Spotkanie rozpoczęło się od wyrównanej walki obu zespołów. Tak było aż do pierwszej przerwy technicznej, na której minimalnie prowadzili bydgoszczanie – 8:7, po błędzie w zagrywce Redwitza. Lepszy powrót na boisko zaliczyli częstochowianie, którzy po udanej kontrze Buniaka odskoczyli na dwa „oczka” – 10:8. Szybko o czas poprosił trener Piotr Makowski. Rozmowa z podopiecznymi przyniosła rezultat, bowiem gospodarze zaczęli odrabiać straty. Gdy blokiem popisał się Dawid Murek był remis – 12:12. Trener Michał Bąkiewicz zarządził czas dla swojej ekipy. Chwilę później ponownie przewagę mieli goście. Na drugą regulaminową przerwę w grze zbiegli przy stanie 16:14, po nieudanym zagraniu naszych siatkarzy. Szybko doprowadziliśmy do remisu. Po skutecznej akcji Wojciecha Jurkiewicza i bloku Jana Nowakowskiego był remis – 16:16. Prowadzenie odzyskaliśmy, gdy asem serwisowym popisał się Murilo Radke (18:17). Szybko o czas poprosił trener AZSu. Po powrocie obu ekip na boisko byliśmy świadkami zaciętej walki. Jako pierwsi piłkę setową mieli akademicy, po ataku Pataka blok-aut (24:23). Bydgoszczanie obronili jednak tę akcję i gra zaczęła toczyć się na przewagi. Ostatecznie minimalnie lepsi okazali się nasi siatkarze, wygrywając 27:25, po bloku Nowakowskiego.
Drugiego seta lepiej rozpoczęli częstochowianie, którzy po asie serwisowym Lipińskiego prowadzili 5:3. Gdy ten sam siatkarz popisał się skutecznym atakiem, a kontrę wykorzystał Patak, rywale wygrywali na przerwie technicznej 8:4. Po powrocie na boisko udało nam się częściowo zniwelować straty (8:10), jednak goście raz jeszcze odskoczyli (12:8). Gdy ponownie zmniejszyliśmy przewagę AZSu, o czas poprosił trener Michał Bąkiewicz (12:10). Krótka przerwa pomogła częstochowianom, a szczególnie Lipińskiemu, który wyraźnie złapał wiatr w żagle. Głównie dzięki niemu akademicy prowadzili na drugiej przerwie technicznej 16:12. Częstochowianie jeszcze powiększyli swoją przewagę (17:12), dlatego też na podwójną zmianę zdecydował się trener Makowski, a ta przyniosła efekt. Szybko odrobiliśmy większość strat. Po bloku pary Krzysiek/Jurkiewicz o przerwę poprosił szkoleniowiec akademików (17:15). Na parkiecie zrobiło się nerwowo, gdy sędzia pierwszy nie zauważył błędu przejścia linii końcowej przy zagrywce, którą sygnalizował sędzia liniowy. Po kilkuminutowej dość ostrej wymianie zdań, akcję powtórzono. Skorzystali na tym bydgoszczanie, którzy po akcji Jakuba Jarosza byli już bliscy wyrównania – 18:19. Niestety gościom ponownie udało się odskoczyć, co zmusiło trenera Łuczniczki do wzięcia czasu (18:21). Po nim raz jeszcze podgoniliśmy wynik – 21:22, a gdy asem serwisowym popisał się Jarosz był remis – 23:23! Rozstrzygnięcie przyniosła kolejna nerwowa końcówka, a seta zakończył Jarosz, który w wielkim stylu powraca na parkiet po kontuzji – 29:27!
Bardzo dobrze otworzyliśmy trzeciego seta. Skutecznie w ataku i w bloku, co dało nam prowadzenie 4:1. O czas poprosił Michał Bąkiewicz. Niewiele on jednak zmienił. Gospodarze grali bardzo pewnie. Po błędzie w zagrywce Lipińskiego, zbiegliśmy na czas techniczny przy stanie 8:3. Po powrocie na parkiet kibice w hali Łuczniczka mieli coraz więcej powodów do radości, tym bardziej, iż nasi siatkarze aż trzy razy z rzędu blokowali ataki rywali! Tym samym prowadziliśmy już 11:4. Drugą przerwę zarządził szkoleniowiec AZSu. Tak dobra gra gospodarzy wyraźnie jednak złamała akademików, którzy zaczęli popełniać własne błędy. Na drugim czasie technicznym wygrywaliśmy 16:10, po błędzie w zagrywce Pataka. Po wznowieniu gry bydgoszczanie kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku. Nadal świetnie prezentował się Jarosz, który był wyraźnym liderem naszej drużyny. Dodatkowo kolejny raz zdobyliśmy kilka punktów z rzędu blokiem – 22:12. Ostatecznie partia zakończyła się wynikiem 25:13.
MVP: Jakub Jarosz
Łuczniczka Bydgoszcz - AZS Częstochowa 3:0
(27:25, 29:27, 25:13)
Składy:
Łuczniczka Bydgoszcz: Radke, Jarosz, Jurkiewicz, Nowakowski, Klinkenberg, Murek, Bonisławski (libero) oraz Wolański, Krzysiek.
AZS Częstochowa: Redwitz, Buniak, Lipiński, Szalacha, Wawrzyńczyk, Patak, Stańczak (libero) oraz Kowalski, Polański, Szymura.