Nasza drużyna na Facebooku
Nasza drużyna na Instagramie
Nasza drużyna na Twetterze
Jeszcze o meczu z Jastrzębiem

Po porażkach z teoretycznie łatwiejszymi rywalami - Fartem i Pamapolem, a potem z AZS Politechniką i Skrą, bydgoską Delectę zaczęto skreślać z pierwszej szóstki w lidze. Czy słusznie? Czy te zespoły swoimi kolejnymi wynikami nie potwierdzają słów Waldemara Wspaniałego o silnych, wyrównanych rozgrywkach? Owszem, razić i mocno zastanawiać musi przede wszystkim styl tych porażek i słaba w nich forma prawie wszystkich zawodników. I to jest problem do rozwiązania dla trenerów.

Po siedmiu kolejkach widać, że każda z drużyn z ambicją i mobilizacją podchodzi do kolejnych spotkań. Zwycięstwo Delecty z Jastrzębskim Węglem, w końcu wicemistrzem Polski i uczestnikiem Ligi Mistzrów, to z pewnością jedna z wielu (i nie ostatnia pewnie) niespodzianek. Potwierdzająca tylko to, że każdy może wygrać z każdym i walka o miejsce w szóstce może rozstrzygać się w ostatnich meczach rundy zasadniczej. Dla bydgoskich kibiców ważne jest również to, że zespół, choć po trzech porażkach z rzędu nie był w sytuacji komfortowej, potrafił podnieść się, poprawił przyjęcie, grę z pierwszego ataku i kontry, a przede wszystkim, tak jak w spotkaniu z AZS Olsztyn wytrzymał końcówki setów. Szczególnie czwartego, w którym przegrywał 22:24.

Teraz najważniejsze utrzymać ten poziom, zmobilizować się na niedzielny mecz z Resovią, która jest w dołku (porażka z Częstochową), a w środę grała mecz w LM, a potem na ZAKS-ę.

- Początek był nerwowy - komentuje Michał Masny - To był mecz o "życie" dla nas i dla nich. Potrzebowaliśmy tego zwycięstwa, dlatego początek był tak nerwowy. Później zaczęliśmy dobrze grać na zagrywce, w obronie i co najważniejsze kończyliśmy kontry i to zadecydowało o naszym zwycięstwie. Na początku też z tego powodu moje rozegranie pozostawiało wiele do życzenia, chłopaki bardzo dobrze przyjmowali zagrywkę, co później ułatwiło mi moją "robotę".

- Cieszymy się, że zdobyliśmy trzy punkty - mówil Martin Sopko. - Mieliśmy pięć punktów i robiło się bardzo nerwowo. Wygrana "trzyma" nas w grze o szóstkę, w co nadal wierzymy i co jesteśmy w stanie zdobyć. Wygrana z takim przeciwnikiem jak Jastrzębski Węgiel się liczy. Gra nie była może widowiskowa, jednak najważniejsze są punkty. Zmotywowaliśmy się naprawdę na sto procent. Osobiście myślałem, że kibiców będzie mniej, bo źle graliśmy, oddawaliśmy punkty przeciwnikom. Jestem bardzo szczęśliwy, że kibice mimo tego dość licznie przyszli do Łuczniczki. Mam nadzieję, że na kolejne mecze będzie ich jeszcze więcej, a my pokażemy jeszcze lepszą siatkówkę.

Martin Cerven: - Moim zadaniem jest pomagać zespołowi, jak jest potrzeba, no i się udało. Cieszymy się z tego zwycięstwa. Wszyscy zagrali bardzo dobre zawody. Dużo kibiców, bardzo dobra atmosfera, wtedy naprawdę bardzo dobrze się gra.

Stanisław Pieczonka: - Zdobyliśmy trzy punkty, oby taką dyspozycję udało się utrzymać do końca rundy. Nie byłem pewny mojej gry w tym meczu. Trzy dni leżałem w łóżku, miałem wirusowe zapalenie oka, nie było mnie na treningach.

Grzegorz Szymański: - Walczyliśmy, mieliśmy więcej szczęścia niż w poprzednich meczach, dobrze graliśmy zagywką. Fajne zmiany dali Stasiu Pieczonka, Michał Cerven, popełniliśmy mniej błędów i to chyba nam pomogło. Jak się gra cały mecz i trener cię nie zmienia, a na dodatek gra idzie w miarę dobrze, to nabierasz pewności siebie. Cieszę się, że była taka atmosfera na trybunach, dodała nam skrzydeł i dzięki temu też wygraliśmy.

2010-11-17:1530 Napisane przez: Anna Falk

Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z serwisu.

Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

rozumiem