Oprócz siatkówki...
Niewiele osób zapewne wie o tym, że Portuondo ma swój zespół muzyczny. Grupa Portusclan powstała 18 stycznia 2009 roku. Po dwóch latach wydali płytę zatytułowaną: "Welcome to my Music". Zawiera ona mieszankę ballad, jak i dźwięki reeage, a także brzmienia raperskie. Jak w ogóle zaczęła się Twoja przygoda z muzyką? - „To było wtedy, kiedy uciekłem z Kuby. Był to taki okres w moim życiu, kiedy chciałem spróbować czegoś nowego. Ciągłe treningi nudziły mnie. Muzyka była dla mnie czymś, co miało na mnie dobry wpływ. Ponadto ludziom podobało się to, co tworzę. Muzyka była dla mnie odskocznią, pomagała mi” - odpowiada siatkarz naszej drużyny.
Czy zatem był taki moment w jego życiu, w którym pomyślał o porzuceniu sportu dla muzycznej kariery? - „Nie, absolutnie nie (uśmiech). Jedyne o czym teraz myślę to siatkówka, bo jest ona całym moim życiem. Gram w nią już od wielu lat. Muzyka jest czymś w rodzaju mojej pasji. Poza tym kariera sportowca jest krótka i musisz być gotowy na zaplanowanie czegoś innego w swoim życiu” - wyjaśniał Yasser Portuodno. Być może zatem po zakończeniu swojej przygody z siatkówką Kubańczyk będzie chciał w pełni oddać się latynoskim dźwiękom.
Siatkówka jest numerem jeden dla naszego przyjmującego. Oprócz niej i muzyki ma również inne zainteresowania. Co lubi robić w wolnej chwili, kiedy odpoczywa od treningu? - „Uwielbiam PlayStation, lubię też chodzić do kina. Jednak moim ulubionym zajęciem w wolnej chwili jest gra w piłkę nożną właśnie na PlayStation” - odpowiada.
Wspomnienia z reprezentacji...
Przez wiele lat był podporą kubańskiej kadry. Jednak jak wielu innych zawodników postanowił porzucić reprezentację aby móc spróbować czegoś nowego. W 2007 roku uciekł ze zgrupowania w Bułgarii, po czym musiał odbyć dwuletnią karencję. Po zakończeniu azylu politycznego wrócił do gry. Ani przez chwilę nie miał wątpliwości, że postąpił właściwie. - „Absolutnie nie żałuję tej decyzji. To była wtedy dla mnie najlepsza opcja. Nie miałem żadnej partnerki i czułem się samotny. Nic specjalnie mnie tam nie trzymało. Gdybym miał podjąć tą decyzję raz jeszcze byłaby ona taka sama. Na Kubie dzieje się teraz lepiej pod pewnymi względami, ale gdy ją opuszczałem nie było tak dobrze - opowiada 30-letni przyjmujący.
Dla Yassera Portuondo bycie kapitanem kadry narodowej było czymś zupełnie zwyczajnym. Najważniejsze było zdobywanie punktów dla swojej drużyny. - „Nie było to nic dziwnego, dla mnie to była normalna funkcja. Nie myślałem o tym, że jestem kapitanem, skupiałem się tylko i wyłącznie na grze. Trenerzy wybrali mnie na kapitana jeszcze w rozgrywkach juniorskich, zaakceptowałem to i tak już zostało” - przyznał podopieczny Mariana Kardasa.
W tym sezonie los kolejny raz sprawił, że Portuodno zagra ze swoim przyjacielem - Maikelem Salasem. Ceni sobie współpracę z nim. Lata wspólnej pracy z pewnością zaowocują w nowym klubie. Czy jednak nie mają czasami siebie dość nawzajem? - „Oczywiście, że nie (śmiech). Znamy się i gramy ze sobą już bardzo długo. Bardzo dobrze mi się z nim gra. Przeżyliśmy wiele pamiętnych chwil w przeszłości. Jest moim przyjacielem. Dużo ze sobą rozmawiamy i pomagamy sobie nawzajem” - twierdzi Portuondo.
Najlepszy klub, najlepszy siatkarz...
Na pytanie na jakim siatkarzu zawsze się wzorował, odpowiedział bez namysłu. - „Osmany Juantorena, który również jest z Kuby. Długi czas grał w Trentino, a w tym sezonie przeniósł się do Turcji” Portuodno grał m.in. we Włoszech, Rosji czy Iranie, gdzie spędził ostatni sezon. Jednak najmilej wspomina grę w Bułgarii. Nic dziwnego, bo wraz CSKA Sofia, gdzie spędził dwa lata osiągnął największe klubowe sukcesy - złoto i brąz mistrzostw kraju oraz puchar Bułgarii.
Kubańczyk miał okazję zwiedzić wiele krajów. Który go najbardziej zafascynował? - „To trudne pytanie. Każdy kraj, który odwiedziłem ma w sobie coś niezwykłego. Przykładowo jestem już tutaj miesiąc i zaskoczyło mnie bardzo ładne centrum miasta i duża ilość muzeów. Ciężko wybrać, który był najlepszy, bo każde państwo mi się na swój sposób podobało”. Co jeszcze ceni sobie w naszym mieście? - „Podoba mi się tutaj. Lubię Bydgoszcz, szczególnie dlatego, że jest tutaj bardzo cicho. Możesz normalnie wyjść na miasto i spotkać się ze znajomymi. W niektórych krajach nie było to takie łatwe i trzeba było uważać. Nie poznałem jeszcze na tyle miasta, aby móc powiedzieć coś więcej” - powiedział na zakończenie nasz przyjmujący.
***
Zachęcamy do kliknięcia w link: http://transfer-bydgoszcz.wspieramyklub.pl/aktualnosci/17499,.html - pamiętajcie, że odwiedzając nasz profil wspieracie klub!