Zaczęło się źle. Pierwszy set padł łupem przyjezdnych, którzy momentami dominowali na boisku. Później jednak walka wyraźnie się wyrównała. W drugiej odsłonie bydgoszczanie przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Wydawało się, że podobnie będzie także w czwartym secie, kiedy mieliśmy już wysoką przewagę – „W tym czwartym secie, to nawet sobie nie wyobrażałem, że jeszcze go przegramy. Zacięliśmy się na początku, kiedy nas doszli, ale później seria zagrywek Martina Sopko pozwoliła nam odskoczyć na sześć punktów i już nie wierzyłem, że drugi raz damy się tak dojść i przegramy tego seta. Stało się jednak jak się stało" - mówił wyraźnie zawiedziony takim obrotem sprawy nasz atakujący. Wprawdzie wygrana w czwartym secie nie gwarantowałaby sukcesu w całym spotkaniu, jednak dałaby nadzieję na pozytywny koniec - „To oczywiście nie byłby jeszcze wygrany mecz, byłby tie-break. Mogłoby być różnie, ale gdybyśmy tego seta wygrali, to może pociągnęlibyśmy zagrywką i byłoby dobrze" - powiedział nam Dawid Konarski. Porażka w czwartej partii, a zwycięstwo w niej warszawian, dało im wygraną w całym spotkaniu. Możemy żałować tak przegranej końcówki i całej rywalizacji - „Szkoda, na pewno szkoda. Ale cóż zrobić? Przegraliśmy tę rywalizację 3:0, w meczach 3:0, 3:1, 3:1, także zasłużone piąte miejsce dla Warszawy" - podsumował fazę play-off.
Wszyscy liczyliśmy jednak, że trzeci mecz, mecz ostatniej szansy, będzie dla nas zwycięskim. Tak naprawdę zabrakło niewiele by cieszyć się z tie-breaka. Może gdyby porażka nastąpiła po pięciu setach przyjęlibyśmy ją lepiej? - „Nie wiem. Gdybyśmy przegrali jeszcze na przewagi w tym tie-breaku, to nie wiem czy byłoby lepiej" - komentował nasz atakujący. Szansę na doprowadzenie do piątej odsłony przekreśliły jednak przestoje w grze, które pojawiały się już także w drugim meczu w Warszawie. Również i wczoraj nie mogliśmy sobie z nimi poradzić - „Faktycznie są te przestoje. Najgorsze jest to, że te przestoje są tylko i wyłącznie z naszej winy, bo to są indywidualne błędy. To nie jest jakaś super gra przeciwnika" - oceniał podopieczny Waldemara Wspaniałego, który pojawił się na boisku w trzecim secie, zmieniając Grzegorza Szymańskiego. Parkiet opuścił jednak w końcowych akcjach czwartej partii, kiedy to dwukrotnie został powstrzymany blokiem przez zawodników Politechniki - „Sam osobiście zostałem zablokowany, więc może to też po części był dobry blok przeciwnika. Jednak popełniliśmy też dużo własnych błędów, bezpośrednio w aut, bez udziału Warszawy i przegraliśmy 3:1. Kończymy sezon na szóstym miejscu" - powiedział po tym pojedynku nasz młody atakujący.
Sezon zakończony na szóstym miejscu pozostawia pewien niedosyt. Wydawało się, że będzie szansa na to, by powalczyć o coś więcej - „Na pewno pozostaje niedosyt. Ciężko trenowaliśmy i powinniśmy być w stanie powalczyć z Warszawą u siebie i wygrać to piąte miejsce. Pod koniec, na te ostatnie mecze byliśmy już prawie wszyscy w komplecie, tylko bez Andrzeja Wrony. Także wszystko było do tego, żeby grać i zrobić tak, żebyśmy wygrali" - komentował Dawid Konarski, zawiedziony ostatecznym wynikiem. Nie udało się odwrócić rywalizacji z warszawską Politechniką, tym sam po raz drugi z rzędu kończymy sezon na szóstym miejscu - „Myślę, że nie ma się z czego cieszyć. Jest szóste miejsce, ale gdybyśmy zajęli siódme, czy ósme, to dla mnie przynajmniej, nie ma to już żadnego znaczenia. Czy to jest szóste, siódme, czy ósme. Tak czy siak nie ma z tego żadnego profitu" - powiedział nam po ostatnim meczu w tegorocznych rozgrywkach.
Bydgoszczanie zatem sezon zakończyli porażką we własnej hali, choć liczyli na to, że swój ostatni mecz rozegrają we wtorek, w Warszawie - „Niestety tak kończymy sezon i cóż, czekamy na następny" - zakończył atakujący bydgoskiej drużyny.
*rozmawiała Anna Falk