Tak naprawdę aż do samego półfinału wszystko toczyło się po myśli podopiecznych Andrzeja Kowala. Choć turniej rozpoczęli od trzech tie-breaków, wszystkie zwyciężyli. Później dołożyli pewne wygrane w trzech setach i z kompletem zwycięstw awansowali do ćwierćfinału. Tam również nie mieli problemów. Po trzech partiach cieszyli się z wygranej i miejsca w najlepszej czwórce Igrzysk.
Pierwsze schody pojawiły się w półfinale. Z Bułgarami przegrywaliśmy najpierw 0:1, później 1:2, by ostatecznie ulec rywalom 2:3. Została nam walka o brąz. W drugim półfinale wygrali Niemcy i to Rosja była rywalem biało-czerwonych w starciu o trzeci stopień podium.
Mecz z Rosjanami był niezwykle trudny, każdy z setów bardzo wyrównany, a o tym na czyich szyjach zawisły brązowe krążki zadecydowały niuanse. Najbardziej żal czwartej partii, w której Polacy w momencie, gdy wydawało się, że medal już ucieka, rzucili się w pogoń za rywalem, odrobili pięć punktów straty, a nawet wyszli na prowadzenie. Więcej opanowania w końcówce zachowali jednak przeciwnicy, a mecz zakończył autowy atak Śliwki, choć pewnie nigdy nie dowiemy się, czy piłka zanim wylądowała poza boiskiem, nie otarła się o blok…
Biało-czerwoni zostali czwartym zespołem pierwszych Igrzysk Europejskich, co jest wynikiem bardzo dobrym, jednak dla wszystkich bolesnym, bowiem była szansa na medal. Możemy być jednak zadowoleni z postawy naszych młodych siatkarzy, którzy pokazali w tym turnieju, że nie są chłopcami do bicia i że już wkrótce mogą zameldować się w pierwszej reprezentacji.
Polska - Rosja 1:3
(24:26, 25:23, 23:25, 23:25)
Składy zespołów:
POLSKA: Dryja (5), Kędzierski (4), Kosok (5), Konarski (18), Śliwka (22), Szalpuk (14), Wojtaszek (libero) oraz Grzechnik i Romać (5),
Rosja: Własow (15), Kowalew, Markin (14), Filippow (6), Poletajew (22), Kliuka (9), Kabeszow (libero) oraz Wołkow.