AJ Nally od początku sezonu dał się poznać jako bardzo ekspresyjny, cieszący się z każdej akcji zawodnik. – „Kocham to, co robię. Zdałem sobie sprawę, że uwielbiam rywalizację, chcę zawsze dawać z siebie wszystko” – mówi Amerykanin. Swoim zachowaniem często przypomina on Vitala Heynena, który również żywiołowo reaguje na wydarzenia boiskowe – „Trener kocha to co robi, tak samo jak ja. Nasze charaktery są mocniejsze od większości, dlatego tak zachowujemy się, gdy coś się dzieje. Rzeczywiście jesteśmy ekspresywni. W ten sposób wyrażamy swoje emocje, krzyczymy, motywujemy innych do walki. Sprawia mi to ogromną frajdę, więc mam nadzieję, że wszystkim to odpowiada” – śmieje się AJ.
Amerykanin swoją przygodę ze sportem rozpoczął od koszykówki oraz lekkoatletyki. Przełomem dla AJ-a okazało się pójście do Springfield Collage, gdzie miał możliwość trenowania siatkówki. – „Kiedy rozpoczynałem zajęcia na uniwersytecie nie wiedziałem, że w przyszłości będę grał profesjonalnie. Chciałam się tam uczyć, dobrze bawić, poznawać ludzi i trenować siatkówkę” – wspomina przyjmujący Transferu. Dobra postawa Amerykanina i kontakty, jakie zdobył w trakcie swojej nauki sprawiły, że trafił do Europy.
W 2010 roku przyjmujący rozpoczął swoją profesjonalną karierę, a jego pierwszym europejskim klubem był holenderski Tilburg STV. – „To było dla mnie duże wyzwanie, grałem w nowym miejscu, przy innej atmosferze. Miałem tam wszystko, by nieustanie się rozwijać” – tłumaczy AJ. – „Gra w Holandii była dobrym przeżyciem, które rozpoczęło moją europejską przygodę. Oczywiście język był bardzo trudny, ale mam to szczęście, że gdziekolwiek gram, ludzie mówią po angielsku. To naprawdę ułatwia mi życie” – mówi Nally.
Kolejne dwa lata AJ rozegrał w lidze francuskiej, a przed rokiem trafił do Niemiec. W evivo Düren rozegrał bardzo dobry sezon, a jego zespół rozgrywki zakończył na piątej lokacie. Zdaniem Amerykanina, był to duży krok naprzód w jego karierze. – „W zeszłym roku trafiłem do dobrego środowiska siatkarskiego. Rywalizacja w lidze pomogła mi stać się lepszym zawodnikiem, poprawić swoją technikę. Jestem szczęśliwy, że mogłem tam grać. Po części dzięki moim niemieckim przyjaciołom, jestem teraz tutaj” – ocenił AJ.
Po udanym sezonie w Niemczech, Nally znalazł uznanie w oczach selekcjonera reprezentacji USA. – „To było moje marzenie od kiedy zacząłem grać profesjonalnie” – zdradza przyjmujący. – „Pierwszego dnia zgrupowania znalazłem się na sali z najlepszymi zawodnikami na świecie, których oglądałem cały czas w telewizji. Nagle grałem z nimi w jednej drużynie, to było naprawdę niesamowite. Wciąż żyję tym, co się wtedy wydarzyło!” – mówi. Chociaż siatkarz nie wziął udziału w mistrzostwach świata, jego ambicje nie osłabły. – „Cały czas czekam na nowe wyzwania, chcę pracować nad swoją grą i pomóc zespołowi”.
Od października amerykański przyjmujący realizuje swój kolejny cel, jakim jest gra w PlusLidze. – „Nie miałem żadnych wątpliwości, że chcę tu grać. To przecież jedna z najlepszych lig na świecie. Dla mnie to kolejny krok w karierze” – mówił na początku sezonu siatkarz Transferu. W obliczu kontuzji Tomasza Bonisławskiego, AJ sezon rozpoczął jako libero. Jak się okazało, nie był to dla niego debiut na tej pozycji. – „Ubiegłego lata grałem w kadrze jako libero. Być może gra na tej pozycji będzie moją przyszłością” – tłumaczył.
W USA dużą popularnością cieszy się futbol amerykański oraz baseball. Właśnie wielkim fanem obu dyscyplin jest Nally. – „Dla mnie baseball jest strategiczną grą, a ja bardzo lubię matematykę i jej wykorzystanie tutaj. W obu dyscyplinach jest mniej planowania, a więcej strategii. Niektórzy myślą, że po boisku po prostu biegają zawodnicy, ale przecież to wszystko oparte jest na odpowiedniej strategii” – mówi AJ. – „Lubię te sporty, ponieważ wymagają sporo myślenia” – dodaje. Przyjmujący będąc w Polsce wiernie śledzi wyniki i kibicuje swoim drużynom.
Kolejną pasją w życiu siatkarza Transferu jest łowienie ryb, szczególnie w rodzinnym gronie. – „Kocham wędkarstwo. Lubię spędzać czas z moją rodziną, wspólnie wędkować nad jeziorem, to dla nas naprawdę wyjątkowa sprawa” – tłumaczy AJ.
Dla Amerykanina przyjazd do Polski był szczególny z wielu względów. Jego babcia od strony mamy była Polką, a dziadek Rosjaninem. – „Pamiętam, że moja babcia przygotowywała na Wielkanoc pierogi i kiełbasę” – wspomina AJ. Ojciec przyjmującego pochodzi natomiast z Irlandii.
Autor: Aleksandra Kabat