„Kto zagrywa, ten wygrywa" - po raz kolejny sprawdziła się stara siatkarska zasada. Tak było w dzisiejszym meczu naszej drużyny przeciwko Politechnice Warszawskiej. Gospodarze nie dali nam większych szans, skutecznie wybijając nam z głowy myśli o zwycięstwie - „Oczywiście, dzisiaj w zagrywce i w przyjęciu byli zdecydowanie lepsi. My może zdobyliśmy dwa asy, chociaż staraliśmy się „kopać" zagrywką. Oni sobie jednak z tego nic nie robili i przyjmowali, może nie w punkt, ale z tego przyjęcia wyprowadzali skuteczny atak. My natomiast nie przyjmowaliśmy idealnie i zagrali nam chyba dziesięć asów. Z tego niedokładnego przyjęcia nie wyprowadzaliśmy skutecznego ataku i to decydowało. Oni zagrywali bardzo fajnie i skutecznie atakowali, a my – słabe przyjęcie i słaby atak" - ocenił dzisiejszy pojedynek w wykonaniu naszej drużyny, Martin Sopko. Nie można nie zgodzić się z tymi słowami. Jedenastokrotnie traciliśmy punkty po nieudanych przyjęciach zagrywki, nasi rywale tylko dwukrotnie. Skuteczność ataku całej drużyny oscylowała w graniach 42%, natomiast w ekipie Politechniki wyglądała ona znacznie lepiej – 68%. Dodatkowo błędy własne i nieporozumienia po stronie podopiecznych Waldemara Wspaniałego tylko spotęgowały rozmiar porażki...
Nasz zespół nie pokazał swojej gry. To było jedno z najsłabszych spotkań, które do tej pory rozegraliśmy. Przed meczem wydawało się, że będzie dobrze, a stało się inaczej. Uwagę na to zwrócił także nasz przyjmujący - „Przed meczem wszystko wskazywało na to, że będzie to dobre spotkanie i będzie walka. Ale jednak dzisiaj w każdym elemencie byli lepsi. Mnie osobiście brakowało takiej gry bez piłki, bo wiadomo, że gdy ma się ją na rękach, to czuje się lepiej. Asekuracja, czy gra w obronie dzisiaj po prostu u nas nie istniała. Gra z piłką była słaba, a gry bez piłki nie było wcale" - opowiadał podopieczny Waldemara Wspaniałego. Jeśli chcemy, by jutro taka sytuacja się nie powtórzyła, musimy zagrać zdecydowanie lepiej. Dzisiejsze zwycięstwo warszawian jest bowiem niepodważalne - „Dzisiaj Politechnika wygrała zasłużenie i jeżeli będą grali tak, jak grali dzisiaj, to będzie naprawdę bardzo ciężko" - realnie ocenił szansę naszej drużyny słowacki przyjmujący. Wszyscy zdajemy sobie jednak sprawę, co w tym spotkaniu nie funkcjonowało - „Nie zatrzymaliśmy ich blokiem i nawet nasz wyblok prawie nie istniał. A jeżeli do tego dołożymy grę bez asekuracji i katastrofalną grę w obronie, to trzeba przyznać, że tak naprawdę w każdym elemencie byli lepsi i wygrali zasłużenie" - powiedział po zakończonym pojedynku Martin Sopko.
O wyniku i stylu, w jakim przegraliśmy, trzeba jednak bardzo szybko zapomnieć. Czasu jest mało, ale jednak siatkówka to sport nieprzewidywalny, czasami decyduje dyspozycja dnia. Dziś przysłowiowy „dzień konia" miał atakujący ekipy z Warszawy, jutro może być zupełnie inaczej. Czy zatem możemy z nadziejami oczekiwać drugiego pojedynku? - „Jest to pierwszy mecz. Mogliśmy się spodziewać, że dzisiaj na nas wyskoczą i tak właśnie się stało, że nie nawiązaliśmy z nimi walki i wygrali z nami w godzinę 3:0. Jutro jest nowy dzień i wierzę, że będzie to inny mecz. Mam nadzieję, że na naszą korzyść" - zakończył przyjmujący bydgoskiej ekipy.
Początek jutrzejszego pojedynku również o godzinie 17:00. Podobnie jak i dziś, zachęcamy do śledzenia relacji na żywo na naszej stronie internetowej.
*w Warszawie rozmawiała Anna Falk