Nasza drużyna na Facebooku
Nasza drużyna na Instagramie
Nasza drużyna na Twetterze
Wojciech Jurkiewcz: "To jest mój klub"

Można powiedzieć, że czuję się jak w domu. Wszystko zmierza w kierunku, aby tu zostać. Córka poszła tutaj do szkoły, także zdecydowanie wracam do Bydgoszczy jak do domu” – mówi kapitan naszej drużyny, Wojciech Jurkiewicz.

Do grodu nad Brdą trafił w 2009 roku -  „Gdy przyjeżdżałem tutaj to słyszałem o Bydgoszczy i o "wojnie" bydgosko-toruńskiej. Ja byłem pozytywnie zaskoczony i myślę, że Bydgoszcz zasługuje na dużo więcej, na dużo lepsze zdanie o niej, niż jest to w rzeczywistości. Myślę jednak, że to się z każdym rokiem zmienia. Bydgoszcz dużo robi, zwłaszcza odnośnie promocji w kwestii sportowej. Rozwija się z każdym rokiem i coraz więcej ludzi odbiera ją bardziej pozytywnie, niż mówią stereotypy” – przyznaje siatkarz Transferu Bydgoszcz, który najprawdopodobniej na stałe osiedli się w naszym mieście.

Kapitan przez duże K
W drużynie jest już od pięciu sezonów, od czterech pełni w niej rolę kapitana – „Na pewno czuję to zaufanie, bo jest to wybór zawodników. Każdego roku odbywa się głosowanie i to cały zespół wybiera tę osobę. Myślę jednak, że to nie jest kwestia wodzowskich zdolności, tylko po prostu mają do mnie na tyle zaufania, wiedzą czego mogą się po mnie ewentualnie spodziewać i stąd ten wybór. Ja się cieszę i staram się z roku na roku być lepszym kapitanem, choć pewnie nie zawsze to  wychodzi” – mówił nam Wojciech Jurkiewicz, opowiadając także o swoich 'obowiązkach' – „Jest kilka zadań technicznych, które musi spełniać kapitan i jest też w różnych wypadkach ważną osobą w szatni. Aczkolwiek u nas akurat nigdy nie było takiej sytuacji, że trzeba było interweniować, czy tłumić jakieś  ogniska zapalne. Nie jest to w żadnym stopniu dla mnie balast” – przyznaje nasz środkowy. Nie ukrywa jednak, iż ten sezon jest jednym z trudniejszych -  „W poprzednich sezonach zespół był od dłuższego czasu ze sobą, znaliśmy się bardzo dobrze, także było to dużo łatwiejsze. Natomiast w tym roku został zbudowany zupełnie nowy zespół i tutaj była większa rola do spełnienia. Tworzymy naprawdę bardzo fajną grupę. Niestety nie widać tego po wynikach, ale mam nadzieję, że to przyjdzie z czasem”.

Rola kapitana jest rolą odpowiedzialną. Przeważnie kapitan przebywa na boisku niemal cały czas. W przypadku Wojtka, ze względu na jego pozycję, nie jest to do końca możliwe. Czy jednak faktycznie jest tak, że kapitan to najważniejsza osoba zaraz po trenerze? Zbiera zespół na środku i gdy trzeba krzyknie parę ostrych słów? - „Zazwyczaj tak, jednak akurat w mojej sytuacji jest to tak, że nie jestem cały czas na boisku. Moja pozycja, środkowego bloku, zmusza mnie do zejścia z boiska. Jednak myślę, że tutaj zarówno ja, czy każdy inny bardziej doświadczony zawodnik potrafi w danym momencie zainterweniować i próbować pobudzić, czy pomóc drużynie. Uzupełniamy się. Czy to kapitan, czy też zazwyczaj takimi osobami są rozgrywający, którzy kierują grą i oni starają się jak to jest tylko możliwe motywować i próbować pobudzać wszystkich do lepszej gry” – przyznaje podopieczni Vitala Heynena.

Emocjonalne więzi
W swojej karierze jeszcze w żadnym klubie nie występował tyle lat. Jest także jednym z zawodników, którzy występują w Bydgoszczy najdłużej. Kibice zaczynają mówić o nim, że jest już ‘trochę nasz’ – „Na pewno cieszą mnie takie opinie” – uśmiecha się nasz kapitan.  „Dobrze się tutaj czuję. Mam nadzieję, że swoją postawą na boisku czy poza nim, daję do zrozumienia, że zależy mi na bydgoskiej siatkówce i na tym, by szła ona do przodu. Czuję się w Bydgoszczy jak w domu i to jest mój klub” – przyznaje.

Siatkówka sposobem na życie
Przygodę ze sportem rozpoczynał jednak nie z siatkówką, a z piłką ręczną – „W mieście, w którym się wychowywałem – w Lubinie – na tyle rozwinięta była tylko piłka nożna i piłka ręczna, że większość młodych ludzi wybierała pomiędzy tymi dwoma dyscyplinami. Tam było największe zaplecze i największe możliwości do trenowania” – wspomina środkowy bydgoskiego zespołu. Tak też trafił właśnie na zajęcia piłki ręcznej, jednak to nie była długa przygoda, bo związana tylko z rozgrywkami młodzieżowymi. Później, jak sam podkreśla, przypadkowo pojawiła się siatkówka, którą uprawiać zaczął późno, bo w wieku 21 lat – „Późno i zupełnie przez przypadek, bo całkiem inaczej planowałem sobie moje dalsze życie. Było ono kierowane na zupełnie inne tory. Sport był zawsze dla mnie ważny, ale bardziej w formie rekreacyjnej. Natomiast jest to typowy przykład, że można dać się ponieść losowi. Przez zupełny przypadek dostałem się do siatkówki i myślę, że w jakiś sposób wykorzystałem tę szansę. Siatkówka do dzisiaj jest moją pasją i sposobem na życie” – nie kryje Wojtek Jurkiewicz. Zawodowe uprawianie sportu związane jest jednak z wieloma poświęceniami – „Niestety czasami cierpią na tym moi najbliżsi, moja rodzina, bo muszą podporządkować się mojemu rytmowi, który nie jest taki zwyczajny. Ale nie żałuję, nie żałuje też tego moja rodzina. Dzięki siatkówce mogliśmy też zwiedzić i poznać bliżej w zasadzie całą Polskę. Mieszkaliśmy w różnych rejonach kraju, także jest to na pewno bardzo interesujące” – dodaje.

Piłka ręczna pozostała w rodzinie
W rodzinie Jurkiewiczów piłka ręczna jednak pozostała. Młodszy brat Wojtka, Mariusz, swoje życie związał bowiem właśnie z tą dyscypliną -  „Po tej przygodzie z piłką ręczną, raczej nie wiązałem przyszłości ze sportem, dlatego też nie mam takich przemyśleń, że fajnie byłoby, gdybyśmy grali razem. Tak czy inaczej, cieszę się z sukcesów brata i mocno mu kibicuję. Myślę, że jest to ciekawa sytuacja, że jest dwóch braci, którzy grają z mniejszymi bądź większymi sukcesami w dwóch różnych dyscyplinach. To też pokazuje, że można fajnie podzielić zainteresowania” – powiedział nam kapitan bydgoskich siatkarzy, który gdy tylko może śledzi poczynania swojego brata i jest jego wiernym kibicem. A życie kibica łatwe nie jest. Jak wytrzymuje to rodzina braci Jurkiewiczów? – „Na pewno mocno przeżywają. Chociaż już z biegiem czasu można się bardziej uodpornić. Każdy zawodnik, z upływem wieku, z dopływem doświadczenia, staje się bardziej odporny na wszelkiego rodzaju stresy i sytuacje, które są ciężkie do przeskoczenia. Myślę, że tak samo jest z rodziną, jako kibicami. Wcześniej bardziej to przeżywali, dzisiaj na pewno też przeżywają, ale nauczyli się radzić sobie z tymi nerwami i stresem, zarówno  przedmeczowym, jak i  w trakcie meczu” – komentuje Wojtek. Dzięki temu, że jest sportowcem łatwiej jest mu śledzić występy brata – „Na pewno oglądając odbieram to z troszkę innej perspektywy, takiej bardziej od środka, bo wiem jak to wygląda z tej strony. Aczkolwiek nerwy są zawsze. Zwłaszcza, że piłka ręczna jest sportem kontaktowym i oglądając każdy mecz Mariusza drżę o jego zdrowie” – przyznaje siatkarz naszej drużyny.

Najtrudniejszy z sezonów
Na koniec rozmowy wróciliśmy jednak do siatkówki, bo przecież to wokół niej kręci się życie naszego środkowego. W Bydgoszczy przeżył już wiele, jednak to właśnie obecny sezon jest dla kapitana Transferu najtrudniejszy, choć wspominał on również swój pierwszy rok w grodzie nad Brdą – „Mój pierwszy sezon tutaj był również trudny. Wtedy pierwszy raz została zbudowana drużyna z mocnymi nazwiskami, jak np. Piotrek Gruszka, Paweł Woicki czy Grzesiek Szymański. Balon oczekiwań był rozdmuchany bardzo mocno, a nie było wyników takich, jakich wszyscy się  spodziewali. Ten sezon jest jeszcze trudniejszy, bo oczekiwania na pewno były duże, aczkolwiek myślę, że każdy racjonalny kibic mógł przypuszczać, że nie będzie różowo. Każda tak drastyczna zmiana powoduje jakąś niepewność, ale  w najgorszych snach nie przypuszczałem, że będzie aż tak ciężko. Jeszcze jest szansa na uratowanie tego sezonu, także zrobimy wszystko co w naszej mocy, jeszcze wszystko jest w naszych rękach i mam nadzieję, że uda nam się tego dokonać” – mówił kapitan bydgoskiego zespołu.

Ostatni mecz, decydujący już bezpośrednio o miejscu w ósemce, już w najbliższą środę - „Na pewno nie jest to łatwa sytuacja, ale wiemy, że musimy zrobić wszystko, że nie ma już wyjścia awaryjnego. Musimy grać na maksimum naszych możliwości i tylko wtedy, nawet przy ewentualnej porażce, będziemy mogli ze spokojem spojrzeć w lustro i powiedzieć: zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy. Każdy z nas musi zagrać na swoim maksymalnym poziomie, nie myśleć o tym jak ważny jest to mecz, bo to na pewno nie pomoże. Musimy przystąpić do tego meczu, jak do każdego innego i walczyć do samego końca. Wszyscy wierzymy, że zakończy się to dobrze” – powiedział środkowy Transferu Bydgoszcz, Wojciech Jurkiewicz.

2014-02-27:2738 Napisane przez: Anna Falk
Dodaj komentarz
Imię:
Komentarze użytkownikówLiczba komentarzy: 9
bdg
dodano: 2014-03-02 11:52:24
To, co powiedział Wojtek jest naprawdę mega interesujące, ale niestety błędy Pani piszącej teskt bardzo rażą... pozdrawiam!
;)
dodano: 2014-02-28 23:25:56
Nie, po prostu chciałabym wiedzieć, czysta ciekawość.
hantom
dodano: 2014-02-28 21:48:49
do ;) Czy pytający to też dziecko?:)
;)
dodano: 2014-02-28 20:52:23
(Pytania nie odnośnie do wpisu). 1.Czy Garrett Muagututia ma dziecko? :) 2.Czy Piotr Sieńko (syn prezesa) także ma dziecko? Taka ciekawość :)
zofia
dodano: 2014-02-28 12:56:44
Wojtku, Panie Wojtku:) jest Pan najjaśniejszą gwiazdą naszego zespołu! Mam nadzieję, że zostanie Pan w Bydgoszczy jak najdłużej, a nawet na zawsze:)
Miranda
dodano: 2014-02-27 19:42:43
@ja - kto czyta nie błądzi. Ze strony plusligi: "Zespoły, które po zakończeniu fazy zasadniczej zajęły w tabeli miejsca od 9 do 12 utworzą pary meczowe i zagrają do dwóch wygranych meczów o ostateczne miejsca w klasyfikacji według następujących zasad: 1) pary meczowe (9 z 11) – (10 z 12) [...]Drużyny w tabeli końcowej uplasują się odpowiednio: na 9 miejscu (zwycięzca rywalizacji pary z miejsc 9 - 11), na 10 miejscu (zwycięzca rywalizacji pary z miejsc 10 - 12), na 11 miejscu (pokonany w rywalizacji pary z miejsc 9 - 11), na 12 miejscu (pokonany w rywalizacji pary z miejsc 10 – 12). Terminarz meczów o miejsca 9 - 12 termin 1 22.03.2014 termin 2 05. i ew. 06.04.2014 przy wyniku 1:1 w meczach"
ja
dodano: 2014-02-27 19:31:08
A co jesli mecz nie pojdzie po naszej mysli? Na kolejny jakis trzeba bedzie czekac do pazdziernika???
op
dodano: 2014-02-27 17:33:55
Bardzo miło się czyta to, że Transfer to jest klub Wojciecha :) Straaasznie miło. Miejmy nadzieję, że jeszcze pogra w siatkówkę, a nie siatkarska emerytura... Widzimy się w środę w hali Łuczniczka :)
hantom
dodano: 2014-02-27 17:26:23
Bardzo cieszy mnie fakt, że nasz kapitan jest związany emocjonalnie z Bydgoszczą. A jeśli chodzi o środowy mecz to jestem pewna, że dadzą radę i nerwy nie przeszkodzą w wygranej. Powodzenia i do zobaczenia na hali:)

Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z serwisu.

Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

rozumiem