Powrót po latach
Woicki miał już okazję występować w zespole znad Brdy. Miało to miejsce w sezonie 2009/2010. Po roku spędzonym wówczas jeszcze w Delekcie, przeniósł się do Bełchatowa. Następnie po krótkim epizodzie w Warszawie, ponownie trafił do Bydgoszczy. Jak się z tym czuje? - „Bardzo dobrze. Tutaj jest dobry klimat na siatkówkę. Moje pożegnanie nie było jakieś dramatyczne. Strasznie się cieszę, że mogłem tutaj wrócić. To środowisko siatkarskie jest tak pozytywne, że łatwo się tu przystosować” - mówi rozgrywający bydgoskich siatkarzy. Do klubu przychodził z radością, tym bardziej, iż gra w nim także Marcin Wika – jego przyjaciel. - „Znamy się długo, nie musimy nawet ze sobą dużo rozmawiać, często jest to zbędne. Bardzo fajnie jest mieć w kimś oparcie. Nasze rodziny pomagają sobie nawzajem. Właśnie w tej chwili otrzymujemy od nich bardzo wiele wsparcia, dzięki temu łatwiej nam jest się zaaklimatyzować w Bydgoszczy” - przyznaje siatkarz Transferu, który gdyby nie odbijał piłki, być może zostałby policjantem.
Panie Władzo?
- „Szczerze mówiąc nie mam pojęcia kim chciałbym zostać. Być może policjantem. To bardzo ciekawy zawód, można pomagać innym ludziom. Ale jest to taka fascynacja dystansowa. Nie zastanawiałem się kim chciałbym zostać, ciężko jest tak jednoznacznie stwierdzić, ale policjanci bardzo często zbierają cięgi w Polsce, a wykonują naprawdę kawał dobrej roboty” - komentował Woicki. Nic zatem dziwnego w tym, że ulubionymi serialami naszego rozgrywającego są te o tematyce kryminalnej - „Zdecydowanie lubię oglądać seriale kryminalne. Moim ulubionym jest "Mentalista". Filmów tego rodzaju raczej nie preferuję. Książki czytam, właściwie wszystkie, oprócz kryminałów” - wyjaśnia. Wolny czas, którego jak każdy gracz nie ma zbyt wiele, poświęca głównie swoim najbliższym - „W wolnym czasie odpoczywam. Mam wiele sposobów na jego spędzanie, przede wszystkim wiąże się on z przebywaniem z moim synem. To jest podstawa. Właśnie jemu poświęcam większość wolnego czasu”. Brakuje go natomiast do uprawiania innych sportów, dlatego jeśli już, skupia się bardziej na oglądaniu i śledzeniu poczynań sportowców w pozostałych dyscyplinach - „Nie mam zbyt wiele czasu na uprawianie innych sportów. Za to chętnie oglądam koszykówkę, zwłaszcza NBA. Bardzo lubię również piłkę nożną”.
Wspólna, rodzinna pasja
Żona Pawła – Joanna – pasjonuje się fotografią. Rozgrywający Transferu nie ukrywa, że również lubi fotografować - „Razem zaraziliśmy się tą pasją i lubimy się nią bawić. Syn jest naszym głównym modelem. Oprócz niego fotografujemy innych ludzi, głównie są to znajomi. Czasami uda mi się nawet zrobić żonie niezłe zdjęcie i wtedy jest to dla mnie sukces. Przeważnie to ona jest fotografem, ja tylko od czasu do czasu. Gdy jednak wykonam dobre zdjęcie jestem z siebie bardzo zadowolony” - przyznaje.
Sam dla siebie rywalem
Podopieczny Mariana Kardasa nie ukrywa, iż sam jest dla siebie największym rywalem. Dlaczego tak właśnie sądzi? - „Myślę, że będąc na boisku, grając w siatkówkę jestem dla siebie największym przeciwnikiem. To właśnie sobie mogę najbardziej zaszkodzić. Za każdym razem toczę ze sobą bitwę” - mówił nam Woicki, który dość niespodziewanie tę samą cechę w swoim charakterze podaje jako wadę i zaletę, a mianowicie upór. To może pomóc, przede wszystkim w dążeniu do wyznaczonego sobie celu i osiągnięciu sukcesu. Ten największy sportowy jeszcze przed rozgrywającym, co sam podkreślał - „Mój największy sukces sportowy jest cały czas przede mną. Ciężko powiedzieć, który do tej pory jest najważniejszy. Chyba Mistrzostwo Europy w 2009 roku lub udział w igrzyskach olimpijskich rok wcześniej. To są takie dwa najważniejsze sukcesy” - opowiadał. To właśnie w 2009 roku reprezentacja Polski z Pawłem Woickim w składzie stanęła na najwyższym stopniu podium podczas mistrzostw rozgrywanych w Turcji.
Iskra Odincowo
To jednak nie żaden mecz z mistrzowskiego turnieju jest tym, który podopieczny Mariana Kardasa zapamiętał najlepiej. Choć takich, które pozostaną w jego głowie jest co najmniej kilka - „Jest kilka takich spotkań. Nie mam jednego. Na pewno jakimś tam przełomowym meczem, który wywarł duży wpływ na moją osobowość był pojedynek z Iskrą Odincowo w 2007 roku. Grałem wówczas w Częstochowie, zresztą razem z Marcinem Wiką. Później też zagrałem kilka ważnych spotkań, które zostaną w mojej pamięci” - powiedział nam Paweł Woicki. Dziś prowadzi grę bydgoskiego Transferu. Wszyscy doskonale znamy go z nieszablonowych zagrań, którymi niejednokrotnie potrafi zaskoczyć przeciwnika. Czy wzorował się, na którymś z siatkarzy? - „Nie ma jednej takiej osoby. Imponuje mi wielu sportowców, są wśród nich również siatkarze. Ale konkretnego wzoru do naśladowania nie miałem” - przyznaje siatkarz naszego klubu.