Nasza drużyna na Facebooku
Nasza drużyna na Instagramie
Nasza drużyna na Twetterze
Andrzej Wrona: "Wisiało nade mną widmo operacji"

To miał być przełomowy sezon w jego karierze. Przenosząc się z Częstochowy do Bydgoszczy liczył na regularną grę w wyjściowym składzie. Tak też właśnie było do momentu kontuzji, w wyniku której do końca sezonu nie pojawił się już na boisku.

Andrzej Wrona, bo o nim mowa, swój ostatni mecz rozegrał 29 grudnia przeciwko Politechnice Warszawskiej. Od tamtego dnia nie oglądaliśmy go już na boisku, bowiem doznał kontuzji. Lekarze zdiagnozowali przeciążeniowe schorzenie więzadła rzepki: tzw. "kolano skoczka". Dodatkowo proces chorobowy na tyle osłabił więzadło, że doszło do jego częściowego naderwania. Dlatego też Klub podjął decyzję o wysłaniu Andrzeja do specjalistycznego ośrodka w Olsztynie, by przeszedł w nim rehabilitację. Na czym szczególnie skupiano się podczas jej trwania? - „Na doprowadzeniu kolana do jak najlepszego stanu. Regeneracji więzadła i zejścia z bólu” - mówił nam nasz środkowy. W pierwotnej wersji okres rehabilitacji miał trwać miesiąc. Wszyscy jednak wiemy, że zdecydowanie się on wydłużył, co niosło za sobą obawy, iż mimo wszystko konieczna będzie operacja - „Faktycznie przez pewien czas wisiało nade mną widmo operacji, ale z biegiem czasu okazało się, że kolano zostało doprowadzone do stanu niewymagającego zabiegu” - opowiadał Andrzej Wrona, który wciąż jeszcze przebywa w specjalistycznym ośrodku w Olsztynie i ciężko pracuje, by powrócić do pełni sił - „Zostanę w Olsztynie do połowy czerwca i wtedy planowany jest koniec mojej rehabilitacji” - powiedział nam nasz środkowy.

Wszyscy możemy żałować, że kontuzja przerwała bardzo dobry sezon w wykonaniu naszego zawodnika. Wrona był wyróżniającym się zawodnikiem, a dzięki regularnej grze mógł wywalczyć sobie miejsce w drużynie narodowej - „Według mnie nie ma co gdybać. Była taka sytuacja, jaka była i trzeba było skupić się na zdrowiu. Klub mi to umożliwił i jestem za to bardzo wdzięczny. Mam nadzieję, że dzięki temu pomogę drużynie, tym razem na dystansie całego sezonu 2011-2012” - komentował tę sytuację sam zainteresowany.

Zanim jednak rozpoczną się nowe rozgrywki, czas na podsumowanie tych, które za nami. Sezon zakończyliśmy na szóstym miejscu. Czy jest to sukces, a może jednak mimo wszystko rozczarowanie? - „Ani to ani to. Według mnie jest to adekwatne miejsce do naszej formy, jaką prezentowaliśmy na przestrzeni całego sezonu. Była szansa na to oczko wyżej, ale nie udało się. To szóste miejsce to chyba jest to, na co zasłużyliśmy w tym sezonie” - podsumował Andrzej Wrona, z którego słowami nie sposób się nie zgodzić. Choć na pewno sam awans do szóstki po kapitalnym meczu z Jastrzębskim Węglem można zapisać na plus i uznać za sukces.

"Najbardziej zadowoloną drużyną po rundzie zasadniczej była Delecta Bydgoszcz, która awansowała do czołowej szóstki i przestała grać. Na trzynaście meczów w drugiej fazie przegrała dwanaście!" - taką opinię o naszym zespole mogliśmy przeczytać przed kilkoma dniami w Przeglądzie Sportowym. Jak skomentował ją nasz środkowy? - „Nie powiedziałbym, że byliśmy już zadowoleni na tym etapie. Na pewno wszyscy czuli, że zrealizowaliśmy plan minimum i swego rodzaju presja spadła z zespołu. Ale na pewno nikt nie miał w głowie myśli, że można na tym poprzestać i odpuścić resztę sezonu. Wszyscy bardzo chcieli, ale problemy zdrowotne oraz dobra dyspozycja przeciwników uniemożliwiła nam wygrywanie spotkań w tej drugiej rundzie i play-offach” - mówił siatkarz bydgoskiej ekipy.

Sezon 2010/2011 jest już jednak historią. Nowy rozpoczniemy z nowym szkoleniowcem, choć jeszcze nie znamy jego nazwiska - „Nie mam swojego typu. Krążą różne plotki, ale na pewno już niebawem poznamy trenera i wierzę, że będzie to bardzo dobry fachowiec” - powiedział na koniec Andrzej Wrona.

 *rozmawiała Anna Falk

2011-05-09:2212 Napisane przez: Anna Falk

Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z serwisu.

Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

rozumiem