Po bezdyskusyjnym zwycięstwie w dwóch pierwszych setach (25:15 i 25:19) znowu w drużynie Transferu coś się zacięło. Brak siły w ataku, błędy komunikacyjne, nieprecyzyjne przyjęcie, nerwowość. Efekt - przegrana w trzecim secie. Stare porzekadło mówi, że zwycięzców się nie sądzi, ale jeżeli można wygrać mecz bez straty seta, to trzeba to zrobić.
Marcin Waliński, który tylko na chwilę pojawił się na boisku, bardzo uważnie przyglądał się poczynaniom swoich kolegów z kwadratu dla rezerwowych -„To był dziwny mecz. Tu się zawsze dziwnie gra. Pierwsze dwa sety padły naszym łupem i powinniśmy wygrać 3:0, ale w trzecim secie podaliśmy rękę Politechnice i przegraliśmy na przewagi”.
Przegrany partia chyba każdemu przypomniała pierwsze spotkanie sezonu, kiedy to drużyna Transferu prowadząc z podopiecznymi Jakuba Bednaruka 2:0 przegrała spotkanie 2:3. Scenariusz zaczął się powtarzać: „Znowu po drugim secie wkradło się jakieś rozluźnienie. Powinniśmy docisnąć i wygrać w takim stosunku jak w pierwszym i drugim. Może to dobra zagrywka Piotrka Lipińskiego spowodowała takie zamieszanie w przyjęciu. Nie wiem – mam nadzieję, że takie sytuacje nie będą się więcej zdarzały. Powinniśmy je wyeliminować – ale to jest sport”.
Analizując jeszcze dogłębniej poczynania zawodników Transferu w trzeciej partii, można się zastanawiać, czy nie był to chwilowy brak sił i zmęczenie - „Kompletnie się zatrzymaliśmy. Przestaliśmy grać. Jesteśmy trochę zmęczeni, bo do tej pory graliśmy systemem środa - sobota. Teraz mamy przerwę do 12 grudnia. Będziemy mieli okazję trochę się zregenerować – fizycznie i mentalnie. Ta ciężka praca odbija się na naszej dyspozycji”.
- „Najważniejsze, że wygraliśmy. Oby to zwycięstwo za 3 punkty umocniło naszą pozycję w górnej części tabeli” – zakończył Waliński.
Oby również w ciągu najbliższych dni zawodnicy Transferu szybko zregenerowali siły i pełni energii przystąpili do ostatnich spotkań w 2014 roku – już w najbliższy piątek z Indykpolem AZS Olsztyn, 20.12 z Effectorem Kielce i 28.12. z MKS Banimexem Będzin. Pełna pula w zasięgu ręki.