- „Ciężko się gra z takimi zespołami jak Lubin jak nie funkcjonuje nawet jeden element. U nas nie funkcjonowały dwa, a nawet powiedziałbym, że trzy. Dlatego wygrana Lubina jest jak najbardziej zasłużona" - podsumował ten mecz bydgoski przyjmujący, Łukasz Wiese.
W drugiej partii naszym siatkarzom niewiele brakowało do wygranej. Toczyła się bardzo zacięta walka, zakończona dopiero wynikiem 28:30. Dlaczego nie udało się odwrócić wyniku na naszą korzyść? - „Zabrakło tak naprawdę lewego skrzydła" - tłumaczy Wiese - "Kuba jest obecnie w bardzo dobrej dyspozycji, ale sam meczu nie wygra. Siatkówka to sport zespołowy i piłki kierowane są do wszystkich zawodników, więc naprawdę graniczyłoby to z cudem. Do tego drobna pomyłka w końcówce i przegraliśmy niestety na przewagi...".
W ostatnim czasie naszą drużynę znowu zaczęły nękać kontuzje. Pęknięcie palca, którego Janek Nowakowski nabawił się na jednym z treningów, wykluczyło go z gry. - „Myślę, że miało to spore znaczenie. Janek jest naprawdę solidnym środkowym. Zawsze daje na boisku dużo z siebie i to się przekłada na naszą lepszą grę. Ale mamy dwóch innych bardzo dobrych środkowych i nie można mieć żadnych pretensji do Grześka Kosoka czy Wojtka Jurkiewicza".
Po przerwie świątecznej naszych siatkarzy czeka wyjazdowe spotkanie przeciwko AZS Politechnice Warszawskiej. Jakie są założenia przed tym spotkaniem? „Zawsze jedziemy po trzy punkty" - deklaruje Łukasz - „Ale nasza gra... Przeplatamy bardzo dobre mecze z meczami złymi. Musimy to ustabilizować i na pewno nie możemy zwieszać głów, bo to najgorsze co moglibyśmy zrobić w tym momencie. Musimy wstać i zacząć pracę od nowa". Jak? – „Gdybym znał recepturę to na pewno zrobiłbym wszystko, żeby było lepiej" - kończy przyjmujący.
*rozmawiała Roksana Jankowska