Zacznę od tego co najważniejsze, czyli od zwycięstwa w Kielcach. Zawsze gra się nam tam ciężko. Nie wiem czy pamiętacie pojedynek w Hali Legionów z zeszłego sezonu. Jego scenariusz był niemalże identyczny. Na hali śmierdziało tie-break'iem, ale przycisnęliśmy w końcówce i udało się wywieźć ze świętokrzyskiego 3 punkty. Nasza gra może nie była effectowna, ale za to effectywna. Jak dla mnie, to zawsze możemy grać brzydko, jeśli tylko będziemy wygrywać;)
W Kielcach przed wyjazdem na poranny rozruch wykorzystaliśmy chwilową nieuwagę kierowcy i przejęliśmy tę łajbę:) Też uważacie, że Kipek byłby lepszym sternikiem? :)
Nasz kierowca zrobił trasę Kielce- Bydgoszcz w 5 godzin z hakiem. Na miejscu byliśmy około 5 rano. Z Kipkiem za kółkiem bylibyśmy o 3. Najpóźniej:>
Jeszcze jedna ciekawostka z wyjazdu do Kielc! Stefan na spacerze złapał jaszczurkę. Postanowił postraszyć nią chłopaków na odprawie taktycznej. Głównym celem był nasz statystyk Robert (ksywa Kaziu). Zobaczcie sami!
Mieliście spore problemy ze wskazaniem właściwych par, jeśli chodzi o pokoje hotelowe. Nikomu nie udało się trafić kompletu! Dlatego szalik będzie nagrodą w kolejnym konkursie, którego zasad jeszcze nie wymyśliłem;) Pewnie jesteście ciekawi, jaka była prawidłowa odpowiedź. Oto rozwiązanie:
Ja - Roger (Marcin Wika! Myślałem, że czapka z logiem RF wystarczy jako podpowiedź:P),
Stefan - Miśkin,
Konar - Wieczór,
Kipek - Pingol,
Jurek - Lipa,
Orzech - Ludzik,
Skoro tak sobie rozwiązujemy konkursy to zakończył się ten na logo mojego bloga. Nadesłaliście wiele ciekawych prac. Niestety mogłem wybrać tylko jedną. Wygrała Magdalena Rossa. Nagrodą są dwa bilety na sobotni mecz z Politechniką. Dziękuję i GRATULUJĘ! Oto projekt Magdy:
Zaczyna się ciężki okres dla nas. Będziemy grali mecze ligowe na przemian z pucharowymi. Dlatego tym ważniejsze jest to, jak się odżywiamy i jakie suplementy przyjmujemy. Za to odpowiedzialny jest Alchemik czyli Wojtek Janas. To on przygotowuje dla nas te wszystkie specyfiki, które łykamy i wypijamy każdego dnia. Trochę tego jest. To nasza dzienna dawka. Zobaczcie sami.
Właśnie skończyłem oglądać powtórkę "meczu jesieni" Polska- Anglia. Obejrzałbym na żywo, gdyby mecz odbył się w pierwszym terminie, bo wtedy akurat mieliśmy wolny wieczór. Wyobrażacie sobie samochód cabrio, w którym dach można zamykać tylko, jak nie pada deszcz? Żenada. W takich dniach cieszę się, że uprawiam sport halowy, który kompletnie nie zależy od pogody. Gdyby ludzie odpowiedzialni za organizacje tego spotkania obejrzeli sobie prognozę pogody na wtorek, pewnie mecz by się odbył. A jak gardzą prognozami telewizyjnymi, to mogli zapytać górali. Mój Tato, który jest góralem z krwi i kości, już w poniedziałek wiedział, że "idzie dysc idzie dysc idzie sikawica!". No cóż, wszyscy wiedzieli tylko nie Ci, których powinno to najbardziej interesować.
W naszej szatni jednogłośnie wygrał wczoraj mem internetowy z Jackiem Gmochem. Leżeliśmy ze śmiechu;)
Mam nadzieję, że zobaczymy się w sobotę na Łuczniczce. Wierzę, że wybierzecie doping na żywo, a nie w kapciach przed telewizorem;) Będzie on nam bardzo potrzebny, bo Warszawa to wymagający rywal, o czym przekonali się ostatnio chłopaki z Jastrzębia. Rozmawiałem wczoraj z Kubą Bednarukiem, który spytał się, czy już się ich boimy. Odpowiedziałem, że póki co to boję się, żeby mi stolicy nie zalało;P Z Waszą pomocą jesteśmy w stanie z nimi wygrać!
To co? Do zobaczenia na hali? ;)
Pozdrawiam. A.