Wyjazdowym meczem w Kędzierzynie-Koźlu, siatkarze Transferu rozpoczęli walkę o piątą lokatę. Dwa pierwsze sety sobotniego spotkania miały bardzo podobny przebieg. Przez znaczną część partii zespoły grały punkt za punkt, a o zwycięstwie rozstrzygały dopiero zacięte końcówki. W nich lepsi okazali się jednak siatkarze ZAKSY.
- „Do pewnego momentu seta graliśmy tak, jak trener chciał, utrzymywaliśmy stan remisowy. Wówczas drużyna z Kędzierzyna-Koźla była pod presją, co nam się naprawdę udawało. Niestety później kędzierzynianie nam odskakiwali, budowali przewagę punktową. Na pewno wpływ miała na to ich mocna zagrywka. ZAKSA podjęła ryzyko, które w końcowym rozrachunku im się opłaciło” - mówił Nikodem Wolański. Podopieczni trenera Vitala Heynena wygrali trzecią partię, ale w czwartej odsłonie ponownie lepsi okazali się kędzierzynianie.
W sobotnim meczu spory wpływ na wynik miała wysoka skuteczność kędzierzyńskich środkowych. Sporo problemów naszym siatkarzom sprawił wybrany MVP spotkania – Jurij Gladyr, a swój wkład w zwycięstwo ZAKSY miał także Krzysztof Rejno. - „Wynikało to z faktu, że byliśmy bardziej przygotowani na ataki rywali ze skrzydeł. Było to konsekwencją tego, że jeśli drużyna ma dobre przyjęcie trzeba obrać jakąś opcję, gdzie może pójść piłka. My uciekaliśmy na skrzydła. Fajnie, że środkowi tak pograli, gratuluję rywalom” - ocenił rozgrywający.
Rewanżowe spotkanie z ZAKSĄ rozegramy już w najbliższy piątek i to ono przesądzi o lokacie, którą zajmiemy na koniec sezonu. Będzie to już ostatni mecz po wodzą trenera Heynena. Czy wygrany w Kędzierzynie-Koźlu set jest zaliczką przed drugim meczem i daje nieznaczny bufor bezpieczeństwa? - „Myślę, że nie. Jak wyjdziemy w piątek na boisko, każdy z nas zapomni jaki padł wynik w pierwszy meczu. Szczególnie, że jeden wygrany set tak naprawdę nic nam nie daje. Pokazuje on tylko, że byliśmy blisko” - powiedział Wolański.