Anna Falk: Trzy tygodnie przerwy, które mieliśmy były okazją do spokojnego treningu i przygotowania się do najbliższych spotkań. Do Częstochowy chyba również jechaliśmy z pozytywnym nastawieniem i nadziejami na dobry wynik?
Michał Masny: „Na pewno tak. Myślę, że przez ten czas naprawdę dobrze pracowaliśmy na treningach. W ostatnim tygodniu wyglądało to bardzo dobrze i z pozytywnym nastawieniem jechaliśmy do Częstochowy, ale niestety nie udało się. Te przegrane końcówki, które graliśmy niestety nam nie wyszły i dlatego przegraliśmy ten mecz. Może gdybyśmy wygrali jedną, albo dwie końcówki wyglądałoby to zupełnie inaczej, a niestety się nie udało"
Szczególnie w drugim i trzecim secie prezentowaliście niezłą siatkówkę. Mieliście swoje szanse, piłki setowe w górze. Zabrakło trochę zimnej krwi, by uderzyć na maksa i rozstrzygnąć to na swoją korzyść?
„Myślę, że w tych końcówkach zadecydowały własne błędy, niż to, że zabrakło szczęścia. Po prostu musimy w końcówkach grać twardo i z chłodną głową, a to się nie udało. To jest główny powód tego, że je przegraliśmy. Na pewno własne błędy"
Mieliśmy też problemy, żeby powstrzymać Bartosza Janeczka i środkowych AZS-u, którzy zagrali bardzo dobrze w ataku.
„To, że nie utrzymaliśmy środkowych to aż tak nie przeszkadzało. Gorsze było to, że nie zatrzymaliśmy Bartka Janeczka. Ten zawodnik nam jakoś nie pasuje. Za każdym razem gdy z nimi gramy, to on rozgrywa świetny mecz i nie umiemy sobie poradzić z jego atakiem. Jeśli byłyby takie same statystyki środkowych i zatrzymalibyśmy troszkę więcej Bartka to myślę, że inaczej wyglądałoby to w wyniku"
Miałeś okazję pojawić się w sobotę na boisku w dłuższym wymiarze. Jesteś zadowolony z tego co pokazałeś?
„Nie jestem zadowolony, myślę, że ten mecz był nieudany. Ale próbowaliśmy cały czas walczyć. Zdarzało się, że to moje rozegranie nie zawsze było takie, jakie miałoby być. Nadrabialiśmy tym, że dobrze asekurowaliśmy i drugą akcję wyprowadzaliśmy poprawnie, dlatego mogliśmy grać takie końcówki. Ale ja osobiście swój występ uważam za nieudany"
Te porażki wciąż się za nami ciągną. To chyba też gdzieś odkłada się w głowach, a w drugiej rundzie zostały jeszcze tylko trzy mecze i później już trzeba szybko zresetować głowy i na play-offy być w pełni gotowym do walki.
„Na pewno próbowaliśmy zresetować głowy w tych trzech tygodniach, bo nie było grania i był czas na to, by coś takiego zrobić. Może to gdzieś tam w głowach cały czas jest, że długo nie wygraliśmy i na pewno może trochę zabraknąć pewności siebie. Trudno powiedzieć, czy jest jakaś niemoc czy po prostu taki łańcuch niewygranych meczów, i to jest powodem, że dalej przegrywamy. Coś jest w głowach z każdego elementu, z treningu, z tego że są kontuzje, także to się tak trochę pozbierało i myślę, że bardziej z tego powodu ta nasza gra wygląda tak jak wygląda"
W środę czeka nas mecz z Resovią, która też ma swoje problemy. Nie wystąpi Akhrem, nie wiadomo co z Grozerem. Na pewno otwiera się dla nas szansa. Jesteśmy w stanie sprawić niespodziankę?
„Myślę, że czy z Grozerem czy bez Grozera, z Akhremem albo bez Akhrema, my musimy po prostu starać się grać jak najlepiej i spróbować wywalczyć jakieś sety, punkty i może mecz. Udało nam się w pierwszej rundzie w Rzeszowie, dlaczego nie miałoby się udać w środę? Z każdym możemy grać i z każdym możemy wygrywać. Jeżeli pokażemy taki poziom gry, jak w ostatnim meczu u siebie z Bełchatowem to myślę, że mamy dużą szansę coś wywalczyć. Będziemy cały czas próbować"
Nie sposób nie zapytać o sobotni mecz w Warszawie. Chyba dobrze byłoby wygrać z Politechniką jeszcze w tej rundzie i pokazać im, że nie mamy żadnego kompleksu
„Według mnie ten wynik nie jest taki ważny, czy wygramy czy przegramy, ze względu na play-off. Play-off to jest zupełnie coś innego i czasami zdarza się tak, że nawet zespół, który długo nie „siedzi" jakiejś drużynie, to w play-offach może się wydarzyć zupełnie coś innego. Myślę, że akurat ten wynik nie będzie miał jakiegoś dużego znaczenia"
Jesteśmy w tym sezonie jedną z bardziej pechowych drużyn. Po raz ostatni w pełnym składzie graliśmy w grudniu. Staszek Pieczonka już trenuje, a wiadomo co z Dawidem? Kiedy do Was dołączy?
„W przyszłym tygodniu Dawid miał zacząć z nami trenować i myślę, że byłby w pełnej dyspozycji. Z Andrzejem jest troszkę gorzej. On będzie musiał przechodzić jeszcze rehabilitację, także na razie na niego nie możemy liczyć. No i pozostało nam tylko narzekać, tak jak wszyscy całą ligę narzekają, że mają kontuzje, a o naszych nigdy nic nie pisano. Także też mamy kontuzje, też narzekamy (śmiech)"
*rozmawiała Anna Falk