Początek sobotniego meczu wyraźnie należał do drużyny JT Thunders, która bardzo szybko wypracowała wysokie prowadzenie. Dopiero w końcowej fazie seta podopieczni trenera Piotra Makowskiego zaczęli odrabiać straty, nawiązując wyrównaną walkę z rywalami. Z akcji na akcję graliśmy coraz pewniej, wygrywając drugiego i trzeciego seta. - Na pewno nie wiedzieliśmy, czego mamy się spodziewać od drużyny z Japonii. Zaskoczyli nas świetną grą w obronie, dlatego tak długo wchodziliśmy w ten mecz. W momencie, kiedy się z tym oswoiliśmy graliśmy jak równy z równym, czasami nawet przeważaliśmy na boisku. Mieliśmy swoje szanse, aby wygrać ten mecz, niestety się nie udało – powiedział atakujący, Bartosz Filipiak.
Drużyna z Japonii imponowała zwłaszcza grą w obronie, wielokrotnie podbijając nasze ataki. - Z punktu widzenia szkoleniowego był to dobry mecz, bo rozegraliśmy pięć pełnych setów. Japończycy grali naprawdę świetnie w obronie, a my pomęczyliśmy się w ataku, aby skończyć akcje punktem – dodał atakujący. Najlepiej punktującym siatkarzem w Łuczniczce ponownie był Milan Katić (17 punktów), którego wspierał Igor Yudin (15 punktów).
Mecz z japońską drużyną był dla naszych siatkarzy piątym sparingiem w okresie przygotowawczym. Drugi raz z rzędu nie udało się bydgoszczanom rozstrzygnąć na swoją korzyść tie-breaka i musieli uznać wyższość rywali. - To był na pewno przydatny mecz, aczkolwiek nic nie cieszy bardziej od zwycięstw. Są one bardzo ważne w kontekście budowania pewności siebie przed sezonem. Smuci jednak, że przegrywamy kolejny mecz w tie-breaku. Mam nadzieję, że zaczniemy je w końcu wygrywać i wszystko pójdzie w dobrym kierunku – dodał Filipiak.
W meczu o 3. miejsce rywalem Łuczniczki Bydgoszcz będzie AZS Częstochowa. Początek meczu o godzinie 13:00.