Minął prawie tydzień od ostatniego postu i wiele się wydarzyło. Okazało się, że w meczu z Gdańskiem, to my mieliśmy licencję na zbijanie i udało się wygrać. Spotkanie trochę się przedłużyło przez trzeci set, w którym sędziowie pogubili się z ustawieniem Trefla i mimo iż zakończył się on naszym zwycięstwem 25:15, to był to najdłuższy set tej kolejki ;) Martwi kontuzja Rogera, którego udanie zastąpił Kipek. Wywieźliśmy 3 punkty z trudnego terenu. W dużej mierze przyczyniła się do tego spora grupa naszych kibiców, którzy przyjechali do Gdańska i przez większość spotkania tylko ich było słychać na hali. Wszystkim razem i każdemu z osobna dziękuję w imieniu drużyny. Wielki Sza-cun dla Was! Graliśmy u siebie!
Mecz skończył się na tyle wcześnie, że udało mi się wybrać do kina na „Skyfall”. Nowy 007 to połączenie „Kevina samego w domu” z „MacGayverem”, ale i tak bardzo mi się podobał. Stawiam go w czołówce wszech czasów. „Casino Royale” wciąż liderem.
Na poniedziałkowej siłowni odwiedziła nas ekipa telewizyjna z programu „Nożem i widelcem”. Efekty tego nagrania będziecie mogli zobaczyć w połowie listopada na TVP Bydgoszcz. Oczywiście tym razem również nie chodziło o nasze wyniki sportowe, tylko o taniec... ech. Poniżej macie link do ich facebook'owej strony.
http://www.facebook.com/nozemiwidelcem?fref=ts
O 2 w nocy z poniedziałku na wtorek udaliśmy się autokarem do Warszawy. Stamtąd mieliśmy wylot do Monachium i dalej do Ankary. Po 13 godzinach podróży Turcja przywitała nas dużo cieplejszą temperaturą, niż w Polsce. Autokarem udaliśmy się do hotelu Ramada. Rozlokowaliśmy się w pokojach i zjechaliśmy na dół na obiad. Okazało się, że gospodarze zapomnieli nam go przygotować, dlatego musieliśmy trochę poczekać na pierwszy, większy posiłek po podróży. Wieczorem zrobiliśmy godzinny stretching w sali konferencyjnej hotelu, a następnie udaliśmy się na basen. Z racji na jego gabaryty, więcej było tam relaksu, niż pływania. Potem wszyscy udali się do łóżek odsypiać podóż lub oglądać pierwsze mecze NBA, dzięki jedynemu sensownemu kanałowi w hotelowej telewizji – NBA Channel ;)
Głównym punktem kolejnego dnia w Ankarze był trening na meczowej hali. Znajdowała się ona na terenie jakiegoś uniwersytetu i otoczona była akademikami. Przed nami trening miała lokalna drużyna uniwersytecka, z którą gościnnie trenował Sinan Tanik. Pamiętacie go? ;)
Czwartek był dniem meczu, więc nie było mowy o jakimkolwiek zwiedzaniu. Wszyscy koncentrowali się na czekającym nas zadaniu. Na trybunach przywitały nas grupy dzieciaków wyposażonych we flagi i tańczących „Gangam style” ;)
Już pierwsza piłka spotkania, w której Kipek zaatakował wyraźnie po bloku w aut pokazała nam, że ten mecz będziemy toczyć nie tylko z zespołem Halkbanku, ale też z sędziami. Bez wahania pokazali aut. Wielokrotnie w tym długim i wyczerpującym spotkaniu bez mrugnięcia okiem podejmowali absurdalne decyzje, zmieniając często (o dziwo!) prawidłowe decyzje liniowych. Oczywiście nie można zwalić całej winy na sędziów. Byliśmy tego dnia zespołem gorszym. Wielka szkoda, bo zabrakło naprawdę niewiele, żeby wygrać spotkanie po tie-break'u. Długo nie mogliśmy pogodzić się z tym, co się stało i po meczu trwały dyskusje z sędziami, którzy gubili się w tłumaczeniach swoich decyzji. Nic to niestety nie zmieni. Taki jest sport. O 4 rano wyjechaliśmy na lotnisko, a wieczorem byliśmy już w Bydgoszczy.
Poniżej wstawiam kilka zdjęć z tego wyjazdu oraz jedną z ważniejszych akcji meczu, przy stanie 14:14 w tie-break'u. Szkoda jej, tym bardziej, że mieliśmy 3 kontry dograne w punkt...
Nie mogę nie podziękować małej, ale za to głośnej grupce rodaków, którzy wspierali nas na hali wyposażeni w biało-czerwone szaliki. Wielkie dzięki! ;)
Wracamy do plusligowej rzeczywistości. Już w poniedziałek gramy z aktualnym mistrzem – Resovią. Takie mecze zawsze są dużym wydarzeniem. Mam nadzieję, że nasza historia pojedynków z Rzeszowem przyciągnie na halę wielu kibiców. Patrząc na ostatnie sezony można zauważyć, że mamy z nimi nie najgorszy bilans. Ostatni mecz z nimi, w zeszłym sezonie, był chyba jednym z lepszych i ciekawszych spotkań w naszym wykonaniu.
Uciekam odespać podróż, bo już jutro spotykamy się o 9:30 na siłowni. Mam nadzieję, że pomożecie nam dopingiem w poniedziałek ;) Udajmy, że meczu nie ma w telewizji i spotkajmy się na hali. Co Wy na to?
Pozdrawiam A.
P.S.: Pamiętajcie, że to nie koniec naszej przygody z Pucharami. Spadamy do Pucharu Challenge, także głowa do góry ;)