Mecze pomiędzy naszym zespołem a akademikami z Olsztyna, toczone w hali Urania, zawsze należą do niezwykle wyrównanych i emocjonujących. Tak było również we wczorajszym pojedynku, który rozstrzygnął się w pięciu setach - „Jadąc tutaj do Olsztyna liczyliśmy się z tym, że będzie ciężko i rywal na pewno się nie położy tylko będziemy musieli wywalczyć to zwycięstwo. Może ten mecz wyglądał trochę dziwnie. Raz drużyna z Olsztyna miała przewagę i zdobywała punkty seriami, a raz robiliśmy to my i tak na zmianę. Widać to po wyniku. My wygraliśmy pierwszego seta, oni drugiego i tak dalej... Ale na pewno cieszymy się, że wracamy z tego trudnego terenu z dwoma punktami i myślę, że to jest dobry prognostyk na dalsze mecze" - komentował bezpośrednio po zakończonym pojedynku atakujący naszej drużyny, który zwrócił uwagę na atmosferę panującą w hali. Olsztyńscy kibice stanęli na wysokości zadania i z całych sił dopingowali swój zespół w walce o zwycięstwo. Wierzyli do końca, nawet wtedy, gdy ich ulubieńcy przegrywali kilkoma punktami. Atmosfera na trybunach była więc niesamowita, a walka na parkiecie równie imponująca - „Naprawdę gorąca atmosfera na trybunach i bardzo ciężki mecz. Z naszej strony chłopaki pokazali jednak bardzo dobrą siatkówkę, przeciwnik również, ale najważniejsze, że to my wygraliśmy" - cieszył się po meczu Marcin Waliński, który pod nieobecność Stephana Antigi znalazł się w dwunastce na ten pojedynek.
Dla Marcina było to pierwsze spotkanie w nowym sezonie, w którym znalazł miejsce w składzie meczowym. Dostał również szansę pokazania się na parkiecie - „Bardzo się cieszę, że trener dał mi szansę w tym meczu. Udało mi się wejść i pokazać coś w miarę dobrego. Ale najważniejsze jest dobro zespołu. Najważniejsze, że wygraliśmy i cieszę się, że mogłem również w tym zwycięstwie uczestniczyć" - mówił nasz przyjmujący. O ile cieszyć może sama wygrana, to jednak na pewno niepokoją przestoje w grze, które uwidaczniały się już podczas meczu z Treflem. Kilka punktów traconych w jednym ustawieniu sprawiało, że sytuacja na boisku robiła się nerwowa - „No tak, faktycznie były przestoje, ale w tym meczu chłopaki wyszli w nietypowym ustawieniu, bo zabrakło Stephana Antigi, który boryka się z kontuzją. Zagrał za niego Antti Siltala, zresztą bardzo przyzwoite spotkanie, tylko wiadomo że Antti nie przyjmuje tak jak Stephan i właśnie te przestoje wynikały z tego, że gubiliśmy się trochę w przyjęciu" - próbował wyjaśniać Łukasz Owczarz. Podobnego zdania jest również Marcin Waliński - „Mieliśmy dzisiaj przestoje przede wszystkim w przyjęciu zagrywki. Było widać, że brakowało Stephana Antigi. Były takie momenty, gdzie chłopaki nie porozumiewali się w przyjęciu i ta piłka wpadała nam w boisko" - komentował podopieczny Piotra Makowskiego. Nasz przyjmujący zwrócił jednak również uwagę na to, że pojawiały się problemy ze skończeniem ataku - „W niektórych akcjach mieliśmy problemy ze skończeniem ataku, także można powiedzieć, że ten element działał tak pół na pół. Były dobre akcje, a później pojawiały się jakieś trzy, cztery nieskończone piłki".
Nasz zespół dzielnie walczył o wygraną w tym spotkaniu, co udało się osiągnąć po pięciu partiach. Liczą się jednak dwa punkty - „Wypełniliśmy założenia taktyczne i udało się wygrać. To zwycięstwo dedykujemy Mateuszowi Moszkowskiemu i jego rodzicom" - powiedział po zakończonym pojedynku Marcin Waliński. Wtórował mu nasz atakujący - „To była dla nas dodatkowa motywacja. Graliśmy dla Mateusza" - przyznał.
Kolejny pojedynek bydgoszczanie zagrają w Kielcach, gdzie o punkty może być równie ciężko jak w Olsztynie - „Myślę, że mamy szansę wygrać z każdym. Liga jest wyrównana. Na pewno w Kielcach będzie równie ciężki mecz jak ten w Olsztynie, ale będziemy walczyć do końca. Zostawimy serce na boisku i myślę, że jeśli zagramy dobrze, to mamy szansę na zwycięstwo" - zakończył z optymizmem w głosie, Łukasz Owczarz.
*w Olsztynie rozmawiała Anna Falk (Delecta Bydgoszcz)