:25, 29:27, 25:13)

Składy:
Łuczniczka Bydgoszcz:
Radke, Jarosz, Jurkiewicz, Nowakowski, Klinkenberg, Murek, Bonisławski (libero) oraz Wolański, Krzysiek.
AZS Częstochowa: Redwitz, Buniak, Lipiński, Szalacha, Wawrzyńczyk, Patak, Stańczak (libero) oraz Kowalski, Polański, Szymura.

2015-12-09:2398 Napisane przez: Anna Wawrzyniak
Dodaj komentarz
Imię:
Komentarze użytkownikówLiczba komentarzy: 9
black
dodano: 2015-12-10 13:38:03
Nie będę odkrywczy, bo również uważam, że brak chemii na boisku i poza boiskiem jest główną przyczyną dzisiejszej sytuacji naszego klubu. Widzę też szerzej ten problem, bo nie widać już też chemii na lini klub-kibice i nie mam na myśli Klubu Kibica, ale ogólnie brak dobrych propozycji klubu dla kibiców np. ceny biletów w listopadzie to była kompletna antyreklama. Ale też w drugą stronę to kibice już nie są zaangażowani w kibicowanie tak jak kilka lat temu i zły wynik moim zdaniem to nie jest dobre usprawiedliwienie. Osobiście uważam, że gra w środku tabeli i puste obietnice gry o medale w ostatnich latach po prostu się niektórym już znudziły. Chcę też mimo wszystko podziękować chłopakom za zwycięstwo i te 3 punkty. Jako wierny kibic będę wspierał ich w meczu z ZAKSĄ. Jeśli dobrze pamiętam to dwa lata temu też od meczu z ZAKSĄ coś drgnęło w naszej drużynie, więc liczę w niedzielę na niespodziankę :)
do kosa
dodano: 2015-12-10 06:22:59
Niestety prawda jest taka że problemem tylko i wyłącznie są kontuzje. One pokrzyzowaly cały sezon na starcie. Poza tym jak się dostaje tak w ryj to się siedzi z dupa w domu a nie po mieście się lata. Ekipa Heynena bawiła się na mieście bo wygrywala. Więc się nie dziw. Kontuzje. Kontuzje. Kontuzje. Ogromny pech albo słabe przygotowanie. Ps. Drużynę budują zwycięstwa więc cieszmy się z wygranej . Walczymy do końca. Jeszcze sporo kolejek.
matjol
dodano: 2015-12-10 01:44:45
Kosa na moje trochę bredzisz ale o tej godz nie chce wdawać mi się w dyskusje
kosa
dodano: 2015-12-10 01:22:24
Meczu do najciekawszych, z punktu widzenia poziomu gry, z pewnością nie można zaliczyć, choć emocji nie brakowało - przynajmniej w moim sektorze :-). Widać ewidentnie brak zgrania na boisku. Jak zauważył kris, być może jest to również kwestia sympatii/antypatii poza boiskiem. Jedno jest pewne - nie widać chemii w zespole. Sportowo można to jakoś wytłumaczyć - pierwsza szóstka wciąż się krystalizuje. Powodem głównie kontuzje (choć wstawianie do pierwszego składu Kosoka, który na koniec meczu ledwie zdążył dołączyć do zespołu, aby ucieszyć się z wygranej - to jak zauważyła już większość na tym forum - nieporozumienie). Pamiętajmy jednak: wypad ze składu takich graczy jak Feru (lider na boisku i poza), Jarosz (no koments), Żurek (źródło energii) to 50% zespołu matematycznie a jakościowo ??? 70, 75? Ale myślę, że to tylko połowa prawdy. Osobiście główną przyczynę słabej postawy zespołu upatruję gdzie indziej. I nie jest to bynajmniej: brak klubu kibica, konferansjer-prowadzący, staf techniczny (wstyd, że nie potrafimy nawet poprawnie naciągnąć siatki) ale zdecydowanie najsłabszy rozgrywający w całej lidze Murilo (nie bez kozery wybrany już dwukrotnie do antyszóstki kolejki ) Mając takiego sypacza żaden trener, w tym Makoś, nic nie poradzi. Krytycznie po dzisiejszym występie oceniam również MVP Jarosza, który nie podbił w obronie żadnej na co najmniej 10 piłek i nie zablokował żadnej z conajmniej innych 10 na siatce. Boniu - fajne staty - nadrobił błyskotliwymi obronami kilka kiszek w przyjęciu i dograniu, ale ogólnie ok. Murek? Pewnie dzięki jego dobrym zagrywkom w drugim secie odrobiliśmy 13-18. Szacun. Kevin? Dla mnie no-face no-offens, choć lepiej niż poprawnie w przyjęciu. Na koniec środek. Nasz Janek wykorzystał z pewnością zbyt mało szans, które niespodziewanie, jak na wcześniejsze mecze otrzymał. Ale za decydujący blok w pierwszym i wyblok w końcówce drugiego seta absolutnie rozgrzeszony. Nie zmienia to faktu, że spodziewamy się po naszym wychowanku jeszcze więcej. Kapitan wiadomo - krytykować w sumie nie ma za co, ale jedno można Jurasowi zarzucić. Atmosferę w zespole buduje się poza boiskiem. O wypadach ekipy Vitala na mieście słychać było na bieżąco. Patrząc na tegoroczny team - musicie nad tym popracować :-) To tyle, myślę - obiektywnym okiem. Dzięki za dzisiejsze emocje. Mam nadzieję zobaczyć nasz zespół zaangażowany w meczu z Zaksą i jako wierny kibic liczę na niespodziankę :-)
matjol
dodano: 2015-12-10 00:31:25
Mnie ta wygrana nie cieszy a raczej styl... to jest masakra, z całym szacunkiem dla przeciwnika to nie my powinniśmy gonić wynik... cieszę się że Janek grał i Kuba gra a dalej?? Sezon i tak już w dupe z Kosokiem bym rozwiązał kontrakt szkoda kasy choć to pewnie niemożliwe niestety... ogrywalbym albo chociaż spróbował Siwickiego... a może by odpalił. ..
kris
dodano: 2015-12-09 23:28:40
Przyznam się, że olśnienie przyszło teraz, w tym sezonie. Moja niezłomna wiara w trenera Makowskiego prysła. Niestety sukcesy TAMTEJ ekipy, z Antigą, Wroną itd. to w dużej części zasługa zespołu, który zwyczajnie się lubił. To była ekipa, która dobrze czuła się nie tylko na boisku. No i oczywiście czar Stefana. Ale trzeba to było w pył rozp..przyć, jak to tylko u nas zawsze bywa. Ten sezon jest dramatycznie niestrawny i niech nie zaciera tego ta dzisiejsza wygrana, zresztą w bólach (w dwóch pierwszych setach). Jeszcze taki jeden wniosek się nasuwa, jak nie gra Kosok, nie dostajemy batów. Moim cichym marzeniem jest rozwiązanie kontraktu z tym zawodnikiem. Ale...marzyć to sobie mogę...no i wątpliwe jest czy Wojtek uciągnie cały sezon, chociaż na razie to on rządzi i dzieli w środku pola, poza małymi wpadkami.
Kibic siatkówki
dodano: 2015-12-09 23:17:19
Poziom meczu bardzo słaby, myślałem, że oglądam mecz niższej ligi albo siatkówkę kobiet. Mnóstwo prostych błędów, szarpanych akcji, wiele słabych ataków, podbijanych plasów, ciągnące się akcje, których nie umiał skończyć skutecznie ani jeden ani drugi zespół, które dopiero przerywał błąd którejś z ekip. Na tym tle Jarosz, który zagrał II mecz po operacji i kontuzji, błyszczal jak brylant. Pytanie, czy będzie chciał grać za rok tak słabej ekipie? Niestety cały czas bardzo słabo to u nas wygląda. Wynik 3:0, ale z kim i po jakich męczarniach w dwóch pierwszych setach? Te dwa sety mogły pójść w drugą stronę, gdyby nie banalne błędy słabiutkiej, półamatorskiej drużyny z Częstochowy, która gra w najwyższej lidze tylko dlatego, że gra w niej 14 ekip i nikt nie spada. Poziom niestety u nas taki, jak 10 lat temu, gdy walczyliśmy o utrzymanie, ale emocji znacznie mniej, właśnie z powodu zamkniętej ligi i 14 ekip, co widać po frekwencji, bo nie pamiętam, kiedy było tak źle. Widać jak na dłoni, co znaczy trener - w przypadku Gdańska i Radomia. U nas za bardzo uwierzono w Makosia, jego sukcesy sprzed 2-3 lat to pewnie w połowie, jak nie więcej zasługa Antigi.
Ma
dodano: 2015-12-09 23:08:08
Cieszy wygrana i trzy punkty, ale na ZAKSĘ to jeszcze bardzo cieniutko!
pepsi
dodano: 2015-12-09 21:38:48
wygraliśmy dwa przegrane sety, zwłaszcza ten drugi wydawał się już nie do odwrócenia, a tu proszę - częstochowianie zaczęli popełniać proste błędy, doskonały atak w narożnik Dawida Murka i oczywiście nieustannie świetna postawa Kuby Jarosza, a w końcówce Kevina Klinkenberga pozwoliły nam wyjść z tego obronną ręką. pajac na słupku oczywiście musiał zepsuć widowisko, a nawet z wysokości ósmego piętra było widać wyraźnie przekroczoną linię przy zagrywce... no cóż, do zobaczenia w niedzielę na Zaksie.

Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z serwisu.

Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

rozumiem