Andrzej Wrona nie znalazł się w dwunastce na spotkanie z PGE Skrą Bełchatów z powodu kontuzji kolana i zza linii dziewiątego metra obserwował poczynania swoich kolegów, choć jak sam stwierdził - „Zdecydowanie wolę uczestniczyć w meczach, niż je oglądać”. Wczoraj mógł jednak tylko kibicować, a już od pierwszej piłki trwała emocjonująca walka. Bydgoszczanie wyszli na to spotkanie bez kompleksów. Grali skutecznie, pewnie i wykorzystywali każdy błąd rywala, by budować swoją przewagę. W konsekwencji zaowocowało to wyrównaną walką, a końcówka premierowej odsłony to morderczy bój na przewagi - „Fajnie, że udało się tego pierwszego seta wygrać na przewagi, bo walczyć ze Skrą na przewagi i to tak długo i wygrać seta, to sztuka, bo rzadko przegrywają takie trudne końcówki. Nam się to udało” - komentował po tym spotkaniu nasz środkowy. Pierwszy set wygrany po walce 35:33 powinien dodać gospodarzom jeszcze więcej pewności siebie. Stało się jednak inaczej. Dlaczego? - „Po tym pierwszym secie, jakby zeszło z nas powietrze i przez kolejne dwa nie mogliśmy się odbudować. Dopiero w tym czwartym secie było widać, że trochę odżyliśmy i to zaowocowało w miarę równą walką, ale też w końcówce Bełchatów zagrał bardzo dobrze zagrywką, na kontrze i to zadecydowało o tym, że wygrali” - starał się szukać przyczyn takiego przebiegu wydarzeń Andrzej Wrona. Walka na boisku mogła jednak podobać się kibicom, którzy tłumnie przybyli do hali, by wspierać swój zespół. Bydgoszczanie pokazali, że nie są łatwym przeciwnikiem i do końca walczyli o wyrównanie stanu mecz. W końcówce czwartego seta zabrakło zimnej krwi, w wyniku czego pojawiły się błędy własne. Wydaje się, że one również miały wpływ na rezultat w tej partii.
O pojedynku ze Skrą musimy jednak zapomnieć, bowiem za tydzień nasz zespół czeka niezwykle istotny mecz. Sytuacja drużyny jest coraz bardziej skomplikowana i mimo że wciąż plasuje się na szóstym miejscu w tabeli, to jednak rywale naciskają. Wiele zależeć będzie od sobotniego meczu z Jastrzębskim Węglem i wyniku, jakim się ono zakończy. Zwycięstwo za trzy punkty zdecydowanie przybliży nasz zespół do osiągnięcia wyznaczonego przed sezonem celu - „Na pewno to będzie spotkanie, które być może będzie decydowało o tym, czy my, czy Jastrzębie będziemy w szóstce. Waga tego meczu jest największa z wszystkich dotychczasowych spotkań, które były” - uważa podopieczny Waldemara Wspaniałego. Trudno się z nim nie zgodzić. Wydaje się jednak, że kibice mogą z optymizmem oczekiwać na ten właśnie pojedynek. Na tle mistrzów Polski nasi siatkarze wydali zupełnie nieźle, prezentując siatkówkę na dobrym poziomie. Jeśli równą formę potwierdzą także w starciu z Jastrzębskim Węglem, powinniśmy być spokojni o wynik. Podobnego zdania jest środkowy naszego zespołu - „Myślę, że jesteśmy w dobrej dyspozycji. Na Bełchatów nie wystarczyło, ale mam nadzieję, że w Jastrzębiu pokażemy, że jesteśmy w tej części sezonu mocni i uda nam się zwyciężyć”.
Wszyscy zdajemy sobie jednak sprawę, że bydgoszczanie stoją przed trudnym zadaniem. Dodatkowo trener Waldemar Wspaniały nadal będzie miał do dyspozycji tylko dwóch środkowych, co utrudnia manewry taktyczne i burzy dotychczasową koncepcję zespołu. Niestety, jak na razie drużyna musi sobie radzić bez swojego podstawowego środkowego. Jak długo może to potrwać? - „Jeszcze do końca nie wiadomo. Ważą się moje losy. Myślę, że przez najbliższe dwa tygodnie będzie wiadomo więcej. Dzisiaj dostałem zastrzyki i okaże się w ciągu dwóch tygodni, co z tym kolanem” - mówi sam zainteresowany. Pozostaje więc nam trzymać kciuki i życzyć Andrzejowi szybkiego powrotu do zdrowia!
*rozmawiała Anna Falk (Oficjalny Serwis Delecty Bydgoszcz)